Jak oni nie cieszą się z bramek

To nie jest zjawisko jednorodne. Dla niektórych piłkarzy strzelenie bramki drużynie, którą lubią, w której grali w przeszłości, z którą są związani w inny sposób - to prawdziwy dramat. Dla innych strzelenie bramki jest okazją, by uchylić rąbka ekstrawagancji. Dla jeszcze innych strzelenie bramki nic nie znaczy, dlatego się nie cieszą. Ale wszystkie te preteksty sprowadzają się do jednego i tego będzie dotyczył poniższy przegląd. Nie-cieszynki.

Ireneusz Jeleń strzela bramkę dla Lille w meczu z Auxerre

Zapowiadał, że jeśli strzeli bramkę swojej byłej drużynie, nie będzie się cieszył. Nie był to zatem odruch spontaniczny, ale mimo wszystko godny uznania. Zwłaszcza w oczach kibiców Auxerre (końcówka filmiku).

Paweł Abbott strzela bramkę dla Ruchu Chorzów w meczu z ŁKS-em

Jest niewielu piłkarzy tak sentymentalnych, jak napastnik ostatnio grający w Ruchu. W meczu Pucharu Polski strzelił bramkę drużynie, w której występował 10 lat temu przez rok. To wystarczyło, by zawodnik grający przez ostatnią dekadę na Wyspach nie potrafił czerpać radości z takiego gola:

Łukasz Podolski strzela bramki dla reprezentacji Niemiec w meczu z Polską

Na Euro 2008 strzelił ich dwie, więc miał okazję po-nie-cieszyć się ze swoich bramek przeciwko kraju przodków. Jego reakcje wyglądały na autentyczne, choć ciężko powiedzieć, by koiły ból (40 sekunda filmu).

Danny Welbeck strzela dla Manchesteru United w meczu z Derby County

Bramka przeszła do historii, bo Danny, ówczesny 18-latek nie cieszył się ze swojego gola, za co Alex Ferguson zdjął młodego piłkarza z boiska. Szkot podejrzewał nastolatka o bezpodstawne "gwiazdorzenie" - sentymentów związanych z Derby County Welbeck raczej nie miał - jest wychowankiem United, a w Manchesterze się urodził.

Mario Balotelli strzela bramkę... komukolwiek

Był taki mecz, Manchester City - Aston Villa, w którym szalony Włoch strzelił trzy bramki i po każdej kolejnej był bardziej smutny. Później dziennikarze dopytywali innych zawodników, czy to symptom jakichś konfliktów wewnątrz zespołu, ale nie. Konflikty to jedno, Mario Balotelli to drugie. On się po prostu nie cieszy z bramek. I nie jest to najdziwniejsza cecha tego napastnika, o czym wszyscy wiemy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.