Zespół Golden State Warriors przegrywał już 1:3 w finałowej rywalizacji z Toronto Raports. We wtorek postawieni pod ścianą mistrzowie NBA zdołali wygrać na wyjeździe 106:105 i utrzymać się w walce o tytuł. Zwycięstwo zostało jednak okupione ponowną kontuzją Kevina Duranta.
Durant pojawił się wczoraj na parkiecie po 33 dniach przerwy spowodowanej naciągnięciem łydki. 30-latek doskonale zaprezentował się w pierwszej kwarcie, zdobywając w niej w sumie 11 punktów. Niestety, w drugiej kwarcie skrzydłowy znów poczuł ból w prawej nodze i upadł na parkiet. Zawodnik opuścił plac gry w asyście kolegów z drużyny.
Najgorsze scenariusze mówią o zerwaniu ścięgna Achillesa, co może oznaczać nawet roczną przerwę od treningów. We wtorek gwiazda GSW przejdzie badania i pozna szczegółową diagnozę.
Nie powinniśmy nikogo za to obwiniać. Jeśli musicie, to obwiniajcie mnie. Ci, którzy kwestionowali to, że on powinien wrócić byli w błędzie. Kevin przez cztery tygodnie pracował z naszym sztabem medycznym. Wydawało się, że wszystko idzie we właściwą stronę – mówił po meczu generalny menadżer drużyny z Oakland – Bob Myers.
Po zakończeniu starcia z "Dinozaurami" Durant napisał na swoim Instagramie: "Nie będę ukrywać – cała ta sytuacja bardzo mnie zabolała. Ale widząc moich braci odnoszących zwycięstwo, zyskałem drugie życie. To było jak shot tequili" – stwierdził MVP sezonu 2013/14.
Szóste starcie finałowej rywalizacji odbędzie się w nocy z czwartku na piątek w Oakland.