Giuliano Stroe pochodzi z Rumunii, karierę robił we Włoszech, ale znany jest na całym świecie. No bo przecież nie często się zdarza, żeby już w wieku pięciu lat trafić do Księgi Rekordów Guinessa. Pobił światowe rekordy w kilku dyscyplinach, m.in. w robieniu pompek pod kątem 90 stopni, czy w najszybszym chodzie na rękach. Oba efektowne występy mogli zobaczyć widzowie rumuńskich i włoskich stacji telewizyjnych, co przełożyło się mu dużą popularność.
Rozpoznawalność zapewniły mu także liczne filmiki w serwisie Youtube, gdzie subskrybuje go grubo ponad pół miliona fanów.
Część ludzi oburzała się, że kariera Giuliano jest tylko konsekwencją chorych ambicji jego ojca - Luliana, byłego gimnastyka. Stroe senior zapewniał jednak, że jego syn miał normalne dzieciństwo. Że bawił się z innymi dziećmi na podwórku czy oglądał bajki. Zaznaczał jednak, że... od drugiego roku życia jego syn trenował po dwie godziny dziennie. Najczęściej były to ćwiczenia akrobatyczne oraz treningi z małymi ciężarkami.
- Straszyli mnie, że nie będzie prawidłowo rosnąć, ale nie ma na to dowodów. Ciężka praca i sportowe ćwiczenia zawsze są dobre - przekonuje ojciec.
- On i Claudio [brat] mają naturalną zdolność i talent do sportu. Do niczego nie byli zmuszani, to Bóg wszystko tak zaplanował - dodaje IIeana, matka.
Oprócz Guliano, trenuje także Claudio, jego dwa lata młodszy brat. Ich ojciec liczył, że synowie przyniosą mu pieniądze i sławę, ale pomimo dużej popularności nie udało się im żyć na godnym poziomie we Włoszech, więc niedawno wrócili do Rumunii, gdzie Lulian pracuje ze sprzedaży złomu.
Giuliano Stroe i Claudiu Stroe Bulls
Jego synowie w ostatnich latach skupili się przede wszystkim na treningach pięściarskich. I już od dawna regularnie sparują.
Ale świat boksu okazał się odpychający, co można wywnioskować z emocjonalnego postu, jaki znalazł się na profilu Guliano.
"Giuliano jest wściekły, ale nie na boks, ale raczej na cały system, który otacza boks w naszym kraju. A już zwłaszcza denerwuje go to, jak jest traktowany i jak był okradany. Okradany do tego stopnia, że kontrowersyjne decyzje podejmowali sędziowie, ale i organizatorzy gal oraz różne federacje bokserskie. Robiłem mu wyrzuty, że mu się nie udaje. I że żebrze pieniądze na portalach społecznościowych, by zapisać się na zawody, a w międzyczasie oszukuje na treningach. To spowodowało, że poddał się emocjonalnie i postanowił rzucić szkołę oraz boks. Powiedział, że ma już tego dość i zamierza pracować w fabryce. (...) Ale jeśli się podda, to w kolejnych latach nie będzie mógł odzyskać straconego czasu. Że kiedyś będzie płakał, wspominając moje słowa, by wrócił. Następnego dnia już nie rozmawialiśmy, widziałem jednak, że trochę trenował. Zaczyna teraz ciężkie treningi, które sprawą, że będzie krzyczał z bólu. Jeśli je przetrwa, to uda mu się zająć dobre miejsce na mistrzostwach. Oczywiście, przy założeniu, że uzbieramy pieniądze. W najbliższym tygodniu zobaczycie jego przygotowania na Youtube. Jest wielu z was, którzy mogliby mi pomóc finansowo. Pozwoliłem mu zdecydować, żeby sam podjął decyzję, co chce zrobić" - napisał ojciec Giuliano na fb.
Guliano ma zaledwie 18 lat, więc wciąż ma czas, aby zrobić karierę. Na razie przygotowuje się do amatorskich mistrzostw Europy, które odbędą się za miesiąc.
Tylko czy starczy mu chęci i zapału?
***
Pisząc tekst korzystałem z portali albawaba.com, dailymail.uk, fightsite.hr