Legendy wariują na koniec kariery

Przedstawiliśmy Wam historię Bretta Favre`a, który przechytrzył wszystkich i wrócił ze sportowej emerytury. Olał przy tym klubową lojalność i zieloną koszulkę Green Bay Packers, w której biegał przez 16 lat zamienił na zieloną koszulkę New York Jets. Z kolei Mikael Silvestre po niemal dekadzie w Manchesteru United przeszedł do ekipy rywala - Arsenalu. Nie byli oni jedynymi sportowcami, którzy zrobili podobny myk. Przez co zdjęcia z końcówki karier wielu gwiazd wyglądają jak fotomontaże. Przodują w tym zwłaszcza koszykarze, ale tego typu przypadki daje się znaleźć w każdej dyscyplinie.

Michael Jordan - przypadek klasyczny. Uznawany za najlepszego koszykarza w historii zawodnik w latach 1984-1993 doprowadził swych Chicago Bulls do trzech mistrzostw i przeszedł na przedwczesną emeryturę. Wytrzymał na niej jednak tylko do 1995, gdy znów znalazł się w składzie Byków. Zaowocowało to trzema kolejnymi mistrzostwami i jeszcze bardziej zasłużoną emeryturą nr 2 w roku 1998. Po trzech kolejnych latach Michael stwierdził jednak, że Washington Wizards, których jest współwłaścicielem, niezbędna była jego boiskowa pomoc. W 2001 ubrał więc niebieski kubraczek Czarodziejów i przez dwa sezony biegał w nim powodując opad szczen milionów kibiców, dla których ''Jordan'' znaczyło tyle samo co ''Bulls''.

Hakeem Olajuwon - od 1984 do 2001 miał wszystko - jako gracz Houston Rockets zdobył dwa mistrzostwa ligi, olimpijski medal, nominacje do 12 Meczów Gwiazd, niezliczone wyróżnienia i serca tych Teksańczyków, którzy nie lubili zasypiać na meczach Spurs i patrzeć jak Don Nelson robi bałagan w Maverics. Najwyraźniej brakowało mu jednak gry w Kanadzie. To marzenie każdego małego chłopca zrealizował w ostatnim w sezonie kariery, gdy zasilił Toronto Raptors. A ludzkość cały czas zastanawia się po co.

Karl Malone - w Utah Jazz jego kariera doczekała pełnoletniości i dwóch przegranych finałów z Chciago Bulls. ''Listonosz'' postanowił jednak być sprytny i pierścienia poszukać gdzie indziej. Owym ''gdzie indziej' okazali się Los Angeles Lakers, którzy w sezonie 2003/04 stworzyli sobie prawdziwy dream team z Malonem, Shaqiem, Kobe'm i Gary'm Paytonem w składzie. Karl okazał się jednak najwyraźniej przynosić pecha, bo w finale kalifornijska drużyna marzeń gładko przegrała 4:1 z Detroit Pistons. Smutny Malone zakończył karierę i może najwyżej pochlipywać patrząc na swe dwa złote medale z igrzysk i trzy mistrzowskie pierścienie na palcach takich ''gwiazd'' jak Bill Wennington czy Jud Buechler.

Joe Namath - Nie będziemy się na nim wyżywać, bo ''Polak Węgier dwa...'', a w krwi tego quarterbacka płynie węgierska krew . Taki Brett Favre lat 60. i 70., z tym, że zaliczył drogę odwrotną. Po 12 sezonach w Jetsach, gdzie zapracował sobie na status członka Hallu Sławy NFL, mieszkanie i samochód, wylądował na emeryturze w Los Angeles Rams. Połowa fanów futbolu amerykańskiego, oglądając go w trykocie kalifornijskiej drużyny dostała zawału, albo oblała się niskoprocentowym piwem. Namath też się chyba wystraszył swojego odbicia w lustrze, bo po zaledwie czterech spotkaniach nieodwołalnie przeszedł na emeryturę. Mamy nadzieję, że Favre w Jetsach pogra sobie trochę dłużej.

Joe Montana - kolejny z wielkich quarterbacków, mimo że z nazwiskiem jak jedna z największych dziur cywilizowanego świata . Przez 12 sezonów megagwiazda San Francisco 49ers i zdobywca czterech Super Bowl, przez kolejne dwa lata kontuzjowany legendarny rozgrywasz, który kurzył się tylko w gabinetach lekarskich. Ostatnie dwa sezony swojej kariery spędził w Kansas City Chiefs. Kiedy ci grali z San Francisco, byli koledzy Montany z trudem powstrzymywali się, żeby nie podawać mu piłki. Do dziś Joe kojarzony jest z kalifornijskim miastem mocniej niż most Golden Gate.

Josep Guardiola - Katalończyk pełną gębą. Do Barcelony B trafił w 1984, w wieku lat 13, z dorosłej odszedł dopiero w 2001, po zdobyciu z nią sześciu mistrzostw kraju, dwóch Pucharów Króla, czterech Superpucharów Hiszpanii, dwóch Superpucharów Europy, Pucharu Zdobywców Pucharu i wygraniu Ligi Mistrzów. Wydawało się, że obecny trener Blaugrany będzie rozgrywał piłkę na Camp Nou jeszcze ze swoimi wnukami i wnukami swoich wnuków, jednak w rzeczonym 2001 przeniósł do Brescii. A potem już pasmo niepowodzeń - 5 lat, zaledwie 28 spotkań w lidze włoskiej, 36 w katarskiej i dziesięć w meksykańskiej. 10 strzelonych bramek i jedna sytuacja podbramkowa ze skandalem dopingowym.

Roy Keane - piłkarskie dziecko państwa Keanów i sir Alexa Fergusona, który uczynił z niepokornego Irlandczyka lidera swoich ''Czerwonych Diabłów''. Wydawałoby się, że jakość usług pewnego portugalskiego ośrodka treningowego nie jest czymkolwiek specjalnym w porównaniu z problemami naszego uniwersum, jednak tam właśnie po raz pierwszy spięli się SAF i Keano przed sezonem 2005-2006. W listopadzie 2005 Keane po kilku werbalnych prztyczkach w stronę sir Alexa i kolegów z drużyny, a także paru brutalnych prztyczkach na nogi przeciwników w czasie swojej kariery w Premiership, postanowił zmienić jeden koniec Wyspy na drugi. Przeniósł się do Celniku Glasgow z którym wywalczył mistrzostwo Szkocji, po czym zakończył karierę. Dzięki temu manewrowi miał największą szansę swej kariery - mógł pić z Żurawskim i Borucem.

Peter Bondra - powiedzieć, że słowacki hokeista nie jest symbolem Washington Capitals, to jak rzucić, że inny ''Słowacki wielkim poetą nie był'' albo przyznać się do fascynacji małymi, włochatymi zwierzątkami. Przez 14 sezonów w stolicy Bondra dorobił się klubowych rekordów pod względem bramek (472), punktów (825), goli strzelonych w przewadze (137), w osłabieniu (32) i bramek zwycięskich (73), a także hat tricków (19). Cztery lata temu porzucił jednak Capitalsów i powtarza nieszczęsny ''schemat Guardioli' w wersji hokejowej, tułając się po NHL (Chicago Blackhawks, Atlanta Thrashers, Ottawa Senators), rodzinnej Słowacji (HK Poprad) i grając po prostu słabo.