Ekstraklasa. Kiedy rozbłyśnie Semir Štilić?

Chociaż w meczu z Wisłą Płock Bośniak strzelił gola, to początek jego drugiego powrotu do Polski jest trudny. W pięciu spotkaniach Semir Štilić na boisko wchodził jako rezerwowy. - Przerwa w treningach dała o sobie znać. Ale spokojnie, on nigdy nie był ani sprinterem, ani zawodnikiem wyróżniającym się siłą. Zawsze imponował techniką, przeglądem pola, doskonałą lewą nogą. A tego się nie zapomina - mówi Maciej Murawski.

Do Krakowa wrócił zimą, po rocznym pobycie w APOEL-u Nikozja i czterech miesiącach przerwy od futbolu. Chociaż pod Wawelem po zakontraktowaniu Bośniaka obiecywano sobie wiele, to na razie Štilić szuka optymalnej dyspozycji po krótkim rozbracie z piłką. I robi to z coraz lepszym skutkiem. Dwa tygodnie temu w meczu z Wisłą Płock 29-latek dostał od Kiko Ramireza 20 minut, które wykorzystał najlepiej jak się da - strzelił gola, a krakowiacy wygrali 3:2, chociaż do 84. minuty przegrywali 1:2.

W piątek Štilić będzie miał okazję do poprawienia indywidualnych statystyk. Szansa to nie byle jaka, bo w starciu z Lechem Poznań, czyli klubem, w którym pomocnik spędził cztery sezony i wygrał wszystkie krajowe trofea. Początek spotkania o godz. 20.30, relacja na żywo na Sport.pl.

Trzy kroki do przodu i jeden od Ligi Mistrzów

Bośniak w ekstraklasie gra już po raz trzeci. Po odejściu z Lecha w 2012 roku, w 18 miesięcy zaliczył nieudane epizody w ukraińskich Karpatach Lwów i tureckim Gaziantepsporze. Wiosną 2014 roku Štilić trafił do Wisły, gdzie się odbudował, znów zachwycał. W pierwszym półroczu zagrał w 16 meczach, strzelił siedem goli. W sezonie 2014/15 wystąpił w 36 spotkaniach, zdobył dziewięć bramek, dorzucił 12 asyst. Bośniak był liderem Wisły, miał udział w ponad 38 proc. trafień drużyny (dane Ekstrastats.pl ).

- Gdy pierwszy raz przychodziłem do Wisły, byłem po nieudanej przygodzie w Turcji i bałem się, co dalej z moją karierą. W Krakowie zrobiłem od razu trzy kroki do przodu. Dzięki Wiśle wróciłem do reprezentacji, a potem podpisałem kontrakt z APOEL-em - mówił zawodnik w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" .

Na Cyprze był o krok od awansu do Ligi Mistrzów. W 60. minucie rewanżu Štilić strzelił gola na 1:0, czym doprowadził do remisu w dwumeczu z Astaną. Dogrywka była blisko, ale o historycznym awansie Kazachów przesądziła bramka Nemanji Maksimovicia na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry.

Chociaż początki Bośniaka na Cyprze były obiecujące, to jego pobyt tam skończył się podobnie jak na Ukrainie i w Turcji. APOEL zdobył mistrzostwo kraju, ale pomocnik miał problemy z regularną grą. W sezonie 2015/16 zagrał w 23 meczach, zdobył cztery bramki. W kolejnych rozgrywkach znalazł się poza kadrą pierwszego zespołu, we wrześniu rozwiązał kontrakt z klubem.

- W pewnym momencie zmienił się trener, ten nowy miał inną filozofię. Teraz chcę pamiętać o pozytywach - mam w CV mistrzostwo Cypru, otrzymywałem kolejne powołania do reprezentacji. APOEL to klub, który co roku zmienia 7-8 piłkarzy. W poprzednich pięciu latach trzy razy grał w LM, a gdy tam byłem, przez dwa sezony nie dało się awansować. Budżet musi się spinać, być może z tego powodu chcieli pozbyć się kilku piłkarzy - wspominał.

Znowu wrócił, kiedy rozbłyśnie?

Przez cztery miesiące Štilić pozostawał bez klubu. Jak sam przyznawał potrzebował odpoczynku, w tym czasie pracował jedynie z trenerem od przygotowania fizycznego. Bośniak zatęsknił za piłką, potrzebował jednak klubu, w którym będzie czuł zaufanie. I wtedy znów pojawiła się Wisła, z którą podpisał półtoraroczną umowę.

Chociaż po kolejnym powrocie 29-latka do Polski obiecywano sobie wiele, to ten początek ma trudny. W żadnym z pięciu meczów, w którym zagrał, nie znalazł się w podstawowym składzie - na boisku uciułał raptem 93 minuty. Postępy są jednak widoczne, a nadzieję na rychły powrót Štilicia do wysokiej formy daje ostatnie spotkanie z Wisłą Płock. Bośniak dał bardzo dobrą zmianę, rozruszał grę "Białej Gwiazdy", zdobył bramkę na 2:2.

- Nie wydaje mi się, by sytuacja Semira zmieniła się już w spotkaniu z Lechem, ale jego ostatnie wejście pokazało, że Bośniak na pewno będzie dużym wzmocnieniem Wisły. Po takiej przerwie każdy piłkarz potrzebowałby czasu do dojścia do optymalnej formy. I nie chodzi tu tylko o dyspozycję fizyczną, nad którą Štilić przecież pracował. Z resztą on nigdy nie był ani sprinterem, ani zawodnikiem wyróżniającym się siłą. Zawsze imponował techniką, przeglądem pola, doskonałą lewą nogą. A tego się nie zapomina - mówi rozmowie ze Sport.pl Maciej Murawski, ekspert stacji Canal+.

I dodaje: - Semir na pewno potrzebował treningu piłkarskiego. Chociaż część zawodników zna bardzo dobrze ze wcześniejszej gry w Wiśle, to nad kilkoma elementami musiał popracować. Z grą na jeden kontakt, wychodzeniem spod pressingu, szybkim doskokiem do przeciwnika czy zwykłym rozumieniem schematów jest jak z jazdą samochodem. Kiedy robi się to codziennie, to wszystkie czynności wykonuje się automatycznie. Kiedy przychodzi jednak dłuższa przerwa, to potrzeba czasu, by nabrać odpowiedniej pewności siebie i czucia.

Štilić: - Chciałbym grać. Przeszedłem już taki etap, kiedy musiałem nadrabiać zaległości, ale od jakiegoś czasu czuję się już bardzo dobrze. Po meczu z Legią ktoś mi powiedział, że na razie moja gra wygląda średnio. Ja się z tym nie zgodziłem. Wchodzę na końcówki, każdy wie, że wtedy mecze wyglądają już inaczej. Z Wisłą Płock mi się udało, ale generalnie trudno wejść z ławki i odmienić losy spotkania. Uważam, że jestem w niezłej dyspozycji, dobrze się czuję na treningach, jestem zdrowy.

W piątek przed Bośniakiem mecz wyjątkowy. Do tej pory przeciwko Lechowi w barwach Wisły szło mu jednak średnio. Z czterech meczów tylko jeden zakończył się zwycięstwem krakowiaków, dwa wygrał "Kolejorz", w jednym padł bezbramkowy remis. Štilić nie strzelił w nich gola, nie miał też asysty. W piątek, ewentualna wygrana "Białej Gwiazdy" niemal na pewno zapewniłaby im awans do rundy mistrzowskiej, a kolejny błysk Bośniaka tylko utwierdził w przekonaniu, że to co u niego najlepsze, zbliża się wielkimi krokami.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.