Na pierwszy skandal w 2023 r. w świecie sportów walki nie trzeba było długo czekać. Pierwsza burza wybuchła tuż po północy. Rozpętał ją - tu bez niespodzianki - jeden z największych zadymiarzy, a zarazem szef największego na planecie biznesu MMA, czyli prezydent UFC Dana White.
Na nagraniu widać to dokładnie: White w trakcie sylwestrowej imprezy wdaje się w sprzeczkę z żoną Anne. Kobieta płacze, skrywa twarz w dłoniach, a potem policzkuje męża. Wtedy White wybucha: uderza ją dwa z otwartej dłoni i łapie za ręce. Być może kobieta upada, bo znika z kadru. Reagują znajomi, ale nie wzywają policji, bo małżeństwo nie chce składać wzajemnych zarzutów. Starają się sprawę wyciszyć i zapomnieć.
Dana i Anne White potwierdzili, że byli pod wpływem alkoholu. Zaznaczyli, że sytuacja nie powinna się wydarzyć. White szybko wyjaśnił ją w rozmowie z serwisem TMZ Sports. - Od lat powtarzałem, że nie ma żadnego wytłumaczenia dla gościa, który uderza kobietę. Teraz tłumaczę się z tego, od czego byłem daleki. Jesteśmy małżeństwem prawie 30 lat. Przeżyliśmy wiele trudnych sytuacji. Mamy troje dzieci. Jest mi wstyd. Ludzie zawsze będą gadać, ale co mogę zrobić? To był pierwszy i ostatni raz. Gwarantuję. Nadal jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. To w końcu moja żona, którą bardzo kocham - przyznał właściciel UFC. Aby przekaz był mocniejszy, do mediów swoje stanowisko wysłała też Anne.
- Powiedzieć, że nie był w tamtym momencie sobą, to nic nie powiedzieć. Nic podobnego nigdy nie miało miejsca - zapewniła i przekazała, że wszystko jest między nimi dobrze, że przeprosili i omówili tę historię z dziećmi.
Dana i Anne rzeczywiście znają się od dzieciństwa i spotykali się już w szkole średniej, ale White, po tym, jak stał się celebrytą, żonę od przestrzeni publicznej odciął. Nie zabiera jej na gale, nie pokazuje się z nią na imprezach, wyraźnie dba o sferę prywatną lub po prostu woli żonie oszczędzić medialnego zgiełku. To również dlatego o szczęśliwym, rodzinnym życiu White’a mało wiadomo. Chyba że zapyta się o to jego mamę.
"Jego małżeństwo to żart. Sypiał ze wszystkimi dziewczynami z ringu i robił to ze szwagierką w moim domu. To doprowadzało mnie do furii. Zwykle dostaje każdą dziewczynę, jaką chce" - napisała w książce June White. Jej opis był dłuższy. Padło w nim nawet imię jednej z ring girls, z którą miał sypiać White, a media szybko dopasowały, że chodziło o Rachelle Leah, która nagle zniknęła z UFC. Wracając do ponoć pierwszej od 26 lat wymiany ciosów White’a z żoną w Meksyku, June miałaby na ten temat inne zdanie.
"On i żona cały czas się kłócą. Podczas ich miesiąca miodowego zrobiła mu najgorszego siniaka pod okiem jakiego kiedykolwiek widziałam" - czytamy w jej publikacji.
Matka White'a opisuje głównie jego ciemną stronę. Pisze, że jest zdolny zmiażdżyć każdego, kto stanie mu na drodze. Przypomina, że jej syn zwolnił długoletnią sekretarkę, kiedy ta poskarżyła się na jego obraźliwe zachowanie. Gdy sekretarka poszła do kolejnej pracy, White wytoczył jej nowej firmie proces o przechwycenie poufnych informacji. Sprawę wygrał, a pozwany zamknął interes.
"On nie jest dobrym człowiekiem, wygląda na to, że zmienił się jego charakter. Po prostu okropnie rozmawia z kobietami i źle je traktuje. Wychowałam go inaczej" - pisała w wydanej w 2011 r. książce matka White’a.
White nie tak dawno miał już spory problem z podobnymi nagraniami. Po jednym z turniejów w Brazylii w 2014 r. spędził noc ze striptizerką. Ta nakręciła seks na wideo, a wkrótce chłopak striptizerki odezwał się do White’a i zaczął go szantażować. Zażądał 200 tys. dol. w zamian za zniszczenie taśmy. Żonaty White z wrogami nie negocjuje. O sprawie powiadomił FBI. Służby zorganizowały zasadzkę, a szantażystę zatrzymano, gdy odbierał pieniądze, po czym trafił do aresztu. Ponoć podczas procesu miał dogadać się Whitem, by przy sprawie nie ujawniać nazwiska szefa UFC, ale że pieniądze za tę przysługę do niego nie trafiły, to po wyjściu na wolność sam wytoczył White’owi proces. Nic nie wskórał.
Afera i tak trafiła do mediów, które ustaliły, że White ze striptizerką spotykał się od kilku miesięcy. Prezes UFC w wywiadach bagatelizował sprawę, określając ją jako próbę wyłudzenia kasy. Pozywającego nazywał szumowiną. Publicznie dyskredytował też własną matkę, z którą zerwał kontakt. Na jedną z jej wiadomości i uwagę o niestosownym zachowaniu odpisał: - Za kogo się, do cholery, uważasz, mówiąc do mnie w ten sposób? Nikt tak do mnie nie mówi.
Niepochlebne historie o szefie UFC wygłosił kontrowersyjny trener Joshua Fabia, który oskarżył White'a i matchmakera UFC Seana Shelby'ego, że sypiają nie tylko z ring girls, ale też zawodniczkami. Fabia mówił to w wywiadzie dla Johna Gibsona w ramach serii "YouTube True Story". Film dziś jest już niedostępny, a sprawy między panami potoczyły się tak, że dziś już nikt do nich nie wraca.
Czy kolejne problematyczne nagranie zdyskredytuje White’a w roku 2023? Takie głosy pojawiają się wśród komentarzy pod filmem. Niektórzy piszą, że powinien on ustąpić z funkcji prezesa UFC i przypominają wywiad z 2014 r. Wtedy White ostro zareagował na informację, że Ray Rice, gracz futbolu amerykańskiego znęcał się nad żoną. White skomentował, że nie ma przyzwolenia na takie zachowania i tak jest też w jego organizacji.
Tylko że ta sama organizacja kilka lat później podpisała kontakt z byłym pięściarzem i graczem futbolu amerykańskiego Gregiem Hardym, który został oskarżony o bicie swoich partnerek. W jednej ze spraw sędzia uznał go za winnego, ale przy apelacji jego ofiara nie stawiła się w sądzie i przekazano, że doszło między nimi do ugody. Nie było ostatecznego wyroku sądu, nie było problemu. "The Guardian" komentował, że to "ślepe podejście UFC do radzenia sobie z przemocą domową i ewidentne lekceważenie brutalnej przeszłości zawodników".
Tym bardziej że Hardy nie był jedynym zawodnikiem współpracującym z UFC, który miał w historii mroczne rozdziały związane z przemocą w stosunku do kobiet. Thiago Silva, który groził żonie śmiercią (będąc z nią w separacji i łamiąc zakaz zbliżania się do niej), został na chwilę zwolniony z organizacji, by ponownie podpisać kontrakt z UFC po wycofaniu zarzutów. Umowa trwała krótko, bo była żona zawodnika, choć w sądzie poszła z mężem na ugodę, zdecydowała się przesłać UFC nagrania z agresywnego zachowania Silvy. W tej sytuacji działacze nie chcieli dalszych medialnych afer i postawili na jednej ze swych gwiazd krzyżyk. Przy innych kontraktach np. oskarżonego o podwójny gwałt Abdula Razaka Alhassana przez dwa lata uciekali od komentarzy i czekali do końca procesu (zarzuty oddalono).
Jednak w ostatnim czasie narracja White’a zdecydowanie odbiegała od stanowczych deklaracji z 2014 r. Podczas jednej z konferencji zabroniono nawet dziennikarzom pytać o Hardy’ego. A gdy temat się pojawił, szef UFC zareagował w swoim stylu, ostrzej.
- Nie gram z wami w te bzdury. Koniec. Jesteście wrażliwi na punkcie jakiegoś gówna? Możecie robić awantury o wszystko - krzyknął wtedy White.
Co można było traktować jako ironię, a może celowy zabieg marketingowy, Hardy walczył na tej samej gali, co Rachel Ostovich. To zawodniczka, która wskutek ataku jej męża doznała złamania kości oczodołu. Jej mąż Arnold Berdon też był zawodnikiem MMA (ale nie walczył w UFC), został aresztowany i oskarżony o usiłowanie zabójstwa, ale z czasem zarzuty zmieniono w napaść. White bagatelizował sprawę, dodając, że rozmawiał z zawodniczką, która nie widziała problemu. "Bzdury i wszczynanie afer" - brzmiał przekaz.
Do wspomnianych "bzdur' dziennik "The Guardian" odniósł się w liczbach. Przypomniał opublikowane w 2003 r. dane dotyczące przemocy domowej w sporcie (dane "HBO Real Sports"). Wskaźnik aresztowań wśród zawodników MMA związanych z przemocą domową wynosił 750 na 100 tys. i był ponad dwukrotnie wyższy niż średnia dla populacji Stanów Zjednoczonych (360 na 100 tys.) i znacznie przewyższał wskaźnik dla graczy NFL (210 na 100 tys.). A to zwykle zawodnicy futbolu amerykańskiego przedstawiani byli jako najwięksi przemocowcy.
Dana White szefem UFC jest od dwóch dekad, jego fortuna wyceniana jest na 500 mln dolarów. Rządzić federacją twardą ręką ma do 2025 roku. Chyba że wcześniej znajdzie się ktoś z lepszym od niego ciosem.