Powiedz, dlaczego Bełchatów wygrywa?

W czasie, gdy cała Polska zastanawia się dlaczego zespół z Bełchatowa gra tak dobrze - my nic, pełen lajt, siedzimy spokojnie. W czasie, gdy za główną przyczynę każdy wskazuje koniec współpracy Ulatowskiego z kadrą Polski - my wyluzowani, udajemy, że jesteśmy obok zagadnienia. Dopiero jednak, kiedy podchodzi do nas malutki kotek, robi wielkie oczy i pyta "Ciemu GKS tyle zwycięża?" - my odpowiadamy.

Naszym zdaniem przyczyn świetnej formy zawodników z Bełchatowa jest przynajmniej kilka i wrzucanie wszystkiego do worka pt. "Bo Ulatowski ma teraz więcej czasu" przekłamuje rzeczywistość. Sytuacja wygląda bowiem na nieco bardziej złożoną.

1/ Tradycyjny czas na rozpęd

Po piątej kolejce obecnego sezonu Bełchatów miał zaledwie dwa punkty na koncie (remisy z Jagiellonią i Lechem, porażki z Polonią Bytom, Wisłą i Piastem). Od tego jednak czasu zanotował sześć zwycięstw (w tym ostatnio pięć pod rząd) i jeden remis. Byłoby to może szokujące, gdyby nie doświadczenie poprzedniego sezonu. Początek rozgrywek 2008/2009 pod kierownictwem Janasa wyglądał bowiem podobnie. Po pięciu meczach drużyna miała raptem cztery oczka, by w kolejnych ośmiu spotkaniach wygrywać siedmiokrotnie (cztery zwycięstwa - porażka - trzy zwycięstwa). Po przyjściu Ulatowskiego również potrzebna była dłuższa chwila, aby zespół złapał właściwy rytm: najpierw jeden punkt w trzech meczach a potem w kolejnych sześciu spotkaniach - 15 oczek (w tym passa czterech kolejnych wiktorii). Jednym słowem - ten typ tak ma.  

2/ Szczelna obrona + pewny bramkarz

Warte odnotowania jest także, że w ostatnich pięciu wygranych meczach zespół nie stracił żadnej bramki. Może to dziwić o tyle, że w niemal każdym okienku na tapecie jest serial "Stoper dla Bełchatowa". Tymczasem okazuje się, że Mate Lacic potrafi więcej niż sam by się spodziewał a Dariusz Pietrasiak coraz częściej przypomina siebie z 2007 roku, kiedy to był czołowym zawodnikiem ligi i w Pucharze UEFA trafiał do siatki drużyny, która to grała prawie jak Bayern . Dodatkowo na bokach świetny Tosik (o nim więcej za chwilę) oraz solidni Popek czy Szyndrowski i wychodzi na to, że wyjątkowo ciężko sforsować bełchatowską obronę. A nawet gdy się już ktoś przez nią przedrze, to dobrze spisuje się Łukasz Sapela. Ten golkiper chyba lepiej się czuje, kiedy nie musi tak zawzięcie walczyć o miejsce między słupkami (czy to kiedyś z Lechem czy z Kozikiem). Ba, ostatnio pozwala sobie nawet na drobne ekstrawagancje .

3/ Jakub Tosik

Jakub TosikJakub Tosik Fot. Tomasz Stanczak / Agencja Wyborcza.pl

Został już wywołany do tablicy, więc warto mu poświęcić chwilkę. Tak jak w zeszłym sezonie objawieniem w Bełchatowie był Janusz Gol (i znów - o nim za chwilę), tak w obecnym jest nim Jakub Tosik. Mimo że w GKS-ie terminuje już szósty rok, to dotychczas wyróżniał się jedynie burzą loków . Jego główna zaleta to niezwykła uniwersalność - nominalnie prawy obrońca lub pomocnik, ale również ustawiany bywa w środku pola a nawet po lewej stronie. Ma  słuszne warunki fizyczne, chętnie angażuje się w akcje ofensywne, ale jednocześnie nie zapomina o obowiązkach obronnych. No i okazuje się, że świetnie gra głową - tak lub tak . Myślę, że trener Smuda powinien mieć go na oku w perspektywie Euro 2012.

4/ Kreatywne zasieki w środku pola

Tandem "Rachwał - Gol", to chyba najbardziej ofensywnie nastrojony duet defensywnych pomocników. Jeśli mają akurat przed sobą Cetnarskiego, to jemu przekazują ciężar rozgrywania. Jeśli go jednak nie ma w zasięgu wzroku - sami biorą się za rozdzielanie piłek. Potrafią podać, dośrodkować, uderzyć. Trudno powiedzieć komu należy się więcej oklasków. Rachwał występuje już w Bełchatowie trzeci sezon i chyba nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu a Gol to szansa na sensownego następcę Lewandowskiego w kadrze. Do spółki z kreatywnymi Wróblem i Małkowski oraz pokazującym chwilami fajne rzeczy Cetnarskim tworzą oni jedną z ciekawszym linii pomocy w lidze.

5/ Waleczny atak

O ile w ataku GKS-u nie gra Dawid Nowak (czy słyszałem właśnie kaszel?), to trudno tam znaleźć zawodnika, który byłby technicznym wirtuozem, zwiewnym artystą trafiającym do siatki po technicznych lobach. Ujek to jeden z bardziej charakternych zawodników na południe od Bałtyku, Korzyma chyba udało się Ulatowskiemu przekonać, że czasem warto przepocić koszulkę i dobrze się na tym wychodzi (ten sam zabieg chyba nie udał się w stosunku do Gregorka) a kto wie czy największym sukcesem nie jest klubowa reanimacja Costly'ego (no w końcu przyszły mundialowicz). Ta trójka wymienia się miejscem na placu gry, ale każdy z nich ma za zadanie przede wszystkim walczyć. Czarować będzie Dawidek jak wróci.

Przemysław Nosal

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.