Marcin Robak: Zapomnijmy o tej wpadce z Zagłębiem. Skupiam się na pozytywach. Nie czuję się gorzej niż w poprzednim sezonie. Wiedziałem, że w końcu zacznę trafiać. Potrzebowałem tylko trochę czasu. Jestem w dobrej formie, nie mogę doczekać się meczu z Legią. To dla nas bardzo ważny pojedynek. Jeśli wygramy, to zbliżymy się do górnej ósemki. Na pewno stać nas na to, żeby cieszyć się z kolejnego kompletu punktów.
- Na pewno ktoś może pomyśleć, że ostatnio jakieś dziwne wyniki padają, ale taka jest nasza liga. Bardzo wyrównana i skrajnie nieobliczalna. Obecny stan utrzymuje się od dobrych kilku sezonów i chyba wszyscy, którzy interesują się naszymi rozgrywkami zdążyli się do tego przyzwyczaić. Myślę jednak, że takie rezultaty oraz mecze, które są trudne do wytypowania sprawiają, że mimo wszystko liga jest atrakcyjna dla kibiców.
- Rozumiem, że bardziej logiczna byłaby sytuacja, w której dwie-trzy drużyny regularnie wygrywałyby z resztą ligi? Tylko że później dochodzi do starć w europejskich pucharach, które brutalnie sprowadzają nas na ziemię i pokazuję prawdziwą siłę tych teoretycznych faworytów Ekstraklasy. Jak zwykle wszyscy patrzą na Legię i zastanawiają się kiedy odpali i zacznie regularnie punktować. Ale czy naprawdę ma na tyle mocny skład i takich piłkarzy, którzy mogliby gwarantować, aby w każdej kolejce mogła wygrywać po 3:0? Moim zdaniem Legia obecnie nie jest najsilniejszą drużyną w Polsce, w sensie, że sportowo jakoś drastycznie nie góruje nad pozostałymi zespołami. Owszem, ma solidnych graczy, ale nie widzę tam takich wirtuozów, którzy mogą uchodzić za murowanych faworytów w każdej kolejce. Na pewno nie jest tak, że połowa ligi drży przed pojedynkiem z warszawskim zespołem.
- Polska klubowa piłka na pewno idzie do przodu, ale nie w takim tempie, w jakim wszyscy byśmy sobie tego życzyli. W trakcie sezonu oglądamy wiele spotkań na wysokim poziomie, zawodnicy się rozwijają, ale później przychodzą mecze w europejskich pucharach i jest wielkie rozczarowanie. Kibice są zniesmaczeni, a dziennikarze i eksperci zaczynają szydzić z naszej ligi. Czy Ekstraklasa jest rzeczywiście tak żenująca, jak twierdzą niektórzy? Oczywiście, że nie i będę trochę jej bronił. Gdyby nasza liga rzeczywiście była na tak słabym poziomie, to do lepszych zachodnich lig nie trafialiby kolejni gracze. Dobrym przykładem jest Krzysztof Piątek, który jest rewelacją Serie A. Skoro Ekstraklasa jest na tak marnym poziomie, to Krzysiek powinien w niej strzelać mnóstwo goli, a tak wcale nie było. Tymczasem świetnie radzi sobie przeciwko o wiele lepszym zespołom we Włoszech.
- Byłoby super cieszyć się z tego osiągnięcia po raz drugi w karierze. Jestem zadowolony ze swojej dyspozycji. Kontuzję mnie omijają i to mnie najbardziej cieszy. Ale nie będę oszukiwał, że nie spoglądam w metrykę. W 2019 r. rocznikowo będę miał 37 lat, a to całkiem sporo jak na napastnika. Na pewno chcę ze Śląskiem osiągnąć jak najlepszy wynik w tym sezonie. Mój kontrakt wygasa w czerwcu przyszłego roku i wtedy będę się zastanawiał co dalej.
- (śmiech) Raczej nie. To już za mną. Zaliczyłem dziewięć występów w kadrze, strzeliłem gola. To co miałem zrobić w reprezentacji, to już zrobiłem. Oczywiście marzenia sięgały wyżej, ale i tak jestem zadowolony z tego dorobku. Poza tym Jerzy Brzęczek nie narzeka na brak napastników w kadrze. Do swojej dyspozycji ma klasowych graczy: Roberta Lewandowskiego, Arka Milika, Krzysztofa Piątka czy Dawida Kownackiego. Jest z czego wybierać.
- Początek rundy miałem nieudany, więc pojawiło się wiele spekulacji. Mnie trochę niezręcznie było się wypowiadać na ten temat, bo obowiązywał mnie kontrakt ze Śląskiem. Wiadomo, że wiele osób po raz kolejny łączy mnie z Widzewem. To klub, w którym spędziłem wiele pięknych chwil. Trzymam za niego kciuki, bo fajnie się odradza. Może zimą zacznę zastanawiać się co dalej. Pozostanie mi pół roku kontraktu w Śląsku. Ale na razie skupiam się na grze dla tego klubu.
***
KSW 45. Transmisja TV, stream online. Jak zamówić PPV? Ile kosztuje?
KSW 45. Popek wręczył prezent rywalowi. Erko Jun niezadowolony