Podczas niedawnego turnieju w Miami mistrzyni imprezy Petra Kvitova zabrała głos w sprawie dopuszczenia Rosjan i Białorusinów do tegorocznego Wimbledonu. Czeska tenisistka jest przeciwna decyzji Brytyjczyków. Uważa również, że rosyjscy i białoruscy sportowcy nie powinni występować na igrzyskach w Paryżu w 2024 roku, nawet jako zawodnicy neutralni.
- Zdecydowanie nie powinni pojawić się na igrzyskach olimpijskich. Wierzę, że igrzyska są symbolem pokoju. To mnie martwi. I naprawdę doceniam to, że Wimbledon nie wpuścił ich w zeszłym roku. W tym sezonie także nie powinni mieć możliwości startu - powiedziała Kvitova przed finałem na Florydzie, w którym pokonała reprezentującą Kazachstan, a urodzoną w Moskwie Jelenę Rybakinę.
Na słowa Czeszki zareagowała Swietłana Kuzniecowa, była gwiazda rosyjskiego tenisa, mistrzyni US Open 2004 i Roland Garros 2009, wiceliderka rankingu WTA w 2007 roku. Najpierw przekazała w mediach społecznościowych, że jest zaskoczona wypowiedzią Kvitovej, a kilka dni później na łamach portalu sports.ru poświęciła temu cały artykuł. Rosjanka nie kryje swojego żalu do byłej koleżanki z kortów
- Znam Petrę od najmłodszych lat, żyłyśmy tym samym życiem, przez 10 lat dzieliliśmy te same szatnie podczas rozgrywek kobiecego tenis. I zdziwiło mnie jej stwierdzenie wyrażone bez powodu - uważa Kuzniecowa.
Jej zdaniem to kwestia złego nastawienia do Rosjan: "Oczywiste jest, że Czesi są bardzo przeciwni narodowi rosyjskiemu. Na całym świecie panuje teraz propaganda i rusofobia. Uważam jednak, że sportowcy nie powinni się w to angażować. Muszą tylko grać w tenisa".
Zdaniem Kuzniecowej tenisiści nie mają wpływu na politykę i dlatego dyskusja na temat wykluczenia Rosjan i Białorusinów z Wimbledonu jest bezcelowa. - Rozumiem, gdyby to politycy grali w tenisa, ale ATP i WTA starają się trzymać ten sport z dala od polityki. A jeśli już zaczynamy ten temat, to porozmawiajmy o wszystkich działaniach wojennych, które miały miejsce prawie przez całą nowożytność w różnych krajach i o konsekwencjach dla sportu. Tenisiści nawet nie rozumieją polityki - ja nie rozumiem, koledzy z reprezentacji nie rozumieją. Po co ich z tym łączyć? - pyta Kuzniecowa.
Nie jest do końca tak, jak twierdzi legenda rosyjskiego tenisa. Podczas turnieju w Indian Wells Anastasija Potapowa wyszła na kort w meczu z Jessicą Pegulą w koszulce Spartaka Moskwa, co trudno było interpretować inaczej niż prowokację. Z kolei Anastasija Gasanowa odniosła się wprost na Instagramie do działań wojennych w Ukrainie.
- Rosja, jak wielu twierdzi, zajęła Donieck. Szkoda tylko, że z jakiegoś powodu mieszkańcy Doniecka przyjeżdżają do Rosji do pracy. Czy wiecie, jaka była ich reakcja, gdy prezydent Federacji Rosyjskiej ogłosił operację specjalną? Łzy szczęścia - twierdzi tenisistka.
- Wcześniej moim sponsorem był Ukrainiec, miałam w teamie trenerów z Ukrainy. Wszystko szło dobrze do 2014 roku, gdy na Ukrainie doszło do zbrojnego zamachu stanu. Obecnie modne jest mówić, że Ukraińcom udało się obalić reżim poprzez antyrządowe demonstracje, ale ludzie kochają tam Rosję - powiedziała Gasanowa podczas relacji live w mediach społecznościowych.
- Tenisiści z Rosji w żaden sposób nie przyjmują się tym, co dzieje się na Ukrainie. Rozmawiali przy mnie, że padł Chersoń. Cieszyli się, że miasto zostało zdobyte przez armię rosyjską - opowiadał Sport.pl tenisista Michał Dembek, który spotkał Rosjan na turnieju w Kazachstanie.
Ostatnio Iga Świątek w rozmowie z BBC przekonywała, że tenis "od samego początku" mógł zachować się lepiej. - Słyszałam, że po drugiej wojnie światowej niemieccy tenisiści nie byli dopuszczeni do rywalizacji, podobnie jak Japończycy i Włosi. Wydaje mi się, że takie rzeczy mogłyby pokazać rosyjskim władzom, że być może nie warto - powiedziała pierwsza rakieta świata.
Są też tenisiści pochodzący z Rosji, którzy sprzeciwiają się działaniom wojennym. Należą do nich przede wszystkim Daria Kasatkina i Andrij Rublow. Kasatkina nie planuje jednak powrotu do kraju, bo nie widzi tam dla siebie przyszłości jako osoba biseksualna. Rublow zaś był wielokrotnie krytykowany w ojczyźnie za antywojenne gesty.