Reprezentacja Polski jechała na MŚ 2018 z nadziejami na co najmniej wyjście z grupy. Okazało się jednak inaczej - ekipa Adama Nawałki przegrała mecze z Senegalem (1:2) i Kolumbią (0:3), by wygrać w meczu "o honor" z Japonią (1:0).
- Na mundialu nie było dobrej atmosfery. Wszystko popsuła nam burza w Arłamowie. Miała być tam impreza, która została przełożona. Ostatnia gierka między sobą była na to najlepszym momentem, Kontuzja Glika strasznie nas podłamała. To tak, jakby w domu psuły się fundamenty. Wypadł drugi kapitan i ostoja naszej obrony. Ludzie mówili, że to przez głupotę. Przewrotki to element piłkarski, doskonali się je - powiedział Sławomir Peszko w "Prawdzie Futbolu".
Skrzydłowy Lechii Gdańsk nie zgadza się ze stwierdzeniami, jakoby nie zasługiwał na miejsce w kadrze. - O miejsce na skrzydle walczyłem ja oraz Przemysław Frankowski. Czasami lepiej poczekać rok z powołaniem kogoś młodego. Sebastian Szymański [znajdował się w szerokiej kadrze na MŚ - dop. red.] sam powiedział, że w Arłamowie od nas odstawał, a teraz wyrasta na człowieka, który będzie grał w pierwszym składzie. Ciekawe, czy nie byłoby jak z Kapustką, który pojechał na Euro, a potem przepadł - powiedział Peszko.