Skończmy pisać o kompromitacjach, a zacznijmy im gratulować. Z Dudelange punkty straciło już pół Europy

Jeśli we wrześniu 2019 roku za kryterium piłkarskiego wstydu wciąż uznawać będziemy utratę punktów z Dudelange, to wstydzić musi się niemal połowa Europy. Luksemburczycy odebrali już punkty drużynom z 20 krajów: w tym Austrii, Hiszpanii, Danii, Bułgarii i Polski. Szoku doznali właśnie Cypryjczycy. Ich APOEL w Lidze Europy przegrał 3:4. Dudelange czas wreszcie pogratulować, pisanie o kompromitacjach rywali uznać za historię.
Zobacz wideo

Za postawioną na nich złotówkę w meczu z APOEL-em można było wygrać 18 złotych. Nieco więcej niż w 2018 roku. Jeśli ktoś przewidział, że wygrają wtedy w Warszawie z Legią dostał 13 złotych. Jeśli uwierzył, że poradzą sobie też z CFR Cluj na ich stadionie, znów zyskiwał dziesięciokrotność wniesionej kwoty. Remis z Betisem Sevilla zwiększał wkład sześciokrotnie. Kursy bukmacherów pokazują jak mało prawdopodobne z punktu widzenia statystyki i ekspertów były wyniki uzyskiwanie przez ekipę F91 Dudelange tylko w ciągu ostatniego roku. Cud, szczęście, przypadek? Jeśli przypadków nie można policzyć na palcach dwóch rąk, to warto się im lepiej przyjrzeć.

"Na zwycięstwo F91 absolutnie zasłużyło”

“Genialni, potem zagubieni, następnie heroiczni, a na końcu chirurgiczni” - tak mecz na Cyprze opisał luksemburski dziennik “Le Quotidien” po tym jak przed F91 "uklęknąć” musiał APOEL. O cudach jednak nigdzie nie było mowy. Było za to sporo o składnych akcjach, wymianach na jeden kontakt, golu po strzale piętką, czy precyzyjnych uderzeniach, które do bramki wpadały od słupka. Było też oczywiście o chwilowej nieporadności Luksemburczyków, gdy tracili gole. Puenta tekstu była jednak jasna: “Najpiękniejsze jest to, że na pierwsze historyczne zwycięstwo luksemburskiego klubu w fazie grupowej Ligi Europy, F91 absolutnie zasłużyło!”.

Narracje drugiej strony w przypadku porażek z Luksemburczykami są w większości podobne. Polskie media po wyeliminowaniu Legii przez F91 pisały: “Hańba”, “Wielka klęska” czy “Kompromitacja, Legia ośmieszyła się doszczętnie”. Rumuńska “Gazeta Sporturilor” , gdy w starciu z ekipą z małego państewka odpadło CFR Cluj spuentowała: “Katastrofa w Luksemburgu! Szkoda”. Telekom Sport napisał dosadniej: “To jeden z najbardziej wstydliwych momentów w historii rumuńskiego futbolu”. Hiszpańska “Marca” sposób na wyjaśnienie grudniowego remisu lidera grupy F Ligi Europy z egzotycznym rywalem odnalazła w pogodzie. “Minus 10 stopni odczuwalnej temperatury i twarde boisko, momentami zlodowaciała płyta, nie pozwoliły zaprezentować swojej gry ekipie Betisu” - czytaliśmy w tamtejszych mediach. Inne gazety też pisały głównie o zaskoczeniu termicznym, a nie sportowym. Strata dwóch punktów w obliczu dobrego wyniku w meczu Olympiakos-AC Milan i tak zagwarantowała Hiszpanom pozycję lidera w grupie. Wielkich lamentów po Dudelange na Półwyspie Iberyjskim nie było.

“Wstydzić” musi się już pół Europy

Cypryjczycy o czwartkowej porażce i meczu w Nikozji pisali za to oszczędnie (może dlatego, że nie ma tam wielu gazet i portali sportowych). “APOEL doznał szoku w meczu z Dundelange” - czytamy w “Cyprus Mail”, a portal Goal.com.cy relacjonował spotkanie jak wizytę w kasynie, gdzie wszystko szybko się zmienia i prowadzi do wielkiej niespodzianki. Zaskoczenie było, kasyno przegrało. Warto zauważyć, że właśnie mecze z APOEL-em są dobrym punktem odniesienia jak zmienia się poziom luksemburskiego futbolu. Dudelange z Cypryjczykami grało w sezonie 2017/18. W drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów dwukrotnie przegrało 0:1. Teraz pierwszy wyjazdowy mecz zakończył się ich zwycięstwem 4:3.

Jeśli we wrześniu 2019 za kryterium piłkarskiego wstydu wciąż uznawać będziemy utratę punktów z Dudelange, to wstydzić musi się już niemal pół piłkarskiej Europy. Dokładnie 20 krajów. F91 do tej pory zdobywało punkty, lub eliminowało z europejskich rozgrywek ekipy z: Łotwy (wygrana ze Skonto Ryga), Macedonii (remis z Vardarem Skopje i Rabotnickim, wgrana z KF Shkendija), Bośni i Hercegowiny (wygrana ze Żrinjskim Mostar), Austrii (wygrana z FC Salzburg), Bułgarii (remis z Łudogorcem Razgrad), Kazachstanu (remis z Karabachem Agdam), Węgier (remis z Videotonem), Danii (wygrana z FC Randers), Irlandii (wygrana z UCD Dublin), Polski (wygrana z Legią Warszawa) Rumunii (wygrana z CFR Cluj), Hiszpanii (remis z Betisem Sevilla), Armenii (wygrana z Araratem), Cypru (wygrana z APOEL-em). O triumfach z drużynami z Andory (Santa Colona), San Marino (TRE Penne), Malty (La Valetta), Mołdawii (Milsami), Kosowa (Drita), Estonii (Nomme Kalju) wspominamy raczej ze statystycznego obowiązku. Luksemburskiej piłce i ekipie F91 czas wreszcie pogratulować. Pisanie o kompromitacjach piłkarzy z kilkunastu państw uznać za bezzasadne.

Zwodnicy z Ligue 1, Bundesligi i Jupiler League

Przede wszystkim dlatego, że od kilku lat F91 to nie jest drużyna amatorska. Czasy, w których jej zawodnicy po treningu jechali na kasy do sklepów już minęły. W podstawowym składzie F91 gra tylko kilku piłkarzy z Luksemburga, przeważnie tych najlepszych, zasilających również narodową reprezentację. Jedną z legend klubu jest bramkarz, 40-letni Jonathan Joubert, który w Dundelange broni od dekady. Zawodnicy ściągani z zagranicy często mają w CV grę w najlepszych ligach: występy w Bundeslidze, Ligue 1, czy Jupiler Pro League. Chociaż ich nazwiska przeciętnemu kibicowi nie powiedzą wiele, to system szkolenia przez który przeszli, czy zebrane doświadczenie jest w Dundelange bardzo cenne. Można założyć, że zawodnicy grający w F91 spokojnie poradziliby sobie w naszej ekstraklasie, a może byliby na nią za dobrzy? Najlepszym tego przykładem był Yannick Kakoko. Urodzony w Niemczech pomocnik z powodzeniem grał w Arce Gdynia, a wcześniej w Miedzi Legnica. Gdy z Ekstraklasy przeniósł się do Dundelange nie wywalczył sobie miejsca w składzie. F91 oddało go po roku do innego luksemburskiego klubu.

Ostatnio Dundelange stara się sprowadzać młodszych zawodników z czołowych klubów w Belgii czy Francji. Chodzi jednak o drużyny młodzieżowe lub rezerwowe. Nie jest to materiał na pierwszy skłąd F91, ale raczej inwestycja w przyszłosć. W ten sposób kontrakt w Luksemburgu dostali młodzi gracze Anderlechtu, Standardu Liege, Charleroi czy Olympique Lyon. W nowej drużynie łatwo im się zaaklimatyzować, bo nie mają bariery językowej i kulturowej. Na treningach ćwiczą właściwie to, co u siebie. To dlatego, że szkoleniowcem F91 był Belg Emilio Ferrera, który stracił pracę 4 dni przed starciem z APOEL-em. Jak widać nie wpłynęło to na morale drużyny na Cyprze. Funkcję szkoleniowca tymczasowo objął dotychczasowy asystent Ferrera Bertrand Crasson, również Belg. W Dundelange presja wyników jest spora, ale można się też wykazać. Dino Toppmoeller, czyli szkoleniowiec, który wyeliminował z pucharów Legię, po zakończeniu dobrego sezonu dostał propozycję pracy w belgijskiej drugiej lidze. Kolejny trener F91 prawdopodobnie znów będzie obcokrajowcem. Klub sięga po zagranicznych trenerów od 9 lat i na razie dobrze na tym wychodzi.

Transferują za zero, płacą jak w Ekstraklasie, mają akademię

Polityki pozyskiwania zawodników w przełożeniu na wyniki można F91 pozazdrościć. W ostatnim okienku transferowym nowych graczy ściągnięto za darmo. Przedostatnio również nie wydano na nich nawet jednego euro. Na razie F91 nie zarabia też na ich sprzedaży, ale coraz lepsze występy w Europie sprawiają, że to raczej szybko się zmieni. Zawodnicy grający dla mistrza kraju mogą liczyć na zarobki porównywalne z przeciętnych klubów Ekstraklasy.

Podstawowi gracze F91 dostają 9 tys. euro miesięcznie. To około 40 tys. złotych. Dodatkowo, drużyny zwykle pomagają rodzinom piłkarzy w znalezieniu pracy w Luksemburgu. Wynagrodzenie w tym państwie należy do jednych z najwyższych w Europie.

A propos pozyskiwania zawodników - w Luksemburgu udaje się to co niemożliwie jest w Polsce. Najlepsi krajowi gracze zwykle idą do F91, zwykle bezkosztowo. Wszyscy są z tego zadowoleni. Dundelange korzysta też z własnej akademii. Jest jedynym klubem w kraju, który takową posiada. Kształci ona w sumie około 300 zawodników praktycznie we wszystkich kategoriach wiekowych. Oprócz treningów zapewnia też pomoc w nauce czy opiekę medyczną. Nie znaczy to, że szkoła F91 nie ma konkurencji. Ma i to ogromną. Krajowy związek piłkarski zachęca młodych piłkarzy do nauki futbolu za granicą, w rozwiniętej piłkarsko Francji, Belgii czy w Niemczech. To taki oryginalny sposób na produkowanie przyszłych reprezentantów kraju. W ten sposób w barwach Legii znalazł się np. Chris Philipps. Urodzony w luksemburskim Wiltz, jako 13 latek uczył się w szkółce francuskiego FC Metz, gdzie spędził 8 lat życia. Potem po krótkiej przygodzie w Niemczech trafił do Warszawy.

Sponsorów dostatek

Na finanse w Dudelange nikt nie narzeka. Człowiekiem, który od dłuższego czasu wspiera F91 jest biznesmen Flavio Becca. Wielbiciel luksusowych zegarków, finansista, który swoje pieniądze inwestował w ziemię lub wykładał na sport m.in. w ekipę kolarską Leopard-Trek. Becca obecnie przerzucił się na inwestowanie w Leopard Racing Moto3. Rowery zamienił zatem na motocykle, ale przy futbolu pozostał. Jego napoje energetyczne Leopard są jednym z głównych sponsorów piłkarskiego mistrza kraju. Jak słyszymy w Luksemburgu, to dzięki niemu klub wygląda tak jak wygląda. Sponsorów zresztą F91 nie brakuje. Obecnie jest ich kilkunastu. Sam Becca też rozwija się piłkarsko i menadżersko. W zeszłym roku został właścicielem Royal Excelsior Vitron. To do tego klubu z drugiej ligi belgijskiej poszło sporo graczy F91. Zaczął inwestować też w kolejną luksemburską drużynę. Prawdopodobnie rozochocił się sporymi sukcesami Dudelange.

- Dla mnie F91 jest obecnie słabszą drużyną niż przed rokiem. Potraciliśmy sporo doświadczonych graczy, tych z meczów z Legią zostało właściwie tylko kilku. Tegoroczne kwalifikacje do Ligi Europy były dla nas łatwiejsze (w dwóch ostatnich rundach F91 trafił na Nomme Kalju i Ararat – przyp. red.). Nie liczę na wiele. Chociaż z drugiej strony łatwiejszą mamy też grupę Ligi Europy - mówi Sport.pl Dan Elvinger, dziennikarz gazety „Tageblatt”.

Ostatnim razem Luksemburczycy w LE grali z Milanem (w pierwszym meczu byli blisko remisu) Olympiakosem i Betisem Sevilla. W tych meczach zdobyli jeden punkt i strzelili 3 gole. W tegorocznych rozgrywkach grają z FC Sevilla oraz Karabachem Agdam i APOEL-em. “Słabsi niż przed rokiem”, już po pierwszym meczu mają 3 punkty i 4 zdobyte bramk

Więcej o:
Copyright © Agora SA