Polska - Litwa 4:0. Włodzimierz Lubański: Góralski? Brawo, ale przeciwnika pokroju Litwy na mundialu nie spotkamy

- Nie sądzę, że coś jeszcze może Adama zastanawiać. Jestem przekonany, że on wie, jak chce grać. Na pewno już ma w głowie skład na Senegal. Po meczu z Litwą dostał pewnie odpowiedzi na pytania o to, kogo wpuścić z ławki - mówi Włodzimierz Lubański. We wtorek na Stadionie Narodowym Polska pokonała Litwę 4:0 w swoim ostatnim meczu przed MŚ.
Mundial 2018. Jakub Błaszczykowski podczas meczu towarzyskiego Polska - Litwa na Stadionie Narodowym. Warszawa, 12 czerwca 2018 Mundial 2018. Jakub Błaszczykowski podczas meczu towarzyskiego Polska - Litwa na Stadionie Narodowym. Warszawa, 12 czerwca 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Łukasz Jachimiak: Przyjechał Pan na mecz Polska - Litwa i tuż przed mundialem zobaczył Pan to, czego Pan oczekiwał?

Włodzimierz Lubański: Można powiedzieć, że Adam Nawałka potraktował dzień pożegnania z kibicami jak solidny dzień treningowy dla zespołu. Nie odkrył kart, na pewno nie zagrał drużyną, która wyjdzie za kilka dni na Senegal, ale jednocześnie dał kilku chłopakom się jeszcze rozegrać, a kilku innym dał możliwość pokazania, że są wartościowymi zmiennikami, po których w razie potrzeby będzie mógł sięgnąć. Krótko mówiąc, zobaczyłem wiele pozytywów.

Popatrzmy na zawodników, od których będziemy oczekiwali najwięcej - Robert Lewandowski rozstrzelał się też przed mundialem, co jest ważną zmianą w porównaniu z czasem przed Euro 2016. Do tego po poważnych problemach zdrowotnych odnalazł się Jakub Błaszczykowski.

- Zgadza się, po Robercie już w meczu z Chile było widać, że gra na świeżości, że ma dużą ochotę do gry i bardzo dobrze się rusza. Jeżeli chodzi o Kubę, to jego wejście z Litwą było bardzo pozytywne, chociaż w tym meczu już niczego nie musiał pokazywać. Nieprzekonanych czy wątpiących przekonał do siebie już występem z Chile. Kiedy jest dobrze przygotowany, to wtedy wszystko jest okej. A że się tak ucieszył po rzucie karnym? Na pewno chciał pokazać wszystkim kibicom, że jednak umie wykorzystywać karne.

Grzegorz Krychowiak umie grać jak na Euro 2016 czy za spokój w odbiorach i wiele dokładnych podań przeciw Litwie nie powinniśmy go przesadnie chwalić, bo to była tylko Litwa?

- Na pewno te jego dalekie piłki mogły się podobać, ale pamiętajmy, że były grane z przeciwnikiem, który dawał dużo miejsca do gry w środku pola. Litwini nie byli zespołem, który agresywnie podchodzi do pressingu w okolicach linii środkowej. Tam było miejsce, żeby przyjąć piłkę, odwrócić się i mądrze poprowadzić grę. Wiemy, że Krychowiak to potrafi, jeżeli jest dobrze przygotowany, czyli kiedy jest w rytmie, to pokazuje te swoje walory również w meczach z silniejszymi rywalami. Ale na pewno z Senegalem będzie mu dużo, dużo trudniej.

Jeszcze lepsze noty od Krychowiaka zbiera Jacek Góralski. Myśli Pan, że występem przeciw Litwie mógł się przybliżyć do gry w podstawowym składzie na mundialu?

- Zagrał bardzo dobrze, ale podkreślam, że naszym rywalem w Warszawie był zespół tylko przeciętny. Musimy wziąć na to poprawkę. Góralski był bardzo aktywny w odbiorze, do tego miał naprawdę dużo ciekawych rozegrań. Brawo. Ale przeciwnika pokroju Litwy na mistrzostwach nie spotkamy. Nawałka musi przeanalizować czy Góralski może mu się przydać np. na Senegal. Ale to oczywiście bardzo dobrze, że trener ma się nad kim zastanawiać, że będzie mógł wybierać.

Łukasz Teodorczyk podczas meczu towarzyskiego Polska - Litwa na Stadionie Narodowym. Warszawa, 12 czerwca 2018 Łukasz Teodorczyk podczas meczu towarzyskiego Polska - Litwa na Stadionie Narodowym. Warszawa, 12 czerwca 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Znając trenera, widząc, jak pracuje przez lata, nie ma co się spodziewać rewolucji w składzie?

- Na pewno nie. Adam tym meczem nie chciał szukać sobie zawodników do podstawowego składu. On chciał dać szansę gry kilku zawodnikom, których zabiera po to, żeby móc ich wprowadzić z ławki. Chciał się upewnić, że będzie mógł na nich liczyć. I bardzo ważne, że ci chłopcy pokazali gotowość.

Jako były, wybitny napastnik uważa Pan, że bliżej do wejść z ławki jest Dawid Kownacki czy Łukasz Teodorczyk?

- Kownacki grał trochę na boku, takiego skrzydłowego, a nie typowego środkowego napastnika. Dobrze się ruszał, wychodził na pozycje, bardzo mi się podobały jego dwie-trzy akcje, kiedy poszukał gry bez piłki. Ale jeśli miałby ktoś wejść w roli typowej "dziewiątki", to na tej pozycji jednak bardziej sprawdzony jest Teodorczyk.

Myśli Pan, że jedyny dylemat trenera to obsada pozycji bramkarza?

- Nie sądzę, że coś jeszcze może Adama zastanawiać. Jestem przekonany, że on wie, jak chce grać. Na pewno już ma w głowie skład na Senegal, bo już i sprawdził swoich zawodników, i przeanalizował rywala, po czym wszystko idealnie dopasował. Po meczu z Litwą dostał pewnie odpowiedzi na pytania o to, kogo wpuścić z ławki.

W bramce spodziewa się Pan Łukasza Fabiańskiego czy Wojciecha Szczęsnego?

- Nie mam pojęcia i nie robi mi różnicy, który zagra. Tu każdy wybór będzie dobry. Kiedyś z moim dobrym kolegą, który jest trenerem bramkarzy, rozmawiałem o tym, jak się wybiera tego do gry, kiedy się ma dwóch równorzędnych. Powiedział mi "Włodek, to jest kwestia wyczucia, zobaczenia w ostatnim momencie, jak chłopcy się zachowują na treningu". Adam na pewno wybierze tego, który będzie wyglądał na pewniejszego, który lepiej się będzie czuł już w Rosji.

Robert Lewandowski i Maciej Rybus podczas meczu towarzyskiego Polska - Litwa na Stadionie Narodowym. Warszawa, 12 czerwca 2018 Robert Lewandowski i Maciej Rybus podczas meczu towarzyskiego Polska - Litwa na Stadionie Narodowym. Warszawa, 12 czerwca 2018 Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Wróćmy jeszcze do meczu z Litwą - nie żal Panu, że kilku minut od trenera nie dostał Marcin Kamiński? To by chyba było ładne uhonorowanie zawodnika, który awaryjnie zastępował kontuzjowanego Kamila Glika, ale w ostatniej chwili jednak wypadł z kadry, bo Glik dostał zgodę na grę w Rosji?

- Widziałem, że Kamiński się rozgrzewał. Może szkoda, że nie wszedł. Ogólnie na pewno go szkoda. Ale Jan Bednarek szybko pokazał, że jest pełnowartościowym zmiennikiem dla Glika, więc skoro sprawa się wyjaśniła, to nie trzeba było sprawdzać Kamińskiego. Jeżeli w pierwszej fazie MŚ Glik nie będzie grał, to zastąpi go Bednarek.

To jest jasne. Nie mówię, że trener miał sprawdzać Kamińskiego. Myślę tylko o geście wobec niego, formie podziękowania za pomoc w trudnej sytuacji.

- Rozumiem, ale przed mistrzostwami świata raczej nie ma gestów, trzeba wykorzystać okazję do sprawdzania różnych rzeczy. Zaraz by można zapytać też dlaczego Sławomir Peszko nie dostał szansy gry. Bądźmy spokojni jeśli chodzi o decyzje trenera. On wie, co robi.

Dobrze się domyślam, że nie jest Pan fanem Peszki?

- Nie chodzi o to. Ale on jest zawodnikiem wybranym do kadry i jeżeli patrzymy na tych, którzy nie dostali szansy gry, to on przychodzi do głowy, bo nie pokazał się ani z Chile, ani z Litwą.

Czyli mówi Pan, że prędzej powinien zagrać Peszko niż Kamiński, tak?

- No tak, bo jest w kadrze na mundial, czyli jest jednym z zawodników, którzy mają w każdej chwili być gotowi do wejścia i zastąpienia zawodników podstawowych.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.