Belinda Bencić (12. WTA), mimo że z powodów problemów zdrowotnych opuściła prestiżowe turnieje w Rzymie i Madrycie, to i tak była zdecydowaną faworytką pojedynku z Eliną Awanesian. Szwajcarka była rozstawiona we French Open z "12", Rosjanka zajmuje dopiero 134. miejsce w rankingu WTA, a Roland Garros jest dopiero jej drugim turniejem wielkoszlemowym, w którym wystąpiła (wcześniej w ubiegłym roku w US Open). Mało tego, Awanesian do turnieju głównego dostała się jako szczęśliwa przegrana (lucky loser), bo w kwalifikacjach odpadła w III rundzie, ulegając Amerykance Kayli Day (138. WTA) 7:5, 4:6, 6:7 (7:10). Skorzystała jednak na tym, że kilka zawodniczek wycofało się z turnieju.
Teraz Awanesian świetnie zaczęła pojedynek z mistrzynią olimpijską z Tokio z 2020 roku. Aż dwa razy przełamała rywalkę i prowadziła już 4:0. Wtedy Szwajcarka odpowiedziała trzema wygranymi gemami z rzędu. W ósmym gemie znów jednak faworytka oddała swoje podanie, a po chwili przegrała seta 3:6. W drugiej partii do głosu doszła Bencić i wygrała ją zdecydowanie - 6:2. Decydujący, trzeci set był bardzo wyrównany. Bencić prowadziła w nim już 4:2, ale nie potrafiła utrzymać przewagi. Od tego momentu przegrała aż cztery gemy z rzędu!
Szwajcarka miała w meczu jednego winnera więcej (19-18) i siedem więcej niewymuszonych błędów (49-42).
Awanesian w II rundzie Rolanda Garrosa zagra z Francuzką Leolią Jeanjean (124. WTA), która do turnieju dostała się dzięki Dzikiej Karcie, a w pierwszym meczu pokonała Australijkę Kimberly Birrell (110. WTA) 6:4, 6:7 (6:8), 6:3.