Mourinho zakochał się w Polaku, ale kibice mają go dość. "Weź się obudź!"

Antoni Partum
Na początku były pochwały i zachwyty. Występami Nicoli Zalewskiego ekscytowali się Włosi, Polacy i sam Jose Mourinho. Ale od dłuższego czasu reprezentant Polski jest w kryzysie i nie umie z niego wyjść. Czy AS Roma straci cierpliwość do wychowanka? Postanowiliśmy to sprawdzić u rzymskich dziennikarzy, którzy karierę Zalewskiego śledzą od lat.

To trudny okres dla Nicoli Zalewskiego. W tym sezonie rozegrał pięć meczów, ale tylko jeden pełny. Głównym problemem nie są jednak minuty a fakt, że urodzony we Włoszech piłkarz rozczarowuje. W jego grze brakuje finezji, którą zachwycał kilkanaście miesięcy temu. Dziś nie ryzykuje, wybiera bezpiecznie rozwiązania. Rzadko drybluje, a jeśli już to czyni, to zazwyczaj traci piłkę. Nieskuteczne też dośrodkowuje. A na jego chimeryczne strzały narzekano od dawna. Kibice mają już dość stagnacji Zalewskiego. A pewnie znaleźliby się i tacy, którzy jego ostatnie tygodnie, czy wręcz miesiące, bo równie pochyła zaczęła się już w zeszłym sezonie, określiliby regresem.

Zobacz wideo Oto przyszły selekcjoner? "Limitem jest niebo"

"Gdyby dawali mi euro za każde twoje niecelne dośrodkowanie, byłbym bogaty", "Weź się obudź! Zalewski wchodzisz i nie dajesz rady odnaleźć zawodników, zero inicjatywy, ciągłe podania do tyłu. Tak nie można" - to tylko niektóre komentarze pod postami reprezentanta Polski na Instagramie. Pewnie byłoby ich jeszcze więcej, ale Nicola właśnie zablokował możliwość komentowania.

Frustracja fanów nie może dziwić. Mowa wszak o piłkarzu, który kilka lat temu uchodził za najzdolniejszego gracza Primavery Romy, a więc młodzieżówki. Wtedy świetne recenzje zbierał też przecież w kadrze U-20 Jacka Magiery. Początki w seniorskiej piłce też miał obiecujące.

Błyszczał nawet w Europie

Już wiosną 2021 r. trener Paulo Fonseca, poprzednik Jose Mourinho, dał mu szansę przeciwko Manchesterowi United w półfinale Ligi Europy, a ten miał udział przy bramce. Ale prawdziwą szansę otrzymał dopiero od Mou. Początkowo Mourinho postawił na Zalewskiego, bo przez poważną kontuzję wypadł Leonardo Spinazzolla. I tak Nicola wcielił się w rolę lewego wahadłowego, który biegał od jednego do drugiego pola karnego. I choć wielu się temu dziwiło, bo Zalewski w juniorskich zespołach najczęściej pełnił rolę ofensywnego pomocnika, to mimo wszystko zbierał dobre recenzje na nowej pozycji.

Roma z Zalewskim na lewym (a później także na prawym) wahadle wygrała Ligę Konferencji UEFA, a miniony sezon zakończyła jako finalistka Ligi Europy. Początkowo chwalono Zalewskiego, choć ten nie miał zbyt dobrych liczb. Ale z biegiem czasu oczekiwania rosły, a statystyki się nie poprawiały.

Zalewski rozegrał już 78 spotkań dla klubu ze Stadio Olimpico, a w tym czasie strzelił zaledwie dwa gole i zanotował tylko cztery asysty. Frustracja kibiców jest zrozumiała.

- To bardzo dziwna sytuacja, bo jego występy ewidentnie pogorszyły się od zeszłego roku. W pierwszym sezonie, bardzo dobrym sezonie, grał głównie na lewej stronie. Później grywał też na prawej, ale wtedy spisywał się gorzej i Roma przez cierpiała na jego stronie. Myślę, że mógł się poczuć zdezorientowany tymi zmianami. A że Roma źle zaczęła obecny sezon, bo zdobyła raptem pięć punktów w sześciu meczach, to trudno było mu się wyróżnić. Tym bardziej że w połowie września złapał kontuzję mięśniową. Ale ostatnio zagrał 20 minut jako ofensywny pomocnik, to sygnał, że Mourinho mu wciąż ufa - mówi Sport.pl Gabriele Fasan z dziennika "Il Romanista".

- Myślę, że problem z Zalewskim polega na tym, że wciąż go nie widzieliśmy w seniorskim futbolu w jego naturalnej roli. Naturalnej, czyli trequartisty, więc kimś pomiędzy napastnikiem a środkowym pomocnikiem. Można byłoby go sprawdzić też jako rozgrywającego - dodaje jego redakcyjny kolega Francesco Oddi, który śledzi Zalewskiego od początku kariery juniorskiej. 

Marne pocieszenie dla Zalewskiego jest takie, że reszta wahadłowych Romy także zawodzi. Nawet mistrz Europy Spinazzolla, który jest z nich zdecydowanie najlepszy, nie ma zachwycających liczb. Od początku poprzedniego sezonu, licząc wszystkie rozgrywki, uzbierał trzy gole i sześć asyst, choć rozegrał aż 46 spotkań.

Pewnie niektórym kibicom może zapalić się lampka, czy na pewno granie na nie swojej nominalnej pozycji może aż tak odbić się na formie. No to wystarczy przypomnieć sobie Sebastiana Szymańskiego w kadrze, gdy Paulo Sousa wystawił go na lewym wahadle. Wówczas filigranowy ofensywny pomocnik stracił wiele atutów. Może z Zalewskim jest podobnie.

A może czas na wypożyczenie Zalewskiego? "Nie ma opcji"

W ostatnim meczu zremisowanym 1:1 z Torino, Zalewski rozegrał 20 minut na pozycji ofensywnego pomocnika, grającego obok Paulo Dybali, tuż za plecami Romelu Lukaku. Ale 12-krotny reprezentant Polski, gdzie też spisuje się poniżej oczekiwań, sprawiał wrażenie pogubionego. Część fanów sądzi, że Zalewskiemu dobrze zrobiłoby wypożyczenie do mniejszego klubu. Ale na to nie ma co liczyć.

- Roma wciąż na niego stawia, ale na pewno liczy na szybką poprawę - uważa Fasan.

- Roma chce na niego stawiać i na pewno nie trafi na wypożyczenie. Prędzej zostałby sprzedany za granicę, ale tylko w przypadku wysokiej oferty, więc najbardziej prawdopodobnym kierunkiem byłaby Premier League - doprecyzowuje Oddi.

Transfer do innego klubu z Serie A wydaje się nierealny, bo rzymianin jest wyceniany na co najmniej 20 milionów euro. A to dużo dla pogrążonej w kryzysie finansowym ligi

Kibice reprezentacji Polski, podobnie jak fani Romy, coraz chłodniej myślą o Zalewskim. Wciąż mają w pamięci nieudany epizod na mundialu w Katarze. Ale niech nie zapominają, że Nicola ma dopiero 21 lat i trudno znaleźć innego kadrowicza, który w jego wieku miałby tak bogate doświadczenie. Powtórzmy: rozegrał już dwa europejskie finały.

Być może Zalewskiego sprawdzi w październiku Michał Probierz. Jednak Nicola musi dać argumenty nowemu selekcjonerowi. W czwartek nie zagrał, ale być może odetchnął z ulgą, bo Roma się ośmieszyła, przegrywając 1:4 z Genoą. Następna okazja już 1 października, gdy zespół Mourinho będzie rywalizował z Frosinone.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.