Polska - Czechy. Eksperymentalna obrona znowu zawiodła. Marcin Kamiński: Nie jestem Kamilem Glikiem

Mnóstwo błędów w obronie, błędy w ustawieniu, niedokładność w kryciu i brak dobrej komunikacji. Formacja obronna reprezentacji Polski, znów budowana w warunkach ekstremalnych, ponownie zawiodła. Najbardziej brakowało jej filaru, którego zastąpić nie zdołał Marcin Kamiński. - Nie jestem Kamilem Glikiem - przyznał 26-latek po przegranym spotkaniu z Czechami (0:1).

- Porażka na pewno boli. Tym bardziej, że mieliśmy kilka sytuacji, naciskaliśmy na przeciwnika, ale nic nie chciało wpaść. Przeżywamy gorszy okres. Przecież my chcemy wygrywać, chcemy dawać radość kibicom, ale po prostu nie wychodzi - przyznał po czwartkowym spotkaniu Kamiński. - W pierwszej połowie próbowaliśmy budować akcje, ale było dużo niedokładności. Czesi wyprowadzali groźne kontrataki, głównie po naszych błędach. Lepiej było dopiero po zmianie stron, kiedy popełniliśmy jeden błąd. Niestety błąd wykorzystany przez rywali bezlitośnie. Wiadomo, że gdybyśmy wcześniej strzelili gola, całe spotkanie ułożyłoby się inaczej - wtórował mu Bartosz Bereszyński.

Jak w juniorach Lecha

Strata bramki, błędy w kryciu, złe ustawienia czy kłopoty z komunikacją obrońców w spotkaniu w Gdańsku wynikały przede wszystkim z ustawienia bloku defensywnego. Jerzy Brzęczek, w obliczu kontuzji Glika, kolejny raz musiał bowiem na tyłach kadry eksperymentować. I kolejny raz eksperyment nie przyniósł rezultatów. Przyczyna błędów formacji, która w podobnym ustawieniu grała ze sobą pierwszy - i prawdopodobnie ostatni - raz, jest oczywista - brak zgrania. - Możliwe, że ostatni raz z Marcinem [Kamińskim] i Tomkiem [Kędziorą] graliśmy tak w juniorach Lecha. Brakuje zgrania, mamy mało treningów. Tak naprawdę na boisku poznajemy się od nowa. Wiadomo, że popełniamy błędy, ale kiedy, jak nie teraz. Następne zgrupowanie będzie już wtedy, gdy zaczniemy rywalizować w eliminacjach Euro 2020, więc teraz trzeba było sprawdzić różne rozwiązania - skomentował Bereszyński po starciu z Czechami, po którym piłkarzy schodzących do szatni żegnały gwizdy. Kamiński stwierdził jednak, że zachowanie kibiców rozumie. - Przyjmujemy ich krytykę. W trudnych momentach zawsze nas wspierają, mają też prawo wyrazić swoje niezadowolenie - powiedział.

Licznik reprezentacji Polski bije

Porażka z Czechami była piątym meczem biało-czerwonych bez zwycięstwa z rzędu. Licząc spotkania mistrzostw świata w Rosji, w ośmiu spotkaniach kadra wygrała tylko raz. Licznik minut, godzin i dni bez wygranej wygląda więc coraz gorzej. - Jesteśmy świadomi tego, jak dawno nie wygraliśmy, ale przecież zawsze chcemy zwyciężać. Mówiliśmy sobie w szatni przed meczem z Czechami, że musimy ich pokonać. Byliśmy w stanie to zrobić, ale jeden błąd o wszystkim zadecydował - stwierdził Bereszyński. - Bardzo potrzebujemy zwycięstwa. Musimy udowodnić przede wszystkim sobie, że stać nas na więcej. Mamy nowego selekcjonera, pracujemy nad wykreowaniem nowego, swojego stylu. A tego nie da zrobić się od razu - dodał Kamiński.

Marcin Kamiński: Nie jestem Kamilem Glikiem. I nie chcę być

W spotkaniu towarzyskim z Czechami Marcin Kamiński i Jan Bednarek wspólnie mieli zastąpić Kamila Glika, najlepszego obrońcę kadry. Nie udało się to jednak żadnemu z nich, a ten pierwszy za swoją grę był szczególnie krytykowany. Na porównania i pytania o kolegę występującego na co dzień w AS Monaco odpowiedział jednak stanowczo: O wchodzeniu w buty Kamila nie ma mowy. On cały czas jest filarem tej kadry. Jego zastąpienie nie jest łatwe, ale ja nie jestem Kamilem, nie chcę nim być, bo nie chcę go naśladować, każdy z nas ma swój styl.

Więcej o:
Copyright © Agora SA