Finał marzeń w Pucharze Polski. Legia Warszawa poznała rywala

Raków Częstochowa zagra w trzecim z rzędu finale Pucharu Polski. Drużyna Marka Papszuna wygrała 1:0 z Górnikiem Łęczna. To oznacza, że czeka nas finał marzeń, w którym częstochowianie zmierzą się z Legią Warszawa.

Raków Częstochowa ma w tym sezonie szansę na historyczny dublet. W ekstraklasie prowadzą w tabeli z przewagą sześciu punktów nad Legią Warszawą, a w Pucharze Polski czują się jak ryba w wodzie po triumfach w dwóch poprzednich edycjach. W tegorocznym półfinale drużyna Marka Papszuna mierzyła się z Górnikiem Łęczna, który jest jedną z rewelacji tych rozgrywek. W drodze do tego etapu wyeliminował m.in. Piasta Gliwice i Pogoń Siedlce. Na zwycięzcę tego meczu czekała już Legia Warszawa, która pokonała w drugim półfinale KKS Kalisz.

Zobacz wideo "Polski Thomas Mueller". Lewandowski wreszcie będzie miał partnera

Górnik Łęczna postawił się Rakowowi Częstochowa w pierwszej połowie

Początek spotkania należał do drużyny z Częstochowy. Raków kontrolował przebieg wydarzeń, a Górnik ograniczał się do kontr i wrzutek w pole karne Trelowskiego. Jednak z przewagi lidera ekstraklasy nic nie wynikało, a piłkarze z Łęcznej byli coraz bardziej odważni w swoich atakach.

W 25. minucie gospodarze mieli rzut wolny i po koźle uderzył Karol Podliński, ale jego uderzenie lecące przy słupku obronił bramkarz Rakowa. Kolejne kilkanaście sekund to odważniejsze wyjście w pressingu przez Górnika, co prawie wykorzystał Raków w 30. minucie. Wtedy Fran Tudor huknął w poprzeczkę, piłka wróciła w pole karne, ale Bartosz Nowak uderzył prosto w bramkarza gospodarzy, który złapał futbolówkę. 

Cztery minuty później zamieszanie miało miejsce w polu karnym Rakowa. Uderzał Michał Pawlik, ale piłkę zmierzającą do bramki wybił jeden z piłkarzy gości. Dobijał z powietrza Jonathan De Amo, ale uderzył prosto w interweniującego Trelowskiego. 

W 42. minucie fantastyczną sytuację miał Zoran Arsenić, ale nie wykorzystał centry Jeana Carlosa i uderzył prosto do "koszyczka" bramkarza. Do przerwy był więc bezbramkowy remis i Górnik Łęczna nie odstawał na boisku od faworyzowanego rywala.

Druga część gry rozpoczęła się w wymarzony sposób dla piłkarzy Marka Papszuna. W 47. minucie Carlos wyłożył piłkę w polu karnym do Bartosza Nowaka i w tej sytuacji napastnik Rakowa nie pomylił się i wpakował futbolówkę do bramki Macieja Gostomskiego. 

Od tego momentu piłkarze Marka Papszuna całkowicie zdominowali spotkanie i Górnik nie potrafił w żaden sposób zagrozić bramce Karola Trelowskiego. Piłkarze z Częstochowy robili na boisku, co chcieli, ale jednocześnie nie mogli podwyższyć wyniku. Byli albo nieskuteczni, albo interweniował bramkarz pierwszoligowca.

Ostatecznie Raków Częstochowa wygrał 1:0 i awansował do trzeciego z rzędu finału Pucharu Polski.

Górnik Łęczna - Raków Częstochowa 0:1

Bramki: 47' Nowak.

Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl

Finał Pucharu Polski w sezonie 2022/2023 zostanie rozegrany 2 maja. Legia Warszawa tego dnia stanie przed szansą na dwudziesty triumf w tych rozgrywkach, co byłoby absolutnym rekordem. Z kolei Raków Częstochowa będzie mógł wygrać PP trzeci raz w historii i zarazem trzeci z rzędu po triumfach w 2021 i 2022 roku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.