Gwiazda KSW: Myślę, że UFC nie byłoby na mnie stać

37-letni Szymon Kołecki (8-1) to mistrz olimpijski z Pekinu w podnoszeniu ciężarów, który od kilku lat prężnie się rozwija w MMA. Niedawno walczył dla organizacji "Babilon MMA", gdzie stoczył siedem walk. Pierwszych sześć wygrał w taki sam sposób, czyli przez nokaut w I rundzie. Następnie mierzył się z utalentowanym Michałem Bobrowskim. I choć przetrwał trzy rundy, to przegrał na punkty. Teraz, dzięki zwycięstwom nad Mariuszem Pudzianowski i Damianem Janikowskim, stał się nową gwiazdą KSW. Jego wiek sprawia, że już jest za późno, by marzyć o UFC. Ale Kołecki przekonuje, że amerykańskiej federacji i tak, by nie było go stać.

- Myślę, że UFC nie byłoby stać na mnie. W KSW mam bardzo dobry i wysoki kontrakt. Na polskim rynku przyciągam dużą liczbę kibiców, zarówno do hal, jak i przed telewizory. Natomiast w Stanach jestem nieznanym zawodnikiem. Kuszący może być tylko tytuł mistrza olimpijskiego, ale poza tym niewiele by amerykańską widownię przyciągnęło - uważa Szymon Kołecki, wschodząca gwiazda KSW, w rozmowie z TVP Sport.

Jaka przyszłość czeka Kołeckiego?

Na razie wszystkie gale MMA w Polsce zostały wstrzymane, ale jeśli sytuacja się uspokoi, to fachowcy chętnie zobaczyliby starcie Kołeckiego z kimś z czołówki wagi półciężkiej. Ale problem w tym, że Tomasz Narkun, mistrz dywizji, wydaje się zbyt mocnym przeciwnikiem. No i planuje się teraz bić ze Scottem Askhamem, z kolei reszta rywali jest słaba medialnie. Dlatego kibice wpadli na pomysł, aby Kołecki zmierzył się z Łukaszem "Jurasem" Jurkowskim, zwycięzcą turnieju KSW 1, komentatorem Polsatu Sport i jednym z najpopularniejszych polskich zawodników.