Rosja i doping. Właśnie się zaczął nowy rozdział w tym skandalu: federacje dostały nazwiska podejrzanych z bazy danych zdobytej przez WADA

WADA przekazała międzynarodowym federacjom nazwiska podejrzanych sportowców z bazy danych moskiewskiego laboratorium z ostatnich kilku lat. Również nazwiska piłkarzy z rosyjskiej kadry na mundial?
Doroczna konferencja Władimira Putina z dziennikarzami Doroczna konferencja Władimira Putina z dziennikarzami Alexei Nikolsky

Wielka konferencja Władimira Putina

- Oczywiście, że działania MKOl i WADA są motywowane politycznie, wpisują się w nasz kalendarz wyborczy. Ale sami jesteśmy sobie winni, bo były u nas przypadki łamania przepisów dopingowych - mówił Władimir Putin w czwartek podczas swojej dorocznej wielkiej konferencji prasowej. Zapowiadał, że mimo wykluczenia Rosji z igrzysk i dopuszczenia rosyjskich sportowców do startu w Pjongczang 2018 tylko jako drużyny Olimpijczyków z Rosji, bez rodzimej flagi i hymnu, Rosja będzie współpracować z MKOl i WADA. - Ale będziemy też działać w sądach, broniąc naszych sportowców - mówił Putin.

Władimir Putin Władimir Putin Alexei Nikolsky / AP / AP

Kilkaset nazwisk?

W tym czasie w Lozannie trwało spotkanie, które może tę obronę rosyjskich sportowców w sądach mocno utrudnić. Śledczy wspomnianej przez Putina WADA, czyli Światowej Agencji Antydopingowej, zebrali w Lozannie ponad 60 przedstawicieli sportów zimowych i letnich, olimpizmu i paraolimpizmu. Żeby im przekazać nazwiska Rosjan podejrzanych o doping - "Times" zapowiadał, że nazwisk może być nawet kilkaset - na podstawie bazy danych, wykradzionej z laboratorium w Moskwie przez Grigorija Rodczenkowa. Czyli byłego szefa laboratoriów w Moskwie i Soczi, który po ucieczce do USA rozpętał obecną aferę

Doroczna konferencja Władimira Putina z dziennikarzami Doroczna konferencja Władimira Putina z dziennikarzami Fot. Pavel Golovkin / AP Photo

Putin: może Rodczenkow też coś bierze?

- To jest człowiek, który mówił, że motywują go pieniądze. Teraz współpracuje z FBI. Może i on coś bierze, skąd mamy wiedzieć? - mówił o nim w czwartek Putin. Rosyjskie władze od początku powtarzają, że Rodczenkow jest osobą niewiarygodną. A w oskarżeniach, które wysuwa, i na których WADA i MKOl oparły się karząc Rosję i dyskwalifikując dożywotnio z igrzysk już 31 rosyjskich olimpijczyków z Soczi brakuje najważniejszych dowodów: zanieczyszczonych próbek, potwierdzających że ci sportowcy rzeczywiście coś brali. Są tylko rysy na próbkach z moczem, pobranym podczas igrzysk w Soczi do kontroli. Te rysy potwierdzają, że próbki były otwierane. Ale - argumentują rosyjskie władze i rosyjscy sportowcy, i nie tylko oni - ślady otwarcia to jeszcze nie dowód, że w próbce tego sportowca był doping. I że sportowiec wiedział, że ktoś jego próbkę otwiera i podmienia mocz. To ma być podstawą walki Rosjan o uchylenie indywidualnych dyskwalifikacji przed Trybunałem Arbitrażowym w Lozannie.

a a Fot. Matthias Schrader / AP Photo

"Metoda znikania wpadek"

Zanieczyszczonych próbek rzeczywiście nie ma. I zapewne nie będzie, bo Rosja zarekwirowała wszystko co się dało z moskiewskiego laboratorium, tłumacząc się własnym śledztwem i odmawia innym dostępu. Ale w skopiowanej przez Rodczenkowa bazie danych o tysiącach badań antydopingowych z lat 2012-2015 są zarejestrowane dopingowe wpadki, które zatuszowano. Chodzi o proceder, który w dopingowym raporcie śledczego WADA Richarda McLarena został nazwany "metodą znikania wpadek". Gdy laboratorium trafiało na próbkę z podejrzanym wynikiem testu, zamiast jak każą przepisy, potwierdzić wynik i zgłosić go do WADA, pytało najpierw ministerstwo sportu: oszczędzamy tego sportowca, czy nie? Jeśli - jak twierdził Rodczenkow - sportowiec był dla ministerstwa ważny, jego wpadkę tuszowano.

"Przekazaliśmy nazwiska, zakazane substancje, zeznania"

WADA dostała od Rodczenkowa tę bazę danych w październiku 2017 i to był jeden z przełomowych momentów postępowania przeciw Rosji. Od kiedy WADA zweryfikowała prawdziwość bazy danych i ustaliła, że jej zawartość jest zbieżna z zeznaniami Rodczenkowa i raportem McLarena, MKOl mocno zaostrzył swoje stanowisko wobec Rosji i ostatecznie zdecydował się na surowe kary.

 Fot. David J. Phillip / AP Photo

Przeczesywanie bazy danych

Śledczy WADA od tygodni przeczesują bazę danych, wyławiając to, co im się może najbardziej przydać. Priorytet w przeczesywaniu miały od początku sporty zimowe, tak żeby jak najmniej podejrzanych dopuścić do startu w Pjongczang. Ale na spotkanie w Lozannie wezwano też federacje sportów letnich. W tym FIFA, bo od dawna powtarzają się zarzuty, że Rosjanie tuszowali dopingowe wpadki piłkarzy, również kadrowiczów, którzy mają zagrać w mundialu 2018. Podejrzenia padały m.in. na całą mundialową kadrę z 2014.

- Federacje dostały od nas nazwiska sportowców, nazwy zakazanych substancji które u nich wykryto, zeznania, opinie prawne, oraz inne dane. WADA zapewniła też federacje że udzieli im wsparcia w dopingowych dochodzeniach - mówi śledczy WADA Guenter Younger. Najciekawsze dziś pytanie, oprócz tego o dowody przeciw piłkarzom, brzmi: czy w bazie danych są pozytywne wyniki testów któregoś z tych 31 sportowców, którzy w ostatnich tygodniach zostali przez MKOl dożywotnio wykluczeni z igrzysk za manipulacje w Soczi. Jeśli tak, to ich szanse na skuteczne odwołania w TAS bardzo zmaleją. Ale WADA zapowiedziała, że na razie nie będzie udzielać dalszych komentarzy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.