Raków Częstochowa ma w tym sezonie szansę na historyczny dublet. W ekstraklasie prowadzą w tabeli z przewagą sześciu punktów nad Legią Warszawą, a w Pucharze Polski czują się jak ryba w wodzie po triumfach w dwóch poprzednich edycjach. W tegorocznym półfinale drużyna Marka Papszuna mierzyła się z Górnikiem Łęczna, który jest jedną z rewelacji tych rozgrywek. W drodze do tego etapu wyeliminował m.in. Piasta Gliwice i Pogoń Siedlce. Na zwycięzcę tego meczu czekała już Legia Warszawa, która pokonała w drugim półfinale KKS Kalisz.
Początek spotkania należał do drużyny z Częstochowy. Raków kontrolował przebieg wydarzeń, a Górnik ograniczał się do kontr i wrzutek w pole karne Trelowskiego. Jednak z przewagi lidera ekstraklasy nic nie wynikało, a piłkarze z Łęcznej byli coraz bardziej odważni w swoich atakach.
W 25. minucie gospodarze mieli rzut wolny i po koźle uderzył Karol Podliński, ale jego uderzenie lecące przy słupku obronił bramkarz Rakowa. Kolejne kilkanaście sekund to odważniejsze wyjście w pressingu przez Górnika, co prawie wykorzystał Raków w 30. minucie. Wtedy Fran Tudor huknął w poprzeczkę, piłka wróciła w pole karne, ale Bartosz Nowak uderzył prosto w bramkarza gospodarzy, który złapał futbolówkę.
Cztery minuty później zamieszanie miało miejsce w polu karnym Rakowa. Uderzał Michał Pawlik, ale piłkę zmierzającą do bramki wybił jeden z piłkarzy gości. Dobijał z powietrza Jonathan De Amo, ale uderzył prosto w interweniującego Trelowskiego.
W 42. minucie fantastyczną sytuację miał Zoran Arsenić, ale nie wykorzystał centry Jeana Carlosa i uderzył prosto do "koszyczka" bramkarza. Do przerwy był więc bezbramkowy remis i Górnik Łęczna nie odstawał na boisku od faworyzowanego rywala.
Druga część gry rozpoczęła się w wymarzony sposób dla piłkarzy Marka Papszuna. W 47. minucie Carlos wyłożył piłkę w polu karnym do Bartosza Nowaka i w tej sytuacji napastnik Rakowa nie pomylił się i wpakował futbolówkę do bramki Macieja Gostomskiego.
Od tego momentu piłkarze Marka Papszuna całkowicie zdominowali spotkanie i Górnik nie potrafił w żaden sposób zagrozić bramce Karola Trelowskiego. Piłkarze z Częstochowy robili na boisku, co chcieli, ale jednocześnie nie mogli podwyższyć wyniku. Byli albo nieskuteczni, albo interweniował bramkarz pierwszoligowca.
Ostatecznie Raków Częstochowa wygrał 1:0 i awansował do trzeciego z rzędu finału Pucharu Polski.
Bramki: 47' Nowak.
Więcej takich informacji znajdziesz na Gazeta.pl
Finał Pucharu Polski w sezonie 2022/2023 zostanie rozegrany 2 maja. Legia Warszawa tego dnia stanie przed szansą na dwudziesty triumf w tych rozgrywkach, co byłoby absolutnym rekordem. Z kolei Raków Częstochowa będzie mógł wygrać PP trzeci raz w historii i zarazem trzeci z rzędu po triumfach w 2021 i 2022 roku.