Koszykówka. Idzie nowe w NBA

LA Lakers, San Antonio, a niebawem prawdopodobnie Boston - najlepsze drużyny ostatnich lat odpadają z walki o mistrzostwo NBA. Zastępują ich doświadczone Dallas Mavericks i Miami Heat, ale o schedę po mistrzach walczą też młode ekipy.

Najpierw odpadli San Antonio Spurs, którzy w 2007 roku zdobyli ostatni z czterech tytułów wywalczonych w poprzedzającej dekadzie. W niedzielę w żenującym stylu Los Angeles Lakers, czyli zwycięzcy z dwóch ostatnich lat. W poniedziałek trzeci mecz z Miami Heat przegrali Boston Celtics, finaliści sprzed roku, mistrzowie 2008 - 90:98 po dogrywce na własnym boisku. W serii do czterech zwycięstw Celtics przegrywają 1-3, dzisiejsze spotkanie odbędzie się w Miami.

Doświadczeni faworyci nie odpadają przypadkiem w zaciętych seriach - Spurs przegrali z Grizzlies 2-4, Lakers z Mavericks 0-4. Byłym mistrzom brakuje nie tylko zdrowia i sił, ale także koncentracji, sposobu i umiejętności - Memphis Grizzlies i Mavericks wiedzieli, Heat widzą, jak grać z faworytami. A ci nie potrafili się temu przeciwstawić.

Spurs mieli problemy z urazami kluczowych koszykarzy, ale także ze znalezieniem antidotum na obronę rywali daleko od kosza. Wiek nie jest usprawiedliwieniem, Lakers mają młodszy trzon składu niż ich pogromcy. Bryant i spółka nie potrafili po prostu zatrzymać rywali w obronie.

Za faworytów uznaje się obecnie Heat, ich liderzy LeBron James i Dwyane Wade są w świetnej formie. Miami jest na fali i choć uznawane jest za zespół młodych gwiazd, to nie jest nowicjuszem w walce o tytuł - w 2006 r. liderem mistrzowskiej ekipy był Wade, James ma za sobą finał w 2007 r., kiedy w Cleveland przegrał ze Spurs.

Ogromne doświadczenie mają także Mavericks, czyli zespół, który pięć lat temu prowadził 2-0 i był bliski zwycięstwa w trzecim meczu finału, ale jednak przegrał 2-4 z Heat. Dirk Nowitzki, Jason Kidd, Predrag Stojaković, Shawn Marion i Jason Terry mają za sobą dziesiątki ważnych meczów play-off. Ich siła jest tak duża, że finał Miami - Dallas wydaje się bardzo prawdopodobny.

Na drodze mogą im stanąć jednak Chicago Bulls i Oklahoma City Thunder, czyli ekipy, które mają największe gwiazdy młodego pokolenia - pierwsi 22-letniego rozgrywającego Derricka Rose'a, od niedawna najmłodszego MVP w dziejach ligi, drudzy rok starszego Kevina Duranta, już dwukrotnego króla strzelców NBA.

Bulls i Thunder muszą jednak najpierw pokonać rywali w półfinałach konferencji - Chicago gra z Atlanta Hawks, z którymi prowadzi 3:2. 2:2 tymczasem jest w parze Thunder - Grizzlies, bo Durant i spółka mają problemy z czarnym koniem tego sezonu - Memphis.

Poniedziałkowy mecz w mieście Elvisa Presleya był jednym z najbardziej emocjonujących w tegorocznym play-off - Grizzlies przed przerwą mieli już 17 punktów przewagi, ale to oni musieli odrabiać spore straty i w czwartej kwarcie, i w pierwszej dogrywce. Druga była wyrównana i dopiero w trzeciej Durant pokazał, dlaczego uznawany jest za kolejnego następcę Michaela Jordana.

Playoff NBA. Lakers zabrakło DNA mistrzów. Finał Miami - Dallas?

Więcej o:
Copyright © Agora SA