Barcelona w finale. Łatwo nie było. Lewandowski raz, Lewandowski dwa

El Clasico w finale Superpucharu Hiszpanii! Barcelona, podobnie jak Real Madryt, do awansu potrzebowała konkursu rzutów karnych. Bohaterem ekipy Xaviego został bramkarz Marc-Andre ter Stegen. Robert Lewandowski, mimo bardzo słabego meczu, zdobył bramkę. Do tego trafił do siatki w serii "jedenastek".

Po 90 minutach był wynik 1:1 po bramkach Roberta Lewandowskiego oraz Nabila Fekira. Gole z obu stron padły również w dogrywce i, podobnie jak w pierwszym półfinale, o tym, kto zagra o trofeum, musiały zadecydować rzuty karne. Te lepiej wykonywali zawodnicy FC Barcelony i w niedzielę zmierzy się z Realem Madryt.

Zobacz wideo Żona Wojciecha Szczęsnego: Zdarzyło nam się coś pięknego. Zapisaliśmy się w historii

Lewandowski grał słabo, ale w końcu strzelił. Wynik Barcelonie utrzymał ter Stegen. 

Początek spotkania był dokładny taki, jak można było się spodziewać. FC Barcelona całkowicie zdominowała posiadanie piłki. Po 20 minutach gry realizator pokazał nam tę statystykę, przy ekipie Xaviego widniała wartość 81%. Lecz nie było to żmudne klepanie w celu uśpienia rywala. Katalończycy próbowali być konkretni, a aktywne były zwłaszcza skrzydła w postaci Dembele i Raphinhi, którzy w początkowym etapie meczu aż trzykrotnie znaleźli w polu karnym Roberta Lewandowskiego. Polak był jednak tego dnia bardzo słabo dysponowany. Zmarnował zwłaszcza świetne podanie Francuza nieczystym strzałem z pierwszej piłki.

W 24. minucie Barcelona dopięła swego i zdobyła bramkę. Raphinha świetnie zagrał miękkie podanie za plecy obrońców Betisu. Z drugiej linii w tempo wbiegał Pedri, który umieścił piłkę w siatce. Jednak technologia półautomatycznego spalonego pozwoliła wychwycić spalonego przy podaniu do Brazylijczyka. Ofsajd był naprawdę minimalny. 

Kilka chwil wcześniej to Betis niespodziewanie stanął przed dobrą szansą, ale zawdzięczali to ogromnemu błędowi Julesa Kounde. Francuz za krótko podał do ter Stegena i do piłki przed Niemcem zdołał dopaść Borja Iglesias. Napastnik minął golkipera Barcy i wydawało się, że ma przed sobą tylko pustą bramkę, ale w porę wrócił Ronald Araujo i wyłuskał mu futbolówkę.

Te minuty to były jednak momenty zwrotne pierwszej połowy, gdyż coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy z Sevilli. Ostatni kwadrans tej odsłony meczu był najlepszy dla widza, gdyż obie ekipy miały swoje sytuacje. Katalończyków kilkukrotnie ratował ter Stegen, co pozwoliło im wyjść na prowadzenie. W 40. minucie Dembele miał więcej miejsca na połowie rywala. Zszedł do środka i obsłużył dobrym podaniem Roberta Lewandowskiego. 34-latek w końcu zachował się, jak trzeba. Mimo iż pierwszy strzał został zablokowany, to poprawka już znalazła drogę do siatki. Barca objęła prowadzenie.

Usypiająca druga połowa. I nagle Betis ożywił widowisko

Druga połowa była zdecydowanie mniej widowiskowa od pierwszej. Na boisku zrobiło się coraz bardziej agresywnie z obu stron, co wpłynęło na płynność gry. Ekipa Xaviego zdołała jednak stworzyć sobie niezłą sytuację. Po raz kolejny partnerzy dobrze znaleźli Roberta Lewandowskiego w polu karnym, ale Polak pomylił się fatalnie, nieczysto trafiając w piłkę. To kolejny przypadek w tym meczu, w którym 34-letni napastnik zachowywał się niezgodnie swojej klasy. To ewidentnie nie był jego mecz, mimo że zdobył bramkę. Irytował swoją nieporadnością, jego zagrania były nieprecyzyjne. 

Mimo upływu czasu Real Betis miał problemy ze stwarzaniem sytuacji i nie przypominał swojej dobrej wersji z pierwszej odsłony meczu, w której zanotowali więcej strzałów do Barcelony i zagrażali bramce ter Stegena. Natomiast podopieczni Xaviego nie forsowali tempa i wydawało się, że myślami byli coraz bliżej niedzielnego finału Superpucharu Hiszpanii z Realem Madryt. 

I to się zemściło. Wicemistrzowie kraju nie dobili rywala, który ich uśpił i zadał cios na początku ostatniego kwadransa. Świetne w polu karnym ter Stegena zachował się Luiz Henrique, który asystował przy bramce Nabila Fekira. Francuz zaskoczył Niemca strzałem w krótki róg.

Wyrównujący gol natychmiast ożywił to spotkanie. Barcelona za sprawą Lewandowskiego zdobyła nawet drugą bramkę, ale podobnie jak w pierwszej połowie, był spalony. Następnie kolejną dobrą interwencją popisał się ter Stegen. Golkiper Barcy był cichym bohaterem tego pojedynku. Po podstawowym czasie gry mieliśmy remis 1:1 i wzorem pierwszego półfinału czekała nas dogrywka.

W dogrywce Barcelona znów wypuściła prowadzenie

Dodatkowe 30 minut fenomenalnie zaczęło się dla Katalończyków. Na prowadzenie kapitalnym strzałem z woleja lewą nogą wyprowadził ich Ansu Fati. To niezwykle ważny gol dla wychowanka La Masii, który nie przeżywał ostatnio dobrego czasu. 

W dogrywce mieliśmy powtórkę z drugiej połowy. Betis wyrównał na 2:2 w najmniej spodziewanym momencie, a bohaterem został Loren Moron, który ostatni występ w barwach klubu ze stolicy Andaluzji rozegrał w sierpniu ubiegłego roku. 29-latek popisał się dużą przytomnością umysłu i intuicyjnie, piętą, umieścił piłkę w siatce.

Reszta dogrywki była już rozgrywana na stojąco. O wszystkim musiały zadecydować rzuty karne. Te lepiej wykonywali zawodnicy z Katalonii, którzy pewnie wykorzystali wszystkie swoje jedenastki. Do siatki trafił m.in. Robert Lewandowski. Dwoma interwencjami popisał się Marc Andre ter Stegen. Niemiec był bohaterem Barcy w trakcie meczu, ale także w konkursie rzutów karnych. "Prime ter Stegen" napisał profil FC Barcelony na Twitterze w trakcie spotkania. Po ostatnim gwizdku jest ono jeszcze bardziej aktualne.

W niedzielę o godzinie 20:00 czasu polskiego FC Barcelona zmierzy się w El Clasico z Realem Madryt. Stawką tego pojedynku będzie Superpuchar Hiszpanii.

Więcej o: