Alarm na Bergisel. Ekstremalne warunki. Możliwy najczarniejszy scenariusz

Jakub Balcerski
Organizatorzy Turnieju Czterech Skoczni boją się o warunki przed wtorkowymi skokami na obiekcie Bergisel w Innsbrucku. Nie chodzi jednak o wiatr, a o temperaturę, stan zeskoku i torów najazdowych. Słowem: jest za ciepło. - To będzie bardzo trudny i wymagający dzień dla wszystkich w jury - mówi Sport.pl delegat techniczny Geir Steinar Loeng. Wszystkie wtorkowe serie mogą zostać odwołane, choć nadzieja na skoki wciąż jest.

Tekst zaktualizowany. Jeśli pojawią się kolejne informacje, będzie dalej uzupełniany.

Już w poniedziałek, gdy pojawiliśmy się w Innsbrucku, miasto - choć piękne, w dodatku oświetlone słońcem przy bezchmurnym niebie - przywitało nas porannymi porywami wiatru. Silny ruch powietrza widać było po trzepoczących flagach i reklamach rozwieszonych przy ulicach, można go było odczuć na własnej skórze.

- Takich podmuchów nie było tu od dwóch tygodni. Zaczęło się ostatniej nocy - usłyszeliśmy w biurze prasowym. No tak, Bergisel doskonale wie, kiedy wezwać posiłki.

Zobacz wideo "Innsbruck to dobre miejsce do ataku". Granerud może mieć problem w kluczowym momencie TCS?

Problemy w Innsbrucku. Wiatr? Nie, wysoka temperatura. Jury: nie podoba nam się to

Historia konkursów na skoczni w Innsbrucku uczy, że bywają one loteryjne. I że często umierają tutaj ostatnie marzenia o triumfie w Turnieju Czterech Skoczni. - To będzie bardzo ważny konkurs, bo jednocześnie jest to świetne miejsce do ataku - uważa Thomas Thurnbichler, trener polskich skoczków. A jeśli ktoś ma atakować to Dawid Kubacki i Piotr Żyła, którzy zajmują w klasyfikacji generalnej drugą i trzecią pozycję i muszą gonić prowadzącego Norwega Halvora Egnera Graneruda.

Jak wyglądają prognozy na wtorek i środę? O ile wiatr nie musi już być najgroźniejszym przeciwnikiem jury zawodów w Innsbrucku, to pogoda i tak nie zamierza odpuścić. Będzie bardzo ciepło, mniej więcej tak, jak podczas dwóch pierwszych konkursów TCS. W Innsbrucku obiekt ma jednak nieco inną budowę, a zarazem termikę. Dlatego inaczej zachowuje się śnieg układany na zeskoku.

- Powiem tak: nie podoba nam się to. Skocznia nie jest gotowa na skakanie, a przynajmniej nie tak, jakbyśmy sobie tego życzyli - mówił nam w poniedziałek tuż po spotkaniu z kapitanami kadr skoczków Geir Steinar Loeng, delegat techniczny zawodów. - To wszystko ze względu na trudne okoliczności. Temperatura to plus 10 stopni, a śnieg może się przez to różnie zachowywać. Zrobiliśmy sporo pomiarów, byliśmy na skoczni już w niedzielę, także nocą. Staraliśmy się jak najbardziej rozwieźć śnieg po zeskoku ratrakiem, zwłaszcza blisko przeciwstoku i na odjeździe. Później organizatorzy robili, co mogli, żeby mieć stan zeskoku pod kontrolą, użyli też maszyn, żeby to poprawiać. Teraz pozostała w zasadzie kontynuacja tych ruchów, bo bliżej zawodów to przejdzie w pracę "deptaczy" i ugniatania śniegu. Oby to przyniosło efekt wieczorem i we wtorek rano - przekazał Norweg.

"Wciąż mamy nadzieję". Słowa delegata mogą przerazić. Możliwy najczarniejszy scenariusz

Warunki na skoczni mogą się zatem zrobić nawet ekstremalne. - Liczyliśmy, że w nocy z poniedziałku na wtorek pojawi się przymrozek i to pomoże nam w pracy nad śniegiem. Niestety, tak się to nie zapowiada, może inaczej będzie przed konkursem - dodawał Loeng. I miał rację, w nocy z poniedziałku na wtorek, a więc tuż przed treningami i kwalifikacjami, temperatura praktycznie nie spadła poniżej zera.

Ale pojawi się jeszcze jeden element, który odegra ważną rolę we wtorkowych seriach na Bergisel. - Będzie trochę padało. To jednak może mieć dobry wpływ: przede wszystkim na śnieg i zeskok. To z pewnością będzie bardzo trudny i wymagający dzień dla wszystkich w jury i komitecie organizacyjnym zawodów - przyznaje norweski działacz.

We wtorek już po widoku gór widać, że pogoda jest co najmniej kiepska. Chmury wiszą coraz niżej nad miastem. Gdy zapytaliśmy Loenga, który od rana pracował na skoczni, czy sytuacja i prognozy się zmieniły, ten przyznał, że wygląda to źle. - Jesteśmy przy rozbiegu. Lądowanie będzie sporym wyzwaniem, ale nie było na razie sprawdzane kolejny raz. Organizatorzy ciężko pracowali, żeby dobrze przygotować skocznię. Wciąż mamy nadzieję, że będzie możliwe wszystko rozegrać. Decyzję podejmiemy nieco później - podsumowuje Geir Steinar Loeng.

Te słowa brzmią bardzo źle, ale gdy dopytaliśmy we wtorek rano, czy w tym momencie Loeng rozważa niedopuszczenie skoczni do rywalizacji, usłyszeliśmy zaprzeczenie. - Raczej nie. Momentami wygląda to obiecująco - przekazuje delegat. - Na ten moment myślimy o rozpoczęciu planowo, ale patrzymy, jak rozwija się sytuacja - dodaje.

Najczarniejszy ze scenariuszy zakłada odwołanie wszystkich wtorkowych serii, ale jest nadzieja, że wszystko się uda. Planowany początek dnia na Bergisel to godzina 11:15 i oficjalne serie treningowe. Kwalifikacje miałyby ruszyć o 13:30. Relacje na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE.

Więcej o:
Copyright © Agora SA