"Nieznani Sprawcy", czyli grupa kibiców odpowiedzialna m.in. za przygotowywanie opraw na meczach Legii już we wtorek zaapelowała, by przed sobotnim spotkaniem z Rakowem wszyscy kibice wcześniej pojawili się na stadionie. "Od samej rozgrzewki niech nasi piłkarze czują, gdzie są i co mają zrobić. Wiemy, wiemy: szanse są malutkie jak... Nie, nie. Stop. Dziś bez porównań - po prostu malutkie. Ale jak małe by nie były, nadal są. Dlatego NaSze głowy, posiadające lekki defekt spowodowany miłością do Legii, nadal wierzą. W sobotę ogień" - zaapelowano.
Zanim jednak pojawił się głośny i zsynchronizowany doping, "Żyleta" wygwizdała bramkarzy Rakowa, którzy na 45 minut przed meczem pojawili się na rozgrzewce. Podobnie było kwadrans później, kiedy dołączyli do nich piłkarze z pola. - Pamiętajmy dzisiaj o tym, że stadion przez 90 minut jest jedną wielką "Żyletą". Sprawdźmy naszą moc - krzyknął stadionowy spiker, a w odpowiedzi usłyszał to, co zwykle, czyli że to Legia jest mistrzem Polski.
Łukasz "Juras" Jurkowski, bo to on zazwyczaj jest spikerem na meczach Legii, przed Rakowem instruował kibiców, którzy siedzą na trybunie wschodniej, a więc wzdłuż boiska, by podnieśli kartony najlepiej pionowo i po odśpiewaniu "Snu o Warszawie". Dopiero wtedy, gdy kibice na "Żylecie" zaintonują przyśpiewkę, że "mistrzem Polski jest Legia" i jak piłkarze obu drużyn pojawią się na boisku. To właśnie wtedy na trybunie wschodniej, a więc dawnej "Żylecie" wszyscy podnieśli zielone i czerwone kartony oraz czarne i białe, z których powstał napis "Do końca". Wtedy też na górze trybuny zostały odpalone race, a kibice głośno i po raz kolejny odśpiewali, że to Legia jest mistrzem.
Przekaz był jasny, bo "Do końca" to nic innego, że walka o mistrzostwo Polski jeszcze się nie skończyła. Tylko że to wcale nie będzie łatwym zadaniem, bo choć Legia Kosty Runjaicia punktuje na mistrzowskim poziomie, to Raków Marka Papszuna przed sobotnim meczem miał o dziewięć punktów więcej.
O tym, że to będzie wyjątkowy wieczór na stadionie Legii, wiadomo było od kilku dni. Już w poniedziałek klub poinformował, że wszystkie bilety na spotkanie z Rakowem zostały wyprzedane. To dopiero drugi komplet na stadionie Legii w tym sezonie. Wcześniej udało się to tylko w lutym przed spotkaniem z Widzewem (2:2). Z tą różnicą, że wtedy klub wyprzedał bilety na 24 godziny przed meczem. Teraz - pięć dni przed meczem.
Wiele wskazuje, że w tym sezonie Legii przynajmniej jeszcze raz uda się wyprzedać wszystkie bilety. Za dwa tygodnie - 16 kwietnia - kiedy do Warszawy przyjedzie Lech Poznań.