Michael Phelps wyznał, że miał myśli samobójcze. "Nie chciałem już dalej żyć"

Legendarny pływak i najbardziej utytułowany olimpijczyk w historii, Michael Phelps, udzielił szczerej wypowiedzi w rozmowie "CBS News". Amerykanin przyznał, że przez długi czas zmagał się z depresją, a nawet miał myśli samobójcze.

- Był w moim życiu moment, w którym zdałem sobie sprawę, że nie chcę już dalej żyć. My, olimpijczycy, przez cztery lata trenujemy i przygotowujemy się do igrzysk. Po ich zakończeniu przychodzi zagubienie. Nie wiesz, co ze sobą zrobić, gdzie pójść i z kim porozmawiać. To bardzo powszechne - powiedział multimedalista olimpijski.

- Wszyscy myślą, że jesteśmy herosami i nie posiadamy żadnych słabości. Ja z nikim o tym nie rozmawiałem, wolałem to skrywać w sobie. Zapewne podświadomie czułem strach przed odrzuceniem - dodał Amerykanin.

Nastawienie Phelpsa zmieniło się przed Igrzyskami Olimpijskimi w 2016 roku, w głównej mierze dzięki pracy z terapeutą. Amerykanin zdobył w Rio de Janeiro sześć medali (pięć złotych i jeden srebrny), a po ich zakończeniu zajął się wspomaganiem osób cierpiących na depresję.

- To, że mogę komuś pomóc lub nawet uratować życie, jest dla mnie dużo ważniejsze niż złoty medal olimpijski - przyznał Amerykanin.

Michael Phelps to jeden z najwybitniejszych sportowców w dziejach. Ma na koncie aż 28 medali olimpijskich, z czego 23 złote. Przez wiele lat posiadał rekordy na rożnych dystansach, niektóre z nich do dziś są aktualne. Karierę pływacką zakończył w sierpniu 2016 roku, tuż po IO w Rio de Janeiro.

Janusz Filipiak, właściciel Comarchu i Cracovii, w "Wilkowicz Sam na Sam": Przed meczem w europejskich pucharach powiedziałem zawodnikom, że za awans jest milion złotych. Jeden piłkarz parsknął śmiechem. Co z takim nastawieniem można zrobić?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.