Brazylia - Meksyk. Neymarów dwóch

Neymar wygląda jak dwóch różnych piłkarzy, choć jest tym samym. Niskie ma loty w Barcelonie i niebotyczne w reprezentacji. Szkodzi mu Messi czy tiki-taka? Mecz Brazylia - Meksyk we wtorek o 21. Relacja na żywo w Sport.pl

Luiz Felipe Scolari to niezły psycholog. Od samego początku, gdy tylko 21--letni gwiazdor jego kadry podpisał kontrakt w Barcelonie, selekcjoner Brazylii rozumiał, jak niebezpieczna może być dla niego wyprawa na podbój Europy i gra u boku Messiego. Do mundialu zostało wtedy zaledwie 12 miesięcy, tymczasem Scolari czuł, że po sezonie w Katalonii jego młody lider może wrócić z naruszonym poczuciem własnej wartości. Neymar był pod ogromnym wrażeniem czterokrotnego laureata Złotej Piłki. Dominacja Messiego osiągnęła wtedy taki poziom, że nawet najbardziej fanatyczny brazylijski kibic nie odważyłby się zaprzeczyć jego wielkości. Po Rio de Janeiro, Sao Paulo i innych miastach Brazylii nawet w czasie mundialu przechadzają się kibice w koszulkach z nazwiskiem gracza z Argentyny, a co dopiero wtedy, gdy był na szczycie szczytów.

Neymar liderem z krwi i kości?

Messi jest numerem jeden, Neymar miał zadatki, by stać się nim kiedyś. Tymczasem Scolari potrzebował lidera z krwi i kości, nie w jakiejś nieokreślonej przyszłości, ale latem 2014 roku. Selekcjoner Brazylijczyków nie reagował, gdy jego gracz bił pokłony gwieździe z Argentyny. - Przybyłem do Barcelony, by pomóc Messiemu utrzymać numer jeden w piłce - mówił Neymar. W Katalonii nie ulegało wątpliwości, że choć kosztował 86 mln euro, musi czekać cierpliwie, zanim Barca stanie się jego drużyną. To on powinien podporządkować się zespołowi, który uważał za najlepszy na świecie, a nie odwrotnie. Scolari przeczuwał, że poczucie pewności siebie u młodziana jest zagrożone.

Dlatego wysyłał sygnały, nie napastliwe, ale stanowcze. Gdy po Pucharze Konfederacji, po którym Neymar miał poddać się operacji migdałków, a lekarze Barcelony tego zabraniali, twierdząc, że musi nabierać masy mięśniowej, selekcjoner Brazylii powiedział twardo, iż klub nie może traktować ojczyzny Neymara jak futbolowego Trzeciego Świata. Ilekroć piłkarz był krytykowany za słabą formę w klubie, Scolari zawsze stawał w jego obronie. Skoro Barca zapłaciła fortunę i nie umie wykorzystać potencjału piłkarza, to czyja to wina?

Po dobrym początku sezonu, kiedy Neymar zdobył gola w Gran Derbi, szybko przyszły gorsze chwile. Sprowadzony do Realu jako numer dwa po Ronaldo Gareth Bale, z którym nieuchronnie porównywano młodego Brazylijczyka, zaczął osiągać przewagę. Tak jak Real osiągał przewagę nad Barceloną, czego symbolem stał się finał Pucharu Króla. "Królewscy" bez Ronaldo wygrali go 2:1, Walijczyk zdobył zwycięską bramkę po wspaniałym rajdzie przez pół boiska. Dla kontrastu Neymar w 90. minucie zaprzepaścił sytuację sam na sam z Ikerem Casillasem. I skończył mecz z kontuzją. Nazajutrz na Instagramie podmienił swoje zdjęcie w koszulce Barcy na fotkę w barwach narodowych, jakby sam poczuł, jak bardzo potrzebuje rehabilitacji. Scolari patrzył na to ze zrozumieniem.

Neymar w kadrze robi co chce. I to działa!

Gdy tylko młody lider kadry zakładał kanarkową koszulkę, zmieniał się w kogoś innego. Duża w tym zasługa selekcjonera, który dał mu wolną rękę na boisku. Wspierał, chwalił, mobilizował. Neymar robi w reprezentacji, co chce i jak chce, a to daje wspaniały efekt. Koledzy z kadry ani przez chwilę nie zwątpili, że 22-latek może być na mistrzostwach świata ich liderem. Scolari chciał, by Neymar robił różnicę, tak jak w meczu otwarcia. - Grał zupełnie inaczej niż w Barcelonie - powiedział z uznaniem pomocnik Realu Luka Modrić. Przeciw Chorwatom młody Brazylijczyk pokazał, że koncepcja barcelońska, skazująca go na kurczowe trzymanie się bocznej linii boiska, zakrawa na rażące trwonienie talentu i pieniędzy.

Patrząc na osiągnięcia, Brazylijczyk wciąż nie ma szans równać się z Messim. Samo pozostawanie w cieniu Argentyńczyka nie byłoby niczym złym, bo to cień jednego z najlepszych graczy w historii, choć ostatnio bez formy. Każdy mecz Brazylii pokazuje jednak, że jej młody lider w klubie nie miał dotąd okazji pokazać pełni możliwości. Hierarchia w Barcelonie jest twarda, Neymar musi się jej podporządkować, tylko czy to mu nie szkodzi?

Tiki-taka jest specyficznym sposobem gry. Zaczynają to rozumieć Chilijczycy, którzy trzy lata temu świętowali transfer na Camp Nou Alexisa Sancheza. Tymczasem ich cudowne dziecko nie zrobiło w Katalonii postępów takich, jakich wszyscy oczekiwali. Schematy wielkiej drużyny zadziałały jak gorset, w którym Chilijczyk czuje się skrępowany. Ostatni sezon i tak miał najlepszy ze wszystkich, co być może nie uchroni go przed powrotem do Serie A. Obie strony (piłkarz i Barcelona) zaczynają dojrzewać do przekonania, że nie zostały dla siebie stworzone.

Ale czy Neymar został stworzony dla zespołu z Katalonii? Za jakiś czas się przekonamy. Chciał grać w Barcelonie, u boku Messiego, i swoje marzenie spełnił. Trafił jednak do drużyny w stanie dekadencji. Czy znajdzie w sobie dość klasy i charakteru, by to przezwyciężyć? Albo w Barcy za mało jest miejsca dla tej pary, albo trzeba więcej cierpliwości. - Za dwa lub trzy lata Neymar będzie najlepszy na świecie - mówi Scolari. Tylko co z Messim?

Vlogerzy Sport.pl

Tu zobaczysz najnowsze wyniki, tabele i terminarz mundialu

Z grupy A wyjdą:
Więcej o:
Copyright © Agora SA