Tusk i Duda chcą wydać miliardy złotych. Aż nie da się tego oszacować

Dominik Senkowski
Jakie są argumenty za i przeciw igrzyskom w Warszawie? Czego uczą nas przykłady innych miast-gospodarzy? - Słyszymy od polityków, że brakuje pieniędzy na cele istotne dla społeczeństwa oraz gospodarki. Pieniądze w budżecie są, ale pytanie czy organizacja igrzysk to wydatek, który chcemy uznać za priorytetowy. A dyskusja o igrzyskach to dyskusja o priorytetach - mówi Sport.pl dr Karolina Tetłak z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

We wrześniu ubiegłego roku tuż przed wyborami parlamentarnymi prezydent Andrzej Duda wraz z ówczesnym rządem ogłosili plan organizacji letnich igrzysk w Warszawie w 2036 roku. Kilkanaście dni temu premier Donald Tusk podtrzymał deklarację, ale wspomniał o datach 2040 lub 2044. Na ile jest to realny scenariusz? Czy organizowanie igrzysk opłaca się finansowo? Jakie są korzyści, a jakie wyzwania? Czego uczą nas przykłady innych miast-gospodarzy igrzysk?

Zobacz wideo Natalia Kaczmarek ocenia igrzyska i Paryż. "Miasto nie jest moim ulubionym"

O tym wszystkim jako Sport.pl rozmawiamy z doktor Karoliną Tetłak, adiunktem w Katedrze Prawa Finansowego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Nasza rozmówczyni specjalizuje się w podatkowych aspektach wielkich wydarzeń sportowych oraz opodatkowaniu sportowców. Od lat analizuje korzyści i koszty igrzysk olimpijskich oraz podobnych imprez. 

Dominik Senkowski: Zaskoczyła panią propozycja igrzysk w Warszawie 2040 lub 2044?

Karolina Tetłak: Tak, bo wcześniej to Zakopane dwukrotnie starało się o igrzyska [w 2006 i 2014 roku - red.], ale chodziło wtedy oczywiście o zimowe zawody. Do takich pomysłów często się wraca i nie zdziwiłabym się, gdyby znów pojawił się pomysł z Zakopanem. Warszawa to zaś inna historia. Jednak przede wszystkim każdy podobny scenariusz zawsze pozostaje zaskoczeniem, gdy wiadomo, że rząd powinien mieć inne priorytety w danym okresie.

Czy jesteśmy w stanie oszacować, z jak dużymi kosztami mogłaby wiązać się dla nas organizacja igrzysk w stolicy? Według Business Insider, zawody w Atenach w 2004 roku kosztowały 15 mld dolarów, w Rio de Janeiro 12 mld, a w Paryżu 9 mld - te ostatnie były najtańsze w XXI wieku. Jak może być w Warszawie?

- Zazwyczaj budżet proponowany przed igrzyskami i budżet finalny różnią się znacznie od siebie. Obserwujemy też generalnie tendencję wzrostu wydatków na organizację wielkich imprez sportowych. W przypadku Aten nie doszacowano środków na bezpieczeństwo. Ze względu na ataki terrorystyczne z 11 września 2001 roku Grecy musieli zwiększyć wydatki na tym polu. Absolutnie rekordowy pozostaje budżet zimowych igrzysk w Soczi [około 55 mld dolarów - red.], który wzrósł też rekordowo w stosunku do szacowanego, bo ponad czterokrotnie w trakcie przygotowań. Początkowo Rosjanie szacowali wydatki na około 12 mld dolarów. Ogromny wzrost kosztów stał się przedmiotem licznych dyskusji i kontrowersji ze względu na oskarżenia o korupcję i niegospodarność, które mogły wpłynąć na znaczne przekroczenie budżetu. 

Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Wracając do pytania - czy jesteśmy w stanie oszacować koszty igrzysk w Polsce? Oczywiście, że tak. Znane są wymagania MKOl dotyczące organizacji tej imprezy, a co więcej, przedstawienie budżetu to jeden z wymogów w ramach kandydowania. Zatem nie tylko jesteśmy w stanie tego dokonać, ale bylibyśmy zobligowani. Jest za to inny problem - czy dziś potrafimy oszacować rzeczywiste koszty takiej imprezy, która miałaby się odbyć za 20 lat? Uważam, że nie. W tym czasie mogą pojawić się kryzysy gospodarcze albo inne wydarzenia, które spowodują znaczny wzrost kosztów, tak jak było w Grecji.

Francuzi wydali mniej na igrzyska, ale być może dlatego, że mieli łatwiej? Ponad 90 proc. infrastruktury gotowej jeszcze przed nominacją olimpijską, silniejsza gospodarka, a więc i ostateczne wydatki nie stanowiły tak dużego procentu PKB.

- Tak, Paryż posiadał już wiele obiektów sportowych, które mogły zostać wykorzystane podczas igrzysk. Ograniczyło to konieczność budowy nowych, kosztownych stadionów i hal sportowych. Wiele obiektów zostało zaplanowanych tak, aby mogły być łatwo przekształcone do innego użytku po igrzyskach. Ponadto zamiast finansować wszystkie projekty z funduszy publicznych, organizatorzy igrzysk w Paryżu wykorzystali model partnerstwa publiczno-prywatnego, co pozwoliło na rozłożenie kosztów na wiele podmiotów i zmniejszenie obciążenia dla budżetu państwa.

W Polsce ani pod względem infrastruktury sportowej, ani infrastruktury towarzyszącej takiej jak drogi, hotele, komunikacja publiczna, nie jesteśmy gotowi na igrzyska. Nie jesteśmy także na poziomie, z jakiego Francja zaczynała przygotowania do zawodów olimpijskich. Paryż gościł wcześniej dwukrotnie igrzyska [1900 i 1924 - red.] i ma liczne doświadczenia w organizacji międzynarodowych imprez sportowych, w tym Euro 2016.

W naszym kraju brakuje na ten moment odpowiedniej bazy noclegowej czy transportowej. Komunikacja - nie tylko miejska, ale i między miastami - wymaga rozwoju. Igrzyska nie odbywałyby się tylko w Warszawie, gdzie kibice dojadą dwiema liniami metra. Potrzeba odpowiednich połączeń kolejowych, drogowych, rozbudowanych lotnisk. To ogromne wydatki.

Inna sprawa, że państwa i miasta wykorzystują takie imprezy jako bodziec do budowy infrastruktury, która i tak jest potrzebna czy oczekiwana przez społeczeństwo. Często takie koszty infrastrukturalne i tak należy ponieść. Pytanie jednak, czy naprawdę trzeba czekać na imprezę sportową, by wybudować podobną infrastrukturę? To często element dyskusji z lokalną społecznością, która jednak nie stawia wymagań wystarczająco stanowczo. Dobry jest przykład Krakowa, gdzie miało powstać metro przy okazji planowanych igrzysk w Zakopanem w 2014 roku. Kandydatura sprzed dekady, a metra nadal nie widać.

Może jest to więc argument za organizowaniem igrzysk?

- Moim zdaniem gorzki, bo pokazuje, jak niewielki wpływ mają mieszkańcy na powstanie niezbędnej infrastruktury. Tymczasem MKOI powie, że metro ma powstać i nagle zaczniemy budować. Problem w tym, że wówczas infrastruktura powstaje ogromnym kosztem dodatkowym w postaci organizacji igrzysk. Poza ramami przygotowań olimpijskich można zaplanować projekty infrastrukturalne w odpowiedzi na oczekiwania społeczne i odpowiednio rozłożyć wydatki w czasie. 

Jeśli koszt igrzysk wyniósłby nas około 10 mld jak w Paryżu, a nawet bliżej 15 mld, jak w przypadku Aten, to może takie wydatki rozłożone na dwie dekady nie stanowiłyby dla budżetu państwa nadmiernego obciążenia?

- Takie głosy oczywiście mogą się pojawić. Pamiętajmy jednak, że rzeczywiste wydatki na igrzyska wzrastają często o około 100 proc. w stosunku do szacowanych. Dla przykładu, koszty organizacji igrzysk w Tokio w 2021 roku wyniosły około 15,4 mld dolarów, chociaż początkowo budżet szacowano na 7,3 mld. Ponadto wielokrotnie słyszymy od polityków, że brakuje pieniędzy na cele istotne dla społeczeństwa czy gospodarki. To dyskusja o priorytetach. Pieniądze w budżecie są, ale pytanie czy organizacja igrzysk to wydatek, który chcemy uznać za priorytetowy.

Iga Świątek podczas igrzysk olimpijskich
Iga Świątek podczas igrzysk olimpijskich Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Komunikacja miejska, lotniska, drogi, kolej, wpisowe do MKOI - to wszystko spore wydatki. A co z bezpieczeństwem? 

- Każde miasto organizujące igrzyska musi ponieść ogromne koszty na tym polu. Sytuacja Paryża jest specyficzna, gdyż jest to jedno z największych i najbardziej zróżnicowanych miast w Europie, gdzie różnice etniczne i społeczne prowadzą do napięć społecznych, które mogą wpływać na bezpieczeństwo podczas igrzysk i muszą być uwzględnione w planowaniu zabezpieczeń. W Paryżu istnieją dzielnice o wyższym poziomie ryzyka społecznego, gdzie występują większe problemy związane z bezrobociem, marginalizacją społeczną czy przestępczością. Te obszary wymagają szczególnej uwagi podczas planowania i realizacji zabezpieczeń na czas igrzysk. 

Francuzi ze swoimi problemami na tle poczucia nierówności i niezadowolenia społecznego, które mogą wzrosnąć w trakcie tak dużego wydarzenia jak igrzyska, zmuszeni byli ponieść dodatkowe obciążenia. Nasza stolica jest bardzo bezpieczna, społeczeństwo dużo bardziej homogeniczne, a Polacy nie mają w naturze tendencji do takich protestów, jakie obserwujemy we Francji na przestrzeni ostatnich lat.

To nie zmienia faktu, że wymogi dotyczące bezpieczeństwa są ze strony MKOI bardzo restrykcyjne. Trzeba byłoby i tak ponieść spore wydatki na tym polu. Pamiętajmy też, że nie wiemy dokładnie, co wydarzy się w Europie do 2040 czy 2044 roku. Relacje z Rosją, kwestia migrantów, rosnące napięcia na kontynencie - wiele może dziać się w tym okresie i realistycznie patrząc trzeba mieć świadomość, że koszty wydane na bezpieczeństwo mogą drastycznie wzrosnąć.

Wspomniał pani wcześniej, że igrzyska nie odbywałyby się tylko w Warszawie. Czy to byłaby impreza ogólnopolska?

- Nie, każde igrzyska organizuje miasto-gospodarz, to nie byłaby impreza ogólnopolska. Jednak tak wielka impreza często nie odbywa się ściśle w jednej miejscowości ze względu na dużą liczbę różnych obiektów sportowych, które często lokuje się w kilku okolicznych ośrodkach. Nie znamy szczegółów, jak wyobrażaliby to sobie organizatorzy.  

Czy igrzyska starają się być dziś także bardziej eko?

- Zdecydowanie tak. Zrównoważony rozwój i ochrona środowiska to zasady wprowadzone przez MKOI w ramach strategii, znanej jako "Agenda 2020" oraz jej kontynuacji "Agenda 2020+5". Wymogi te mają na celu zapewnienie, że igrzyska przyniosą korzyści gospodarcze i społeczne, czyli tzw. pozytywne dziedzictwo igrzysk. Wynika to m.in. z gigantycznych kosztów tej imprezy, w tym również kosztów utrzymania obiektów, które po igrzyskach pozostają bezużyteczne, co spotyka się z oporem społecznym. Powstało nawet określenie „Ghost Olympic Village", które odnosi się do wiosek olimpijskich, które po zakończeniu zawodów świecą pustkami. 

Działacze MKOI zaczęli obawiać się o przyszłe kandydatury ze względu na krytykę kosztów imprezy i w związku z tym stawiają przed zainteresowanymi miastami wymóg przedstawienia szczegółowych planów, które spełniają wytyczne w zakresie zrównoważonego rozwoju i dziedzictwa igrzysk. MKOl oczekuje, że miasta nie tylko zorganizują wydarzenie na najwyższym poziomie, ale również zapewnią długoterminowe korzyści dla swoich społeczności oraz minimalizację negatywnego wpływu na środowisko.  

Czy z takimi obiektami wiążą się po zakończeniu igrzysk duże koszty? 

- Tak, koszty utrzymania olimpijskich obiektów sportowych są ogromne, a jeśli nie są ponoszone to obiekty te popadają w ruinę lub są burzone. Niewiele miast-gospodarzy umiejętnie zajęło się tym problemem. Przed wprowadzeniem nowej polityki przez MKOI pozytywnym przykładem pozostawały Barcelona i Atlanta [letnie igrzyska 1992 i 1996 - red.]. Obiekty olimpijskie zostały przekształcone w popularne centra rekreacyjne i turystyczne, które do dziś służą mieszkańcom i turystom. Amerykanie przekazali obiekty infrastrukturalne na rzecz drużyn sportowych i uniwersytetów, co pozwoliło na trenowanie przyszłych olimpijczyków. 

Natomiast bardziej współczesny przykład pochodzi z Londynu [letnie igrzyska 2012 - red.]. Zawody odbywały się już po wprowadzeniu wymogu w zakresie dziedzictwa igrzysk. Brytyjczycy stworzyli projekt rozwoju urbanistycznego zaniedbanych części miasta. Dzielnica Londynu, gdzie znajdował się Park Olimpijski, przeszła transformację i stała się nowoczesnym obszarem mieszkaniowym i biznesowym.

Obserwowaliśmy też przypadek Aten, gdzie po igrzyskach 2004 media przez lata alarmowały o pozostawionych, zarośniętych obiektach.

- Po zakończeniu igrzysk w Atenach wybudowane wielkim kosztem obiekty sportowe zostały porzucone lub częściowo zniszczone. Ich utrzymanie było zbyt kosztowne, co spowodowało ich zaniedbanie. Wioska olimpijska, która miała służyć jako nowoczesne osiedle mieszkaniowe, w dużej mierze została opuszczona i popadła w ruinę. Takich przypadków jest niestety więcej. 

Iga Świątek podczas igrzysk olimpijskich
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Wioska w Rio de Janeiro, zbudowana na potrzeby igrzysk 2016, szybko popadła w zapomnienie po zakończeniu zawodów. Wiele obiektów sportowych w Rio, takich jak basen olimpijski i stadion Maracana, zostało zaniedbanych wkrótce po igrzyskach. Koszty utrzymania okazały się zbyt wysokie, co doprowadziło do poważnych problemów finansowych. Do szybkiej degradacji tych obiektów przyczynił się brak planów na przyszłe wykorzystanie, a także problemy polityczne i ekonomiczne Brazylii. Z kolei obiekty sportowe pozostałe po zimowych igrzyskach w Sarajewie w 1984 roku zostały poważnie uszkodzone podczas wojny domowej w Bośni w latach 90. i obecnie znajdują się w ruinie.

MKOI obawiając się takich sytuacji stawia obecnie wspomniane wymogi. Przy zgłaszaniu kandydatury miasto musi przedstawić swój pomysł na długoterminowe wykorzystanie infrastruktury po igrzyskach. Jednak pamiętajmy, że jedna sprawa to, co państwa są w stanie obiecać działaczom olimpijskim, a druga, jak to wychodzi w praktyce. Wiele zależy też od popularności określonych dyscyplin sportowych w danym kraju i odpowiedniego planowania.

Przy okazji igrzysk należy też zbudować wioskę olimpijską na kilkanaście tysięcy osób - dla sportowców, członków sztabów itd. Czy takie mieszkania mogą być następnie sprzedane na rynku albo wynajmowane zwykłym Kowalskim?

- Tak, w ostatnich latach wioski coraz częściej są planowane jako przyszłe osiedla mieszkaniowe, co ma na celu zapewnienie długoterminowego wykorzystania tych inwestycji oraz zapobieżenie ich popadnięciu w ruinę po zakończeniu igrzysk. Przykład Londynu jest szczególnie interesujący, ponieważ tamtejsza wioska została zbudowana w stosunkowo biednej dzielnicy miasta, Stratford. Był to obszar o niskich dochodach, wysokim poziomie bezrobocia i problemach społecznych. Decyzja o lokalizacji wioski w tym miejscu była częścią szerszej strategii rewitalizacji tej części miasta. Po zakończeniu igrzysk wioska, która podczas wydarzenia służyła jako miejsce zakwaterowania dla sportowców i ich ekip, została przekształcona w East Village, nowoczesne osiedle mieszkaniowe oferujące tysiące mieszkań, zarówno na wynajem, jak i sprzedawanych na rynku prywatnym, co przyczynia się do zróżnicowania społecznego osiedla. 

Proces rewitalizacji Stratford obejmował również rozwój infrastruktury transportowej, budowę centrów handlowych oraz inwestycje w przestrzenie publiczne i tereny zielone, co znacząco poprawiło atrakcyjność tej części Londynu. Transformacja Stratfordu z zaniedbanej dzielnicy w dynamicznie rozwijający się obszar miasta i przekształcenie wioski olimpijskiej w East Village jest często przywoływane jako modelowy przykład udanego wykorzystania infrastruktury olimpijskiej w sposób, który przynosi długoterminowe korzyści dla miasta i jego mieszkańców.

Iga Świątek podczas igrzysk olimpijskich
Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Wiele miast-gospodarzy wykorzystuje także infrastrukturą kontenerową jako elastyczne rozwiązanie dla tymczasowego zakwaterowania. Takie podejście ma wiele zalet, szczególnie w kontekście planowania długoterminowego i minimalizacji negatywnego wpływu na lokalną społeczność oraz środowisko. Czasami organizatorzy wolą wykorzystać kontenery niż budować mieszkania, które miały potem iść do rozbiórki albo zostałyby przygotowane na ostatnią chwilę, niedbale i nie mogłyby długoterminowo służyć lokalnej społeczności. Przykład Kataru, który organizował mundial w 2022 roku, pokazuje, jak kontenery mogą być użyte do celów zakwaterowania i turystyki towarzyszącej imprezie sportowej.

Perspektywa igrzysk w Warszawie jest odległa pod wieloma względami, ale widzi pani w stolicy potencjalne Stratford?

- W Warszawie jest kilka dzielnic, które mogłyby skorzystać na podobnym podejściu, np. Praga-Północ, która od lat przechodzi proces rewitalizacji, ale wciąż boryka się z problemami społecznymi. Inwestycje związane z igrzyskami mogłyby wzmocnić ten proces, poprawiając jakość infrastruktury oraz oferując nowe możliwości mieszkaniowe i biznesowe.

Innym ciekawym rozwiązaniem jest rozwój obszarów na obrzeżach miasta, które jeszcze nie zostały w pełni zagospodarowane, np. Białołęka czy Targówek. Przy odpowiednim planowaniu igrzyska mogłyby przynieść długoterminowe korzyści, takie jak rozwój transportu, budowa nowoczesnych osiedli czy poprawa infrastruktury społecznej, w podobny sposób jak w przypadku Londynu.

Rewitalizacja Pragi, Białołęki i Targówka w kontekście dużych wydarzeń, takich jak igrzyska olimpijskie, mogłaby przynieść długofalowe korzyści dla tych dzielnic i całej Warszawy. Każda z tych dzielnic posiada specyficzne cechy, które przy odpowiednich inwestycjach mogłyby zostać znacząco poprawione, stając się nowoczesnymi, dynamicznie rozwijającymi się obszarami miasta. Dodatkowo można rozważyć dalsze rejony, takie jak okolice Mińska Mazowieckiego i Piaseczna, które mimo że są poza Warszawą, mają potencjał do rozwinięcia się w ważne węzły podmiejskie, łączące aglomerację warszawską z resztą regionu.

Igrzyska rzeczywiście napędzają turystykę, a przez to też gospodarkę? Co mówią przykłady innych miast-gospodarzy?

- Zacznijmy od turystyki. Najlepszym przykładem na tym polu pozostaje Barcelona [letnie igrzyska 1992 - red.]. Igrzyska napędziły turystykę w tym mieście do takiego poziomu, który obecnie staje się problematyczny dla mieszkańców. Przed zawodami Barcelona była w cieniu Madrytu. Od 1992 roku zyskała ogromną popularność, co przełożyło się na znaczący wzrost liczby turystów. Należy jednak pamiętać, że Barcelona już wtedy była atrakcyjna turystycznie ze względu na dzieła Gaudiego. Dzięki igrzyskom miasto zyskało ekspozycję w mediach i utrzymało zainteresowanie turystów do dziś. 

Z drugiej strony wspomina pani o najlepszym przykładzie, a ten pochodzi sprzed 30 lat.

- Dokładnie tak, bo żadne miasto nie odnotowało równie głębokiej i trwałej transformacji turystycznej i gospodarczej, jak Barcelona po igrzyskach w 1992 roku. Warto jednak również wskazać letnie igrzyska w Sydney, które znacząco przyczyniły się do zwiększenia popularności Australii jako destynacji turystycznej. Na międzynarodowej ekspozycji i rozwoju turystyki zyskał Pjongczang - miasto w Korei Południowej goszczące zimowe igrzyska w 2018 roku, ale korzyści były bardziej skoncentrowane na specyficznym, zimowym rodzaju turystyki i nie miały tak szerokiego zasięgu jak te, które odniosła Barcelona.

Dla porównania zawody w Atenach nie przyniosły trwałych korzyści turystycznych ani gospodarczych. W przeciwieństwie do Barcelony, stolica Grecji nie zdołała przekształcić swojego wydarzenia w długoterminowy impuls do rozwoju miasta. Igrzyska przyczyniły się za to do znacznego wzrostu zadłużenia kraju, co niektórzy eksperci łączą z późniejszym kryzysem finansowym kraju. Korzyści nie odnotowano w przypadku Soczi. Najdroższe w historii igrzyska są przykładem marnotrawienia środków i nie zwiększyły turystycznego zainteresowania regionem. 

Jest jednak inny ciekawy przykład - Dubaj. Miasto co prawda nie gościło jeszcze igrzysk, ale regularnie organizuje wiele mniejszych, prestiżowych imprez sportowych, które budują jego międzynarodową pozycję jako destynacji turystycznej i biznesowej. 

A z punktu widzenia całej gospodarki jesteśmy w stanie ocenić, czy igrzyska pomagają gospodarzom?

- Rozróżniamy analizy ekonomiczne "ex ante", czyli przeprowadzane przed organizacją igrzysk oraz "ex post", czyli po zakończeniu imprezy. Te pierwsze zawsze pokazują, że igrzyska przełożą się na sukces gospodarczy. Podawane są przykłady korzyści w różnych dziedzinach, jak choćby budownictwo czy turystyka. Analizy "ex ante" są jednak często krytykowane za nadmierny optymizm, zwłaszcza w prognozach dotyczących korzyści gospodarczych, takich jak wzrost liczby turystów, zwiększenie inwestycji zagranicznych, czy rozwój lokalnej gospodarki. Twórcy takich analiz mogą mieć tendencję do przeceniania pozytywnych skutków organizacji igrzysk, co prowadzi do nierealistycznych oczekiwań. 

Częstym zarzutem jest niedoszacowanie kosztów związanych z organizacją igrzysk, zwłaszcza kosztów infrastruktury, zabezpieczeń oraz długoterminowych kosztów utrzymania obiektów sportowych. Analizy "ex ante" mogą nie uwzględniać wszystkich kosztów pośrednich i długoterminowych, ani ryzyka związanego z nieprzewidzianymi zdarzeniami, co prowadzi do zaniżenia całkowitych wydatków. Analizy mogą być jednostronne lub stronnicze, zwłaszcza gdy są przygotowywane przez podmioty mające interes w promowaniu igrzysk, takie jak lokalne władze czy komitety organizacyjne. W takich przypadkach analizy mogą nie uwzględniać wszystkich negatywnych aspektów organizacji igrzysk lub bagatelizować potencjalne problemy, takie jak wysiedlenia mieszkańców czy wzrost kosztów życia w mieście-gospodarzu. Negatywnym przykładem w tym zakresie są igrzyska w Brazylii, która zmagała się z kryzysem gospodarczym i politycznym, a wysiedlenia mieszkańców przed igrzyskami nasiliły problemy społeczne. Obiecane korzyści ekonomiczne, w tym rozwój infrastruktury i turystyki, nie zmaterializowały się na oczekiwaną skalę.

Częsty zarzut stawiany analizom korzyści z igrzysk dotyczy metodologii i pominięcia tzw. efektu substytucji. Środki inwestowane w związku z taką imprezą, to środki przesunięte z innych potencjalnych inwestycji, które mogłyby przynieść podobne korzyści przy niższych kosztach. Na przykład zamiast organizacji igrzysk, środki mogłyby zostać zainwestowane w rozwój lokalnej infrastruktury, edukacji czy zdrowia, co mogłoby przynieść większe korzyści społeczno-gospodarcze.

Często przyjmuje się, że korzyści z organizacji igrzysk będą bezpośrednio i natychmiastowo odczuwalne, podczas gdy w rzeczywistości mogą one pojawić się dopiero po wielu latach lub mogą być znacznie mniejsze niż oczekiwano. Przykłady z przeszłości pokazują, że spodziewane korzyści, takie jak wzrost turystyki, mogą być krótkotrwałe i niewystarczające do zrekompensowania poniesionych kosztów.

Najczęściej podawanym negatywnym przykładem jest tu Montreal. Organizator igrzysk w 1976 roku potrzebował aż 30 lat, by spłacić długi zaciągnięte na organizację imprezy. Mieszkańcy miasta przez dziesięciolecia płacili za to wydarzenie w postaci wyższych podatków.

Warto także podkreślić, że w przypadku igrzysk czy innych wielkich imprez sportowych koszty organizacji zawodów zgodnie z formułą biznesową MKOI, FIFA czy UEFA, są w dużej mierze ponoszone z pieniędzy publicznych, natomiast korzyści zasadniczo płyną w prywatne ręce. 

A państwo zyskuje wtedy na poborze podatków? 

- Bezpośrednie zyski z organizacji igrzysk trafiają do budżetu MKOI, który nie płaci podatków. Zyski z napływu turystów zasilają sektor prywatny: hotelarstwo, gastronomię, transport i handel detaliczny. Wiele zależy zatem od tego, jak skonstruowany jest system podatkowy w danym kraju, Lokalne rządy i społeczności mogą korzystać z ewentualnych długoterminowych korzyści, takich jak poprawa infrastruktury i wzrost turystyki.

Igrzyska przekładają się na inflację cen w danym kraju czy niekoniecznie?

- Mogą się przekładać, ale wpływ ten nie jest jednoznaczny i zależy od wielu czynników, takich jak skala wydarzenia, kondycja gospodarki kraju-gospodarza oraz sposób zarządzania inwestycjami związanymi z igrzyskami. Niewątpliwie w większych i bardziej zróżnicowanych gospodarkach, takich jak Stany Zjednoczone czy Chiny, organizacja igrzysk ma mniejszy wpływ na ogólny poziom inflacji, ponieważ gospodarki te są w stanie łatwiej wchłonąć dodatkowy popyt i inwestycje. Podczas przygotowań do igrzysk oraz w trakcie samego wydarzenia dochodzi do wzrostu popytu na towary i usługi, takie jak materiały budowlane i robocizny, usługi transportowe, zakwaterowanie, żywność i napoje. Wzrost popytu może prowadzić do podwyżek cen, zwłaszcza w regionach bezpośrednio związanych z organizacją igrzysk. 

W miastach-gospodarzach często dochodzi do wzrostu cen nieruchomości i wynajmu, zwłaszcza w obszarach objętych inwestycjami związanymi z igrzyskami. Ten wzrost może mieć wpływ na ogólny wskaźnik inflacji, zwłaszcza w sektorze mieszkaniowym. Wzrost popytu na pracowników w sektorach związanych z organizacją igrzysk może prowadzić do wzrostu płac, zwłaszcza w sektorze budowlanym, turystycznym i usługowym. Wzrost płac może przyczynić się do wzrostu kosztów produkcji i usług, co z kolei może wpłynąć na poziom inflacji. Należy jednak zaznaczyć, że wpływ igrzysk na inflację może być krótkotrwały, ograniczony do okresu przed igrzyskami i w trakcie ich trwania. Po zakończeniu wydarzenia, gdy popyt wraca do normy, ceny mogą się ustabilizować. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku organizacji Euro 2012 w Polsce. Choć w niektórych sektorach zaobserwowano krótkoterminowy wzrost cen, nie spowodowało to istotnego wzrostu inflacji w skali całego kraju.

Jakie są nasze doświadczenia z Euro 2012 dotyczące korzyści z tego przedsięwzięcia? 

- Jednym z największych pozytywnych efektów Euro 2012 była modernizacja infrastruktury. Zrealizowano wiele inwestycji w budowę i modernizację dróg, lotnisk, stadionów oraz infrastruktury miejskiej. Te inwestycje miały długoterminowy pozytywny wpływ na gospodarkę, poprawiając mobilność, dostępność komunikacyjną i ogólną jakość życia w miastach goszczących. Przykłady obejmują m.in. rozbudowę autostrad i dróg ekspresowych, modernizację i rozbudowę lotnisk, np. w Warszawie i Gdańsku, oraz budowę nowoczesnych stadionów, które są nadal wykorzystywane do organizacji wydarzeń sportowych i kulturalnych.

Euro 2012 przyciągnęło do Polski tysiące zagranicznych turystów, co przyczyniło się do zwiększenia międzynarodowej rozpoznawalności Polski jako atrakcyjnej destynacji turystycznej. Efekt wzrostu gospodarczego w sektorze budowlanym, usługowym i turystycznym był krótkoterminowy. Generalnie wzrost gospodarczy w Polsce w 2012 roku był częściowo osłabiony przez ogólnoeuropejski kryzys finansowy i problemy gospodarcze w strefie euro. Mimo to, Polska zdołała utrzymać stosunkowo stabilny wzrost gospodarczy. Należy jednak podkreślić, że organizacja Euro 2012 wiązała się z dużymi kosztami na poziomie publicznym. Choć inwestycje te przyniosły korzyści, to jednak finansowanie niektórych projektów poprzez zadłużenie mogło wpłynąć na obciążenie budżetu państwa.

Quiz o polskiej piłce nożnej
Quiz o polskiej piłce nożnej Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Wyborcza.pl

W skrócie - Euro 2012 opłaciło nam się bardzo, trochę czy niezbyt?

- Euro 2012 opłaciło się Polsce umiarkowanie. Turniej przyniósł wiele korzyści, ale nie wszystkie oczekiwania zostały spełnione. Główne zalety to infrastruktura i promocja kraju. Polska zainwestowała w modernizację stadionów, transportu - drogi, lotniska, koleje - co poprawiło warunki życia i rozwój gospodarczy. Euro 2012 przyczyniło się do wzrostu rozpoznawalności Polski na arenie międzynarodowej, przyciągając turystów i inwestycje. Jednak koszty organizacji były wysokie, a nie wszystkie inwestycje - np. niektóre stadiony - przyniosły długoterminowe korzyści. Turniej stymulował sektory takie jak turystyka, gastronomia i handel, ale w krótkoterminowym okresie. Ostatecznie bilans jest pozytywny, ale nie spektakularny.

W zeszłym roku w Krakowie odbyły się igrzyska europejskie. Czy mamy jakieś niezależne analizy ekonomiczne tego wydarzenia?

- Obecnie brak jest szczegółowych, niezależnych analiz ekonomicznych dotyczących bezpośredniego wpływu Igrzysk Europejskich 2023 na gospodarkę Krakowa i regionu Małopolski. Wydarzenie to miało przyczynić się do ożywienia turystyki po pandemii. Do korzyści z tej imprezy należą inwestycje w infrastrukturę miejską i sportową w Krakowie, przy czym zdecydowano się na wykorzystanie istniejących obiektów sportowych, co pomogło ograniczyć koszty związane z budową nowych stadionów i hal. Modernizacje dróg, stadionów, a także budowa ścieżek rowerowych i innych udogodnień mają długoterminowy pozytywny wpływ na jakość życia mieszkańców oraz przyciągają turystów. 

Jednakże koszt organizacji igrzysk, wynoszący około 400 milionów złotych, wzbudził pewne kontrowersje, szczególnie w kontekście potrzeby współfinansowania ze strony rządu centralnego i samorządów lokalnych. Wydarzenie to wywołało debaty na temat opłacalności takich inwestycji i ich długoterminowego wpływu na lokalne finanse. A jest to przecież impreza na dużo mniejszą skalę niż zapowiadane igrzyska w Warszawie.

A czy na igrzyskach można zyskać propagandowo? Na pewno starały się o to Pekin czy Soczi. 

- Tak, igrzyska olimpijskie to potężne narzędzie propagandowe dla państw-gospodarzy. Przykłady Pekinu [2008 i 2022 - red.] oraz Soczi [2014] pokazują, jak kraje mogą wykorzystać takie wydarzenia do poprawy swojego wizerunku międzynarodowego, wzmocnienia prestiżu oraz promowania określonych narracji politycznych i społecznych.

Chiny wykorzystały igrzyska w 2008 roku, aby zademonstrować swoje rosnące znaczenie na arenie międzynarodowej oraz osiągnięcia gospodarcze. Igrzyska były przedstawiane jako symbol "nowych" Chin – nowoczesnego, potężnego i stabilnego kraju, który jest gotowy do odgrywania większej roli na świecie. Igrzyska w Pekinie były też okazją do promowania chińskiej kultury i tradycji, a także do pokazania modernizacji kraju. Z kolei zimowe igrzyska w 2022 roku miały na celu kontynuację tej narracji, z dodatkowym naciskiem na technologiczne i ekologiczne innowacje, mimo międzynarodowych kontrowersji związanych z prawami człowieka.

Dla Rosji organizacja zimowych igrzysk w Soczi w 2014 roku była próbą poprawy wizerunku kraju na arenie międzynarodowej. Władze rosyjskie zainwestowały ogromne środki w infrastrukturę, starając się pokazać Rosję jako nowoczesny, silny i zjednoczony kraj. Igrzyska były również używane do podkreślenia roli Rosji jako globalnego gracza, zdolnego do organizacji tak prestiżowego wydarzenia na najwyższym poziomie. Jednakże igrzyska w Soczi były również krytykowane za korupcję, łamanie praw człowieka i wysokie koszty.

Igrzyska olimpijskie są atrakcyjne dla państw autorytarnych lub półautorytarnych, ponieważ oferują globalną platformę do promowania własnych narracji. Są sposobem na pokazanie siły i nowoczesności kraju, co może wzmacniać jego pozycję na arenie międzynarodowej. Takie wydarzenia mogą służyć do legitymizacji reżimu, odwrócenia uwagi od wewnętrznych problemów politycznych, społecznych czy gospodarczych w kraju. Jednak igrzyska olimpijskie mogą też przynieść negatywne efekty propagandowe, szczególnie jeśli wydarzeniom towarzyszą kontrowersje - wysokie koszty, korupcja i łamanie praw człowieka.

Paryż nie potrzebował igrzysk do budowy rozpoznawalności miasta. Warszawa mogłaby zyskać na tym polu? Zawody olimpijskie to jedna z niewielu imprez sportowych, którą śledzą ludzie na całym świecie - od Australii po Kanadę.

- Warszawa jest miastem mało rozpoznawalnym turystycznie w Europie i na świecie. Nawet nasi najbliżsi sąsiedzi nie zdają sobie sprawy z atrakcyjności polskiej stolicy i są zaskoczeni po wizycie. Ekspozycja medialna przy okazji igrzysk na pewno zwiększyłaby świadomość atrakcyjności Warszawy i zwiększyłaby jej rozpoznawalności na arenie międzynarodowej. Pytanie, czy jesteśmy w stanie potem utrzymać to zainteresowanie i zmierzyć się z wyzwaniem zapewnienia efektywnego zarządzania środkami publicznymi i późniejszego wykorzystania infrastruktury poolimpijskiej? Do tego potrzeba odpowiedniej strategii zaprojektowanej na długo przed igrzyskami. 

Wierzy pani, że ta strategia powstanie, czy traktuje pani hasło "igrzyska w Warszawie" jako hasło rzucone tylko w przestrzeń publiczną na fali zainteresowania igrzyskami w Paryżu?

Na tym etapie pomysł igrzysk w Warszawie wydaje się być raczej wynikiem zainteresowania igrzyskami w Paryżu niż konkretnym planem. Nie istnieje jeszcze strategia pokazująca, jak inwestycje związane z igrzyskami mogłyby przynieść długoterminowe korzyści miastu, takie jak rozwój dzielnic peryferyjnych, transportu czy turystyki. Kluczowe pytanie brzmi czy Polska, a zwłaszcza Warszawa, jest w stanie opracować solidną, długofalową strategię, która nie tylko przyciągnie uwagę, ale również zapewni efektywne zarządzanie środkami publicznymi i późniejsze wykorzystanie infrastruktury poolimpijskiej. 

Igrzyska wymagają ogromnych nakładów finansowych. Polska musiałaby unikać nadmiernych wydatków, co w przeszłości okazywało się problematyczne dla niektórych gospodarzy igrzysk i mogłoby zagrozić innym planowanym inwestycjom. Niezbędne byłoby przygotowanie precyzyjnego planu z jasno określonymi celami i harmonogramem na długo przed wydarzeniem. O sukcesie takiego przedsięwzięcia zdecydują polityczna wola, zaangażowanie, odpowiednie finansowanie oraz wizja zrównoważonego rozwoju.

Więcej o: