Za postawioną na nich złotówkę w meczu z APOEL-em można było wygrać 18 złotych. Nieco więcej niż w 2018 roku. Jeśli ktoś przewidział, że wygrają wtedy w Warszawie z Legią dostał 13 złotych. Jeśli uwierzył, że poradzą sobie też z CFR Cluj na ich stadionie, znów zyskiwał dziesięciokrotność wniesionej kwoty. Remis z Betisem Sevilla zwiększał wkład sześciokrotnie. Kursy bukmacherów pokazują jak mało prawdopodobne z punktu widzenia statystyki i ekspertów były wyniki uzyskiwanie przez ekipę F91 Dudelange tylko w ciągu ostatniego roku. Cud, szczęście, przypadek? Jeśli przypadków nie można policzyć na palcach dwóch rąk, to warto się im lepiej przyjrzeć.
“Genialni, potem zagubieni, następnie heroiczni, a na końcu chirurgiczni” - tak mecz na Cyprze opisał luksemburski dziennik “Le Quotidien” po tym jak przed F91 "uklęknąć” musiał APOEL. O cudach jednak nigdzie nie było mowy. Było za to sporo o składnych akcjach, wymianach na jeden kontakt, golu po strzale piętką, czy precyzyjnych uderzeniach, które do bramki wpadały od słupka. Było też oczywiście o chwilowej nieporadności Luksemburczyków, gdy tracili gole. Puenta tekstu była jednak jasna: “Najpiękniejsze jest to, że na pierwsze historyczne zwycięstwo luksemburskiego klubu w fazie grupowej Ligi Europy, F91 absolutnie zasłużyło!”.
Narracje drugiej strony w przypadku porażek z Luksemburczykami są w większości podobne. Polskie media po wyeliminowaniu Legii przez F91 pisały: “Hańba”, “Wielka klęska” czy “Kompromitacja, Legia ośmieszyła się doszczętnie”. Rumuńska “Gazeta Sporturilor” , gdy w starciu z ekipą z małego państewka odpadło CFR Cluj spuentowała: “Katastrofa w Luksemburgu! Szkoda”. Telekom Sport napisał dosadniej: “To jeden z najbardziej wstydliwych momentów w historii rumuńskiego futbolu”. Hiszpańska “Marca” sposób na wyjaśnienie grudniowego remisu lidera grupy F Ligi Europy z egzotycznym rywalem odnalazła w pogodzie. “Minus 10 stopni odczuwalnej temperatury i twarde boisko, momentami zlodowaciała płyta, nie pozwoliły zaprezentować swojej gry ekipie Betisu” - czytaliśmy w tamtejszych mediach. Inne gazety też pisały głównie o zaskoczeniu termicznym, a nie sportowym. Strata dwóch punktów w obliczu dobrego wyniku w meczu Olympiakos-AC Milan i tak zagwarantowała Hiszpanom pozycję lidera w grupie. Wielkich lamentów po Dudelange na Półwyspie Iberyjskim nie było.
Cypryjczycy o czwartkowej porażce i meczu w Nikozji pisali za to oszczędnie (może dlatego, że nie ma tam wielu gazet i portali sportowych). “APOEL doznał szoku w meczu z Dundelange” - czytamy w “Cyprus Mail”, a portal Goal.com.cy relacjonował spotkanie jak wizytę w kasynie, gdzie wszystko szybko się zmienia i prowadzi do wielkiej niespodzianki. Zaskoczenie było, kasyno przegrało. Warto zauważyć, że właśnie mecze z APOEL-em są dobrym punktem odniesienia jak zmienia się poziom luksemburskiego futbolu. Dudelange z Cypryjczykami grało w sezonie 2017/18. W drugiej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów dwukrotnie przegrało 0:1. Teraz pierwszy wyjazdowy mecz zakończył się ich zwycięstwem 4:3.
Jeśli we wrześniu 2019 za kryterium piłkarskiego wstydu wciąż uznawać będziemy utratę punktów z Dudelange, to wstydzić musi się już niemal pół piłkarskiej Europy. Dokładnie 20 krajów. F91 do tej pory zdobywało punkty, lub eliminowało z europejskich rozgrywek ekipy z: Łotwy (wygrana ze Skonto Ryga), Macedonii (remis z Vardarem Skopje i Rabotnickim, wgrana z KF Shkendija), Bośni i Hercegowiny (wygrana ze Żrinjskim Mostar), Austrii (wygrana z FC Salzburg), Bułgarii (remis z Łudogorcem Razgrad), Kazachstanu (remis z Karabachem Agdam), Węgier (remis z Videotonem), Danii (wygrana z FC Randers), Irlandii (wygrana z UCD Dublin), Polski (wygrana z Legią Warszawa) Rumunii (wygrana z CFR Cluj), Hiszpanii (remis z Betisem Sevilla), Armenii (wygrana z Araratem), Cypru (wygrana z APOEL-em). O triumfach z drużynami z Andory (Santa Colona), San Marino (TRE Penne), Malty (La Valetta), Mołdawii (Milsami), Kosowa (Drita), Estonii (Nomme Kalju) wspominamy raczej ze statystycznego obowiązku. Luksemburskiej piłce i ekipie F91 czas wreszcie pogratulować. Pisanie o kompromitacjach piłkarzy z kilkunastu państw uznać za bezzasadne.
Przede wszystkim dlatego, że od kilku lat F91 to nie jest drużyna amatorska. Czasy, w których jej zawodnicy po treningu jechali na kasy do sklepów już minęły. W podstawowym składzie F91 gra tylko kilku piłkarzy z Luksemburga, przeważnie tych najlepszych, zasilających również narodową reprezentację. Jedną z legend klubu jest bramkarz, 40-letni Jonathan Joubert, który w Dundelange broni od dekady. Zawodnicy ściągani z zagranicy często mają w CV grę w najlepszych ligach: występy w Bundeslidze, Ligue 1, czy Jupiler Pro League. Chociaż ich nazwiska przeciętnemu kibicowi nie powiedzą wiele, to system szkolenia przez który przeszli, czy zebrane doświadczenie jest w Dundelange bardzo cenne. Można założyć, że zawodnicy grający w F91 spokojnie poradziliby sobie w naszej ekstraklasie, a może byliby na nią za dobrzy? Najlepszym tego przykładem był Yannick Kakoko. Urodzony w Niemczech pomocnik z powodzeniem grał w Arce Gdynia, a wcześniej w Miedzi Legnica. Gdy z Ekstraklasy przeniósł się do Dundelange nie wywalczył sobie miejsca w składzie. F91 oddało go po roku do innego luksemburskiego klubu.
Ostatnio Dundelange stara się sprowadzać młodszych zawodników z czołowych klubów w Belgii czy Francji. Chodzi jednak o drużyny młodzieżowe lub rezerwowe. Nie jest to materiał na pierwszy skłąd F91, ale raczej inwestycja w przyszłosć. W ten sposób kontrakt w Luksemburgu dostali młodzi gracze Anderlechtu, Standardu Liege, Charleroi czy Olympique Lyon. W nowej drużynie łatwo im się zaaklimatyzować, bo nie mają bariery językowej i kulturowej. Na treningach ćwiczą właściwie to, co u siebie. To dlatego, że szkoleniowcem F91 był Belg Emilio Ferrera, który stracił pracę 4 dni przed starciem z APOEL-em. Jak widać nie wpłynęło to na morale drużyny na Cyprze. Funkcję szkoleniowca tymczasowo objął dotychczasowy asystent Ferrera Bertrand Crasson, również Belg. W Dundelange presja wyników jest spora, ale można się też wykazać. Dino Toppmoeller, czyli szkoleniowiec, który wyeliminował z pucharów Legię, po zakończeniu dobrego sezonu dostał propozycję pracy w belgijskiej drugiej lidze. Kolejny trener F91 prawdopodobnie znów będzie obcokrajowcem. Klub sięga po zagranicznych trenerów od 9 lat i na razie dobrze na tym wychodzi.
Polityki pozyskiwania zawodników w przełożeniu na wyniki można F91 pozazdrościć. W ostatnim okienku transferowym nowych graczy ściągnięto za darmo. Przedostatnio również nie wydano na nich nawet jednego euro. Na razie F91 nie zarabia też na ich sprzedaży, ale coraz lepsze występy w Europie sprawiają, że to raczej szybko się zmieni. Zawodnicy grający dla mistrza kraju mogą liczyć na zarobki porównywalne z przeciętnych klubów Ekstraklasy.
Podstawowi gracze F91 dostają 9 tys. euro miesięcznie. To około 40 tys. złotych. Dodatkowo, drużyny zwykle pomagają rodzinom piłkarzy w znalezieniu pracy w Luksemburgu. Wynagrodzenie w tym państwie należy do jednych z najwyższych w Europie.
A propos pozyskiwania zawodników - w Luksemburgu udaje się to co niemożliwie jest w Polsce. Najlepsi krajowi gracze zwykle idą do F91, zwykle bezkosztowo. Wszyscy są z tego zadowoleni. Dundelange korzysta też z własnej akademii. Jest jedynym klubem w kraju, który takową posiada. Kształci ona w sumie około 300 zawodników praktycznie we wszystkich kategoriach wiekowych. Oprócz treningów zapewnia też pomoc w nauce czy opiekę medyczną. Nie znaczy to, że szkoła F91 nie ma konkurencji. Ma i to ogromną. Krajowy związek piłkarski zachęca młodych piłkarzy do nauki futbolu za granicą, w rozwiniętej piłkarsko Francji, Belgii czy w Niemczech. To taki oryginalny sposób na produkowanie przyszłych reprezentantów kraju. W ten sposób w barwach Legii znalazł się np. Chris Philipps. Urodzony w luksemburskim Wiltz, jako 13 latek uczył się w szkółce francuskiego FC Metz, gdzie spędził 8 lat życia. Potem po krótkiej przygodzie w Niemczech trafił do Warszawy.
Na finanse w Dudelange nikt nie narzeka. Człowiekiem, który od dłuższego czasu wspiera F91 jest biznesmen Flavio Becca. Wielbiciel luksusowych zegarków, finansista, który swoje pieniądze inwestował w ziemię lub wykładał na sport m.in. w ekipę kolarską Leopard-Trek. Becca obecnie przerzucił się na inwestowanie w Leopard Racing Moto3. Rowery zamienił zatem na motocykle, ale przy futbolu pozostał. Jego napoje energetyczne Leopard są jednym z głównych sponsorów piłkarskiego mistrza kraju. Jak słyszymy w Luksemburgu, to dzięki niemu klub wygląda tak jak wygląda. Sponsorów zresztą F91 nie brakuje. Obecnie jest ich kilkunastu. Sam Becca też rozwija się piłkarsko i menadżersko. W zeszłym roku został właścicielem Royal Excelsior Vitron. To do tego klubu z drugiej ligi belgijskiej poszło sporo graczy F91. Zaczął inwestować też w kolejną luksemburską drużynę. Prawdopodobnie rozochocił się sporymi sukcesami Dudelange.
- Dla mnie F91 jest obecnie słabszą drużyną niż przed rokiem. Potraciliśmy sporo doświadczonych graczy, tych z meczów z Legią zostało właściwie tylko kilku. Tegoroczne kwalifikacje do Ligi Europy były dla nas łatwiejsze (w dwóch ostatnich rundach F91 trafił na Nomme Kalju i Ararat – przyp. red.). Nie liczę na wiele. Chociaż z drugiej strony łatwiejszą mamy też grupę Ligi Europy - mówi Sport.pl Dan Elvinger, dziennikarz gazety „Tageblatt”.
Ostatnim razem Luksemburczycy w LE grali z Milanem (w pierwszym meczu byli blisko remisu) Olympiakosem i Betisem Sevilla. W tych meczach zdobyli jeden punkt i strzelili 3 gole. W tegorocznych rozgrywkach grają z FC Sevilla oraz Karabachem Agdam i APOEL-em. “Słabsi niż przed rokiem”, już po pierwszym meczu mają 3 punkty i 4 zdobyte bramk