Kibice Igi Świątek mogli mieć pewne obawy przed środowym meczem z Ludmiłą Samsonową. Pamiętamy ich spotkanie z zeszłego roku w Stuttgarcie, gdy Świątek wygrała dopiero po trzech godzinach gry w stosunku 6:7, 6:4, 7:5. Rosjance niewiele wtedy zabrakło, by pokonać liderkę rankingu.
Początek ich spotkania w Dubaju zapowiadał, że walka na korcie głównym w Zjednoczonych Emiratach Arabskich może być podobnie zaciekła. Po trzech gemach było 2:1 dla Polki, która miała trochę problemów z wygraniem dwóch podań. Samsonowa z kolei od razu sięgnęła po swoją najgroźniejszą broń - mocny serwis.
Kolejne minuty jednak zupełnie tego nie potwierdziły. Rosjanka grała bardzo płasko, agresywnie, ale Polka świetnie radziła sobie w obronie. Z kolei w gemach rywalki Świątek odbierała wszystkie serwisy, nawet te zbliżające się prędkością do 200 km/h. Po jednym z podań (199 km/h) returnowała efektownie na linię końcową. Przeciwniczka była totalnie zaskoczona.
Samsonowa pozbawiona swojego największego atutu stała się bardzo nerwowa. Głęboko łapała powietrze, spoglądała dookoła kortu. Z kolei Iga Świątek czuła się coraz pewniej, zdobywając kolejne punkty. Efekt? 6:1 w pierwszym secie dla Polki.
Druga partia mogła zacząć się dla Rosjanki lepiej. Mogła, bo prowadziła 40:0 w gemie otwarcia, ale po jednym błędzie stanęła, a następnie straciła własny serwis. - Samsonowa myśli sobie pewnie: "Nie wiem, co mogę zrobić", "Nie ma tu ratunku" - komentowali w Eurosporcie Marek Furjan i Joanna Sakowicz-Kostecka.
Tamtych kilka piłek pokazało, dlaczego mimo potężnego serwisu Samsonowa nie była dziś w stanie nawet zbliżyć się do Świątek. To, co wychodzi jej z większą rywalek, w starciu z Polką okazało się nieskuteczne. Liderka rankingu odbierała jej atak, podania, była jak ściana.
Nasza tenisistka po pierwszych atakach przeciwniczki i mocnych serwisach tylko podniosła poziom swojej gry. Rosjanka z kolei po kilku kapitalnych returnach Polki nie wiedziała, jak się zachować. Nie miała planu B. Cały czas grała mocno w nadziei, że „złamie" opór Świątek. Ten plan nie miała prawa udać się w środę.
To kolejne zwycięstwo Igi Świątek odniesione w ostatnich dniach w stosunku 6:1, 6:0. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Ludmiła Samsonowa zagrała na swoim niezłym poziomie. Nie powtórzyła słabego występu Danielle Collins, która w Dosze była tylko tłem dla Polki, popełniając koszmarną liczbę błędu. Nic to jednak Rosjance nie dało. W środę liderka rankingu z Raszyna zagrała kapitalne spotkanie, jedno z najlepszych w ostatnich miesiącach. W czwartek w ćwierćfinale w Dubaju zmierzy się z Karoliną Pliskovą. Transmisja w Canal Plus, relacja w Sport.pl