Wojciech Fibak o decyzji Igi Świątek. "Nigdy bym tego nie powiedział"

Dominik Senkowski
Komentarz Wojciech Fibaka dla "Faktu" w sprawie decyzji Igi Świątek o wycofaniu się z turnieju w Miami wywołał wiele emocji. - Muszę zdementować pojawiające się sugestie, że sugerowałem, iż Iga boi się Rybakiny i dlatego wycofała się z turnieju. Nigdy bym czegoś takiego nie powiedział - mówi Fibak w rozmowie ze Sport.pl.

Iga Świątek wycofała się z turnieju WTA 1000 w Miami. Polka tłumaczyła tę decyzję względami zdrowotnymi. "Wiecie, że w i po Doha, zmagałam się z ostrą infekcją. Byłam dopuszczona do gry, ale silny epizod kaszlowy doprowadził do urazu żebra" - przyznała w komunikacie na Twitterze.

Rozwinęła myśl w rozmowie z Canal Plus Sport: - Decyzję podjęliśmy w ostatniej chwili, bo cały czas po Indian Wells konsultowaliśmy badania z lekarzami. Na pewno tym bezpieczniejszym rozwiązaniem jest to, żebym niestety wycofała się z tego turnieju. Wiadomo, że nie jest to dla mnie idealna sytuacja, bo lubię grać w Miami. Nie jest to poważny uraz, bo wcześniej go wyłapaliśmy, ale na pewno ten czas, który poświęcę na regenerację przez najbliższe dni, pomoże w tym, żebym szybciej doszła do siebie.

Zobacz wideo Historyczny moment dla polskiego tenisa. "Trudno to będzie powtórzyć"

Fibak w "Fakcie" o decyzji Świątek

"Fakt" poprosił o komentarz w tej sprawie Wojciech Fibaka. Nasz wybitny tenisista powiedział: - Szkoda punktów, ale to była mądra decyzja Igi i jej sztabu. Zdrowie jest najważniejsze, a ona i tak rzadko łapie kontuzje. Ostatni poważny uraz miała chyba jeszcze jako juniorka.

Następnie dodał: - Zdecydowały trzy rzeczy. Po pierwsze bolą żebra. Wiadomo, że to duży dyskomfort, ale myślę, że Iga mogłaby zacisnąć zęby i zagrać, gdyby inaczej ułożyła się dla niej turniejowa drabinka. Gdyby nie wisiał znów nad nią cień Rybakiny, z którą dopiero co przegrała w Indian Wells. W Miami mogła wpaść na nią już w ćwierćfinale i szanse miałaby jeszcze mniejsze, bo korty na Florydzie są dużo szybsze od tych w Kalifornii. Iga mogła dojść do wniosku, że skoro Rybakina tak ją tam zdominowała, to co się może stać, gdy teraz piłka będzie lecieć jeszcze szybciej. Gdy się tak myśli, to żebra zaczynają jeszcze bardziej boleć.

Wypowiedź Fibaka wywołała wiele dyskusji wśród kibiców i dziennikarzy. Pojawiły się interpretacje jego słów, w myśl których miał zasugerować, że Świątek boi się Jeleny Rybakiny i dlatego wycofała się z turnieju w Miami. 

Fibak zabrał głos 

- To nieprawda. Muszę zdementować pojawiające się sugestie, że sugerowałem, iż Iga boi się Rybakiny i dlatego wycofała się z turnieju - mówi Sport.pl Fibak. - Nigdy bym czegoś takiego nie powiedział, bo Iga nikogo się nie boi. Opowiedziałem jedynie o mojej perspektywie, jakie czynniki mogły zadecydować o jej wycofaniu i dlaczego jest to dobra decyzja. Przede wszystkim chodziło o zdrowie - dodaje były wybitny tenisista.

- Chcę podkreślić, że jest to bardzo mądra i przemyślana decyzja trenera Tomka Wiktorowskiego i Igi Świątek, aby nie grać w Miami - kontynuuje Fibak. - Przede wszystkim dlatego, że chodzi o zdrowie tenisistki, a zdrowie jest najważniejsze. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości i chciałbym, żeby to przede wszystkim wybrzmiało w naszej rozmowie.

Liderka rankingu nie zagra także w kwietniowym spotkaniu reprezentacji Polski z Kazachstanem w ramach Billie Jean King Cup. - W tej sytuacji wycofanie się z meczu z Kazachstanem jest oczywiście równie słuszne. Raz, że to daleki lot, a dwa, że to konieczność kolejnej konfrontacji z Jeleną Rybakiną. Pamiętajmy, że nad drabinką Igi w Miami padł znów cień Kazaszki. Nawierzchnia w Miami jest dużo szybsza niż w Indian Wells, więc płaskie uderzenia Rybakiny mogą stanowić na Florydzie jeszcze większe zagrożenie. Byłem zresztą w kontakcie z trenerem Wiktorowskim przed ich meczem w Indian Wells - mówi nasz rozmówca. 

Nowa "Wielka Trójka"

Zdaniem Fibaka Świątek będzie mogła teraz lepiej przygotować się do rywalizacji na nawierzchni ziemnej. - Iga zyskuje więcej czasu na przemyślenie strategii mączkę. Można przygotować taktykę na Arynę Sabalenkę i Rybakinę, które ewidentnie wyrastają obok Polki ponad resztę stawki. Przez prawie cały poprzedni sezon Iga nie miała sobie równych. Ons Jabeur, Maria Sakkari, Paula Badosa, Coco Gauff czy Jessica Pegula nie były dla niej większym zagrożeniem - wskazuje.

Ten sezon wygląda inaczej niż poprzedni. Wygląda na to, że powoli formułuje się nowa "Wielka Trójka" w kobiecym tenisie: Świątek, Sabalenka, Rybakina. - To pozytywna wiadomość dla rozgrywek WTA. Jako Polacy oczywiście wolelibyśmy, żeby Iga nadal miała gigantyczną przewagę nad rywalkami, ale kobiecy tenis pewnie woli wrócić do czasów, gdy pasjonowaliśmy się jednocześnie rywalizacją sióstr Williams, Kim Clijsters, Justin Henin, Marii Szarapowej, Wiktorii Azarenki, Amelie Mauresmo a wśród nich była także nasza Agnieszka Radwańska - uważa Fibak.

Prawdopodobnie Świątek wróci do rywalizacji podczas turnieju w Stuttgarcie w połowie kwietnia. - Ważne, że Iga wróci do gry na kortach ziemnych, a to jej ulubiona nawierzchnia. Rok temu także chwaliłem sztab Igi za decyzję o wycofaniu się z Madrytu. Potrzebowała odpoczynku w czasie wiosennej serii zwycięstw. Do tego utrzymywała rytm na poziomie morza, bo w Rzymie i Paryżu gra się na niskiej wysokości, a korty w Madrycie są położone znacznie wyżej - wskazuje Fibak.

Zdarza się, że tenisista lub tenisistka, występując w stolicy Hiszpanii może stracić rytm gry z uwagi na inne warunki panujące na obiekcie Caja Magica. - To pokazują choćby występy Ons Jabeur, która w zeszłym roku wygrała w Madrycie, by chwilę poźniej odpaść już w pierwszej rundzie Roland Garros po kapitalnym meczu Magdy Linette - kończy Fibak. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.