Kapitalny gol dla Legii daje nadzieje w Lidze Mistrzów. Dobry wynik w Zagrzebiu

Bez goli w pierwszej połowie, dwa gole w drugiej. Najpierw dla Dinama, później dla Legii. Ten drugi - jakże efektowny, strzelony z dystansu przez rezerwowego Ernesta Muciego, który w 82. minucie doprowadził do wyrównania i sprawił, że mistrz Polski w pierwszym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Mistrzów zremisował na wyjeździe z mistrzem Chorwacji 1:1.

- Jesteśmy tu po to, by tworzyć nową historię. Nie przyjechaliśmy do Zagrzebia, aby grać o bezbramkowy remis - odgrażał się Czesław Michniewicz. Tak, odgrażał się, bo to Dinamo - zespół, który regularnie występuje w europejskich pucharach, w przeciwieństwie do Legii, której w fazie grupowej nie było od pięciu lat - był faworytem tego dwumeczu. I nadal jest, ale już nie aż tak wielkim, jak przed środowym meczem w Zagrzebiu.

Zobacz wideo Cieszynka grozy Kapustki i gol w Lopesa w 91. minucie. Słabą Legię czeka trudny rewanż

Ale ten mecz dla Legii mógł zacząć się źle. Już w pierwszej minucie, kiedy Filip Mladenović stracił piłkę przed własnym polem karnym, z czego nie skorzystał Bruno Petković. Zresztą w ogóle pierwszy kwadrans nie zapowiadał nic dobrego. Ale potem przyszedł drugi: 18., a po chwili 19. minuta. I dwie próby Mahira Emrelego. Pierwsza wybroniona przez Dominika Livakovica, a druga przez obrońców Dinama do spółki z ich bramkarzem.

Przewaga piłkarskiej jakości była po stronie Dinama, ale to można było przewidzieć. Tak samo, jak można było spodziewać się, że Michniewicz znowu będzie miał plan. No i miał. Jego piłkarze w obronie grali solidnie. Szczególnie w obronie, niekoniecznie w pomocy, gdzie już nie byli aż tak dobrze zorganizowani i skoncentrowani. Przed drugą połową - jak na mecz z rywalem tej klasy - można było jednak być optymistą.

Artur Boruc jeszcze pomógł, ale po chwili nawet się nie ruszył

Co prawda do przerwy nie skończyło się to żadnym dobrym strzałem Legii, ale Dinama też nie. Choć próby były - z obu stron. I na tym właśnie można było opierać swój optymizm. Ten po przerwie zaczął jednak powoli ulatywać. W 55. minucie jeszcze Artur Boruc obronił piekielnie mocny strzał z dystansu Lovro Majera, ale cztery minuty później już nie miał szans. Nawet się nie ruszył, kiedy Petković - który poradził sobie w polu karnym z Mateuszem Wieteską - wyskoczył do piłki i pokonał go głową.

Legia próbowała odpowiedzieć na tę bramkę. Najpierw w 63. minucie Mladenović, który poślizgnął się w polu karnym i nie oddał strzału. A po nim w 66. Josip Juranović, który strzał oddał, ale Kevin Theophile-Catherine ofiarnie go zablokował. To była dobra okazja mistrzów Polski, ale nie najlepsza. Najlepszą w 82. minucie miał rezerwowy Ernest Muci, który podobnie jak niedawno w ligowym meczu z Wisłą Płock (1:0) pokonał bramkarza Dinama mocnym strzałem sprzed pola karnego. I sprawił, że Legia w pierwszym meczu zremisowała w Zagrzebiu 1:1.

Rewanż z Dinamem we wtorek o 21 przy Łazienkowskiej. Jeśli mistrz Polski pokona mistrza Chorwacji, w drugiej połowie sierpnia o fazę grupową Ligi Mistrzów powalczy z lepszym z pary Crvena zvezda Belgard - Sheriff Tyraspol (w pierwszym meczu był remis 1:1). Jeśli odpadnie z Dinamem, będzie rywalizować o Ligę Europy z przegranym dwumeczu Slavia Praga - Ferencvaros (w pierwszym meczu Ferencvaros wygrał 2:0). Już teraz zespół Michniewicza jest jednak pewny gry w trzecim pucharze - Lidze Konferencji UEFA.

Więcej o:
Copyright © Agora SA