Karol Bielecki stracił oko. "Urwało się wszystko, trzeba robić coś innego"

Reprezentant Polski w piłce ręcznej zdradził na antenie Polskiego Radia, że jest zmuszony zakończyć karierę sportową. Zawodnik stracił oko w wyniku groźnej kontuzji, jakiej nabawił się w trakcie towarzyskiego meczu z Chorwacją 11 czerwca. - Lekarz, który mnie operował mówił, że odradza mi powrót, bo to może być niebezpieczne dla drugiego oka - mówi Sport.pl i "Gazecie Wyborczej Kielce" Karol Bielecki.

O dramatycznej sytuacji Bieleckiego czytaj na blogach Przemysława Iwańczyka i Roberta Błońskiego.

- No niestety nagle się urwało wszystko i trzeba będzie robić jakieś inne rzeczy. Ale jestem nastawiony optymistycznie. Co by się nie działo, dam radę. To tylko oko, także jeszcze dużo przede mną - powiedział Bielecki Polskiemu Radiu .

Rozgrywający reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych i klubu Rhein-Neckar Loewen opuścił w piątek rano klinikę w Tybindze, gdzie kilka dni wcześniej przeszedł drugą operację lewego oka. Bielecki przejdzie teraz rehabilitację w Heidelbergu, niedaleko swojego domu. Mieści się tam klinika okulistyczna, uznawana za jedną z najlepszych w Europie.

Przypomnijmy: 28-letni zawodnik został ranny w oko po starciu z Josipem Valciciem w pierwszych minutach spotkania z Chorwacją. Przewieziono go do kieleckiego Szpitala Wojewódzkiego, skąd przetransportowano do Kliniki Okulistyki Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Tam przeszedł operację poszycia oka.

W piątek Bielecki powiedział Sport.pl i "Gazecie Wyborczej Kielce": - Temat jest zamknięty, nie ma już szans na uratowanie oka. Dlatego nie będzie kolejnych operacji. Wróciłem do domu, co dwa dni lekarz będzie kontrolował stan zapalny w tym rozwalonym oku. Jak już wszystko wydobrzeje będziemy zastanawiać się nad instalacją czegoś zastępczego, żebym jakoś normalnie wyglądał. Mam mieć zrobioną podobiznę do prawego oka. Na razie, podczas najbliższych kilku tygodni będę przystosowywał się do życia z jednym okiem.

Kariera wybitnego piłkarza

Kariera Karola Bieleckiego zostaje przerwana w dramatyczny sposób. To jedna z najbardziej wstrząsających historii w dziejach polskiego sportu. Lewy rozgrywający reprezentacji Polski zawsze był zawodnikiem niezwykle popularnym, lubianym i przede wszystkim niezawodnym. Był ostoją kadry, z którą zdobył dwa medale mistrzostw świata - srebrny w 2007 i brązowy w 2009. W świecie szczypiorniaka znany był ze swojego markowego rzutu - niewielu bramkarzy było w stanie bronić jego piekielnie mocne uderzenia z dystansu.

Swoją karierę sportową rozpoczynał od piłki nożnej - grał w juniorskich zespołach Wisły Sandomierz i Siarki Tarnobrzeg. W szkole podstawowej - pod wpływem nauczycieli wf-u Bielecki postanowił jednak trenować piłkę ręczną. Trafił do gdańskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego, gdzie jego talent eksplodował.

W wieku zaledwie 20 lat zadebiutował w reprezentacji - już w pierwszym meczu ze Słowacją zdobył sześć goli. Jego bardzo dobre występy - także w europejskich pucharach zaowocowały transferem do najmocniejszej w Europie Bundesligi.

Jego przejście kosztowało 200 tysięcy euro i do dziś jest najwyższą kwotą transferu za polskiego piłkarza ręcznego. Grając w SC Magdeburg i Rhein-Neckar Loewen został gwiazdą ligi, nierzadko decydującą o losach meczów.

Sam Bielecki w rozmowie ze Sport.pl i "Gazetą Wyborczą Kielce" nie wyklucza, że jeszcze zaryzykuje grę w szczypiorniaka: - Lekarz, który mnie operował mówił, że odradza mi powrót, bo to może być niebezpieczne dla drugiego oka. Co jakiś czas poruszamy tu tematy, że może spróbować grać z jednym okiem. Ale na razie nie jestem jeszcze na to gotowy - kończy wicemistrz i brązowy medalista mistrzostw świata.

Możliwości terapeutyczne są ograniczone - zdradza ZPRP ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.