Turniej Czterech Skoczni. Stefan Horngacher: Śpiewałem wasz hymn, nie myślałem, że Kamil tego dokona

- Dobrze widzieliście, śpiewałem wasz hymn - powiedział Stefan Horngacher po zawodach w Bischofshofen. Wygrał je Kamil Stoch. "Mazurka Dąbrowskiego" wysłuchaliśmy dwa razy, bo Polak został też zwycięzcą 66. Turnieju Czterech Skoczni. A wygrywając jego wszystkie konkursy wyrównał osiągnięcie Svena Hannawalda sprzed 16 lat. - Absolutnie nie myślałem, że Kamil to powtórzy - komentował austriacki trener polskich skoczków. Horngacher odniósł się również do nieudanego manewru obniżenia belki dla Dawida Kubackiego.

"Nie było łatwo przy wrzawie wokół Kamila"

- Jestem naprawdę szczęśliwy, przetrwaliśmy bardzo trudny dzień. Nie było łatwo przy wrzawie wokół Kamila i przy tak dużej presji skoncentrować się na naszych zadaniach - mówił Horngacher po zawodach w Bischofshofen. - Konkursowe skoki Kamila nie były idealne. W serii próbnej spisał się bardzo dobrze, ale później skakał trochę słabiej. Ale skoro mimo to prowadził po pierwszej rundzie, to dla mnie było już prawie pewne, że wygra. Praktycznie zawsze kiedy Kamil prowadzi na półmetku, to kończy zawody na pierwszym miejscu - dodawał. A po chwili żartował. - W drugiej serii nie miał najlepszego wyniku? W całym turnieju wygrał tylko sześć z ośmiu konkursowych serii? Cóż, dołożymy wszelkich starań, żeby za rok było lepiej - stwierdził.

"Absolutnie nie myślałem, że Kamil powtórzy wyczyn Hannawalda"

Po chwili Horngacher już całkiem serio mówił o tym, jak bardzo zaskoczył go Stoch. - Absolutnie nie myślałem o tym, że Kamil może powtórzyć wyczyn Hannawalda. Przed turniejem za cel postawiłem sobie wprowadzenie go na podium. Po zawodach w Engelbergu [tam Stoch był trzeci i drugi] uznałem, że to realne - tłumaczył. - Generalnie do końca nie miało dla mnie znaczenia czy Kamil wygra wszystkie cztery konkursy. Najważniejsze było, że jego wygrana w całej imprezie była pewna - dodawał. A za kluczowy moment turnieju uznał pierwszy skok Stocha. - W Oberstdorfie Kamil miał bardzo nieudane kwalifikacje, później w serii próbnej w fatalnych warunkach skoczył tylko 112 metrów, ale poradził sobie i w pierwszej serii konkursu, mimo znów złych warunków, poleciał tak, że później mógł wygrać. Tam, na Schattenbergschanze, upewnił się, że jest bardzo mocny - mówił Horngacher.

"Rok temu sukces, teraz też sukces"

Trener Polaków nie potrafił albo nie chciał rozstrzygnąć czy lepszy dla nas był 65. czy 66. Turniej Czterech Skoczni. Przed rokiem świętowaliśmy zwycięstwo Stocha, drugie miejsce Piotra Żyły i czwarte Macieja Kota. Teraz Stoch wygrał w rzadko oglądanym stylu, a jego koledzy też zajęli niezłe miejsca - szósty był Kubacki, 12. - Stefan Hula, a 15. - Piotr Żyła. - Rok temu mieliśmy sukces i teraz też mamy. Dobrze jest mieć i mocną grupę, taką jak teraz mają Norwegowie, i zawodnika tak wyraźnie wyprzedzającego innych, jak Kamil. Dla trenera obie sytuacje są chyba tak samo dobre - stwierdził Horngacher.

"Z Kubackim podjąłem ryzyko"

Drugi po pierwszej serii konkursu w Bischofshofen był Dawid Kubacki. Jego świetny skok sprawił, że w klasyfikacji całego turnieju nasz zawodnik tracił tylko 3,6 pkt do podium. Dlaczego przed skokiem Polaka w drugiej serii trener poprosił jury o obniżenie belki startowej? - Podjąłem ryzyko, bo dla Dawida to była jedyna szansa, żeby stanąć na podium turnieju. Spróbowałem tę szansę wykorzystać, nie udało się, ale wcześniej wiele razy nam się to opłacało. Dawid spadł w turnieju z czwartego miejsca na szóste, ale przecież dla niego nie miało znaczenia, czy będzie czwarty czy szósty, ważne było tylko to, żeby powalczyć o trzecią pozycję - tłumaczył trener.

Z obniżonego rozbiegu Kubacki skoczył 122 metry i spadł na dziewiąte miejsce w konkursie.

Teraz loty. "Już myślę, co zrobić"

Po turnieju kadra wraca na kilka dni do Polski, później wyjeżdża na Puchar Świata do Bad Mitterndorf, gdzie odbędą się loty narciarskie, a za dwa tygodnie czeka ją start w mistrzostwach świata w lotach w Oberstdorfie. - Wykorzystamy każdą minutę, żeby odpocząć, a później zajmiemy się lotami. Już myślę, co mogę zrobić, żeby nam jak najlepiej poszło. Loty są trochę inne od skoków, będę musiał znaleźć sposób, żeby każdy z moich zawodników trochę się przestawił - komentował Horngacher. Trener doskonale wie, że do mistrzostw kadra przystąpi z presją, bo wszyscy będą oczekiwali kolejnych sukcesów. - Czasem jest na tobie presja, bo jesteś słaby, a czasem dlatego, że jesteś dobry. My się nią nie przejmujemy, koncentrujemy się na swojej pracy, nie rozpraszamy się - stwierdził Austriak.

"Trochę się gubię, ale widzieliście, że śpiewałem"

Na koniec trener przyznał, że podczas dekoracji Stocha śpiewał polski hymn. - Dobrze widzieliście, śpiewałem. Trochę wasz hymn ćwiczę. Czasem się trochę gubię, ale gdy jest ze mną Grzegorz Sobczyk, to mi pomaga i wtedy radzę sobie naprawdę nieźle - opowiadał. Co ciekawe, Horngacher nie wie, o czym śpiewa. - Nie bardzo wiem, ale pracuję nad tą częścią, której się nauczyłem - powiedział.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.