Opowieść o pierwszej globalnej gwieździe sportu: "Pelé" Stéphane'a Cohena już w księgarniach!

Jako "Król Futbolu" Pelé nie był człowiekiem - był zjawiskiem. Zdobył 1283 bramki w 1367 meczach. Jako jedyny piłkarz w historii trzykrotnie sięgnął po mistrzostwo świata w piłce nożnej. Jest uważany za najlepszego piłkarza XX wieku, obok Diega Maradony.

Urodziłem się, by grać w piłkę nożną, tak jak Beethoven urodził się, by pisać muzykę, a Michał Anioł, by malować" – mówił o sobie. Potomek niewolników z czarnej Afryki wychowany w brazylijskich slumsach podbił serca kibiców jako nastolatek i ciężko pracował na miano Króla Futbolu. Edson Arantes do Nascimento, bo tak naprawdę się nazywał, przez kolegów z boiska zwany Gasolina, był pierwszą światową gwiazdą sportu, celebrowaną zarówno ze względu na wybitny sportowy geniusz, jak i na czas, w którym jego talent się objawił – moment pojawienia się telewizji i początek ery globalizacji. Kibice znają go jako wybitnego sportowca, misjonarza piłki nożnej, ambasadora futbolu w FIFA, UNICEF i UNESCO. Kiedy zakończył karierę na boisku, został ministrem sportu Brazylii, prezesem kilku klubów piłkarskich, komentatorem sportowym, a nawet… aktorem. Stronił od skandali, dlatego niewielu ludzi wie o kulisach jego rozwodów, sekretnych romansach, wzgardzonych przyjaźniach i problemach podatkowych. O tym, że polityka zmusiła go do pogrzebania ideałów. I o tym, jak mocno przeżył przedwczesną śmierć córki oraz kłopoty syna powiązanego z handlem narkotykami…

Pelé" Stéphane’a Cohena to opowieść o człowieku z krwi i kości ukrytym za legendą i historia jego nieprawdopodobnej podróży. 

Stephane Cohen PeleStephane Cohen Pele materiał promocyjny

„Gdziekolwiek się udasz, ludzie wszędzie znają tę świętą trójcę: Jezusa Chrystusa, Pelé i Coca?Colę"

Był pierwszą globalną gwiazdą piłki nożnej. Na długo przed Messim i Cristiano Ronaldo, przed Zidane’em i Beckhamem, a nawet przed Maradoną. Był o wiele więcej, niż wybitnym sportowcem: nie tylko celnie strzelał bramki, ale miał osobowość i wypracował swój niepowtarzalny styl gry, który poznał cały świat. Jako pierwszy sportowiec skomercjalizował swój sukces i dorobił się na reklamach… by narazić się na oskarżenia i chciwość i wyrachowanie, potem wszystkie zarobione pieniądze spektakularnie stracić. Był pełen sprzeczności i ideałów, które przyniosły mu wiele rozczarowań. Choć otwarcie sprzeciwiał się rasizmowi, nie uczynił ze swojego koloru skóry argumentu politycznego. Wolał osłaniać się poręcznym frazesem: „Pelé to prawie jak osobna rasa. Ani czarna, ani biała. Za to słynna". W Polsce grał tylko raz: w 1960 Chorzowie, jako reprezentant klubu Santos przeciwko olimpijskiej kadrze biało-czerwonych. Brazylijczycy wygrali 5:2. Kilka dni wcześniej z trybun stadionu Legii Warszawa oglądał mecz Legii z Wisłą Kraków. Razem z Kazimierzem Deyną, Sylvestrem Stallone’em i Michaelem Caine’em Pelé wystąpił w filmie „Ucieczka do zwycięstwa", którego akcja rozgrywa się w niemieckim obozie jenieckim, gdzie nazistowscy eksperci od propagandy organizują mecz piłki nożnej pomiędzy alianckimi więźniami a drużyną niemiecką. I przez całe życie nie znosił, gdy mówiono o nim… Pelé. 

„Odszedł, ale jego magia pozostanie. Pelé jest wieczny!"

Pelé świętuje zdobycie drugiego tytułu mistrza świata wraz z bohaterem meczuPelé świętuje zdobycie drugiego tytułu mistrza świata wraz z bohaterem meczu Fot. TALKING SPORT/Photoshot / Avalon

W drugiej połowie lat 90. brazylijski król futbolu zgodził się zostać ministrem sportu. Chciał zrobić coś dobrego dla tej młodzieży, której szanse na normalne życie już na starcie były iluzoryczne. To pragnienie zasiania ziaren nadziei na lepszą przyszłość pokazuje, że Pelé – słynny na całym świecie jako uosobienie jogo bonito, trzykrotny mistrz świata i właściciel rozbrajającego uśmiechu – był przede wszystkim wrażliwym człowiekiem.

W ciągu kilku dziesięcioleci nieustających podróży związanych z karierą piłkarza, a potem biznesmena i działacza, Pelé nie okazywał jednak tej wrażliwości bliskim, nawet własnym dzieciom (synowi Edinho, skazanemu na karę więzienia za udział w handlu narkotykami; córce Sandrze Reginie, będącej owocem ukrywanego związku i zmarłej w wieku zaledwie 42 lat, do której ojcostwa przyznał się dopiero po wielu latach zaprzeczeń i procesów sądowych…). Nie zauważył zresztą, że świat się zmienił, i został zagorzałym orędownikiem zorganizowania mistrzostw świata w ojczystej Brazylii, kraju przeżartym przez korupcję i toczonym przez nędzę.

W efekcie, podczas gdy nostalgicy wciąż otaczali go kultem, młode pokolenie Brazylijczyków zarzucało mu oportunizm polityczny, obsesyjną chciwość, burzliwe życie rodzinne czy brak odwagi wobec dawnej dyktatury. Reputacja Pelé ucierpiała do tego stopnia, że w końcu jego młodzi rodacy za idola obrali Garrinchę, który nagle stał się w ich oczach jakby bardziej autentyczny, a do tego, z perspektywy czasu, wydawał się po prostu lepszym piłkarzem… U schyłku życia Pelé zdawał sobie sprawę, że jego gwiazda zbladła: stadionowi Maracanã nie zostanie nadane jego imię, a pytanie, którego jeszcze kilka lat temu nikt nie ośmieliłby się zadać, od jakiegoś czasu zaczęło przewijać się w debacie publicznej i rozmowach: czy aby na pewno właśnie on jest najlepszym piłkarzem wszech czasów?

Brazylia mistrzem świata w 1958 roku.Brazylia mistrzem świata w 1958 roku. Fot. Pressens Bild / TT / code: 190

Odpowiedzi jest wiele, tak jak wiele jest jego obliczy. „Pelé" dla świata, „Dico" dla najbliższych… Nigdy zresztą nie przestawał tego podkreślać w wywiadach: Pelé to ktoś inny, to pancerz, maska, która pozwalała mu często odnosić się do siebie w trzeciej osobie. Nie był to jednak bynajmniej przejaw pychy, lecz wygodny sposób na oddzielenie życia osoby publicznej od życia prywatnego.

„Czasami wydawało się, że piłkę nożną wymyślono właśnie dla niego."

Ta książka to efekt dziecięcej fascynacji. Stéphane do dziś pamięta, jak jego ojciec – któremu zadedykował książkę – opisywał Pelégo jako najwybitniejszego piłkarza w dziejach. To wtedy w przyszłym dziennikarzu narodził się podziw dla ikony sportu, która trwale zapisała się w jego wyobraźni, choć nigdy nie widział jej na żywo na boisku. Nie chcąc jednak poprzestać na młodzieńczym zachwycie, po latach postanowił prześledzić życie swojego idola i poznać od podszewki zarówno jego publiczną karierę piłkarza, polityka i osobistości medialnej, jak i prywatną, ukrytą przed fanami, sferę jego życia. Cohen odbył więc podróż śladami Edsona Arantesa do Nascimento, pierwszej globalnej gwiazdy piłki nożnej, który ze skromnego rodzinnego domu o przeciekającym, dachu położonego w sercu stanu Minas Gerais, wyruszył w świat, szlakiem wiodącym przez stadiony i pośród wiwatujących tłumów. Wędrówka ta trwała całe życie i dobiegła końca w 2022 roku, zresztą nieopodal stadionu Vila Belmiro i muzeum noszącego imię piłkarza.

Cohen nie wyciąga z kapelusza sensacyjnych plotek, jednocześnie jednak nie pomija żadnego szczegółu biografii gwiazdy futbolu – ani tego, co było w niej dobre, ani tego, co złe. Co jest dużym atutem jego książki, autor zaczyna swoją pasjonującą opowieść od portretu Dondinho – ojca Pelégo. Postaci mało znanej, a zarazem człowieka, który zaszczepił w synu miłość do piłki nożnej i który wspólnymi treningami położył fundamenty pod jego przyszłą karierę. Wydaje się zresztą, że pod względem talentu nie ustępował potomkowi, lecz poważne kontuzje nie pozwoliły mu rozwinąć skrzydeł.

18 lipca 1971 r. Ostatni mecz Króla w barwach reprezentacji Brazylii18 lipca 1971 r. Ostatni mecz Króla w barwach reprezentacji Brazylii materiał promocyjny

Autor z werwą prowadzi czytelników przez kolejne etapy życia zawodnika, który miał stać się „O Rei": od narodzin małego Dico – jak mówiła na niego cała rodzina – 23 października 1940 roku przez ubogie, ale beztroskie dzieciństwo; pierwsze kroki na boisku; początki kariery w Santos FC; mistrzostwo świata z 1958 roku; rozłożony na wiele lat szczytowy okres kariery naznaczony kolejnymi tytułami mistrzowskimi (w 1962 i 1970 roku) i trudnymi do zliczenia trofeami w rozgrywkach krajowych oraz corocznymi, ciągnącymi się w nieskończoność zagranicznymi tournées; występy w Cosmosie Nowy Jork; wreszcie przemianę w celebrytę, a następnie polityka, działacza i ambasadora organizacji międzynarodowych; aż po ostatnie miesiące życia, obficie relacjonowane w mediach społecznościowych zarówno przez samego Króla i jego otoczenie, jak i przez dziennikarzy i kibiców.

Zadania, które przed sobą postawił, Stéphane Cohen podjął się nie tylko z ogromną rzetelnością, lecz także z empatyczną wyrozumiałością. W książce opisuje zarówno blaski, jak i cienie życia legendarnego sportowca. Nie unika nawet najtrudniejszych tematów i najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń.

30 czerwca 2002 r. Wspólna radość z Ronaldo po zdobyciu piątego tytułu mistrza świata30 czerwca 2002 r. Wspólna radość z Ronaldo po zdobyciu piątego tytułu mistrza świata Fot. IMAGO/Andrew Cowie

Oto więc historia życia Edsona Arantesa do Nascimento, którego świat znał pod przydomkiem Pelé. Człowieka, który płakał co najmniej tyle, ile się śmiał, który kochał muzykę, kobiety i kino, który zawsze zabierał do walizki bączka, zabawkę ze szkolnego podwórka, i który dla wszystkich zakochanych w piłce nożnej na zawsze pozostanie symbolem wiecznego dzieciństwa.

https://www.youtube.com/watch?v=HkAVKC0Yfj8

Stéphane Cohen jest dziennikarzem sportowym, który pracował m.in. dla francuskiego magazynu sportowego „L’Équipe" i jako reporter kanału telewizyjnego TF1. Obecnie jest producentem telewizyjnym i reżyserem filmów dokumentalnych oraz dziennikarzem motoryzacyjnym stacji C8 należącej do Grupy Canal+.

W książce o Pelé połączył dwie swoje największe pasje: zainteresowanie historią sportu i zamiłowanie do literatury. Żeby napisać tę biografię, pojechał do Brazylii i przez kilka lat podążał śladami legendy piłki nożnej.

Stéphane Cohen „Pelé", przekład: Michał Goreń, Wydawnictwo Albatros

Premiera: 8 listopada 2023

Książka zawiera tabelę ze szczegółowym wykazem rozegranych przez Pelé meczów i strzelonych przez niego goli w trakcie zawodowej kariery.

Materiał promocyjny Wydawnictwo Albatros