Polska-Kazachstan okiem byłych trenerów kadry. "Makuszewski tak, ale musi jeszcze..."

Makuszewski chwalony, ale "musi jeszcze wkomponować się w zespół". Fabiański? "Odbudował się idealnie". Nawałka "świetnie zareagował" po Danii. Teraz z dwójką napastników powinien wyjść na Armenię - to opinie które usłyszeliśmy od byłych trenerów kadry po wygranym 3:0 spotkaniu z Kazachstanem. Polska jest o krok od awansu na MŚ w Rosji.

Po smutnej porażce w Kopenhadze, piłkarska reprezentacja Polski szybko podniosła się z kolan. Byli trenerzy kadry Jerzy Engel i Waldemar Fornalik nie przeceniają wygranej ze 105. drużyną świata, ale po prostu się z niej cieszą. Traktują ją jak obowiązek. Poprzednik Adama Nawałki pytany przez nas o poniedziałkowy mecz, docenił postawę biało-czerwonych. 

- Na Narodowym nareszcie widać było właściwe nastawienie naszej drużyny do Kazachstanu, rywala który napsuł nam trochę krwi u siebie. Wszyscy oczekiwali, że po Danii reprezentacja odpowiednio zareaguje. Tak właśnie się stało. Z drugiej jednak strony zwycięstwo w tym spotkaniu było czymś czego należało się spodziewać stwierdził Waldemar Fornalik. Jego zdaniem słabsza postawa w meczu z Danią mogła być wynikiem początku sezonu. - W wielu ligach mamy obecnie początek rozgrywek. Forma piłkarzy nie jest jeszcze ustabilizowana. Jestem przekonany, że w październiku będzie to wyglądało o wiele lepiej – przyznał szkoleniowiec kadry z lat 2012-2013.

Nie wstrząs, lecz korekty

- Dobrze, że po Danii mieliśmy mecz z Kazachstanem, drużynie łatwiej było się odbudować – ocenił z kolei Jerzy Engel. - Pozytywnymi aspektami tego meczu były tu dla mnie współpraca Macieja Rybusa z Kamilem Grosickim oraz Arkadiusza Milika z Robertem Lewandowskim – tego brakowało ostatnio – uzupełnia szkoleniowiec, który z Polską awansował na mundial w Korei i Japonii. Jego zdaniem mecz był też ważny w kontekście sprawdzenia kilku graczy.

- Cieszyć się należy, że mamy w opcji zawodników, którzy mogą w razie potrzeby wejść do składu i jest tego dobry efekt. Tu od pierwszych minut mieliśmy takich trzech, a pewnie znalazłaby się jeszcze kilku. To znaczy, że selekcja się poszerza – tłumaczył Engel.

Zmiany w naszym składzie, to zdaniem Fornalika po porażce rzecz naturalna i najlepsza jaką trener kadry mógł zrobić.

- To nie był wstrząs drużyną. To były korekty, które patrząc na mecz z Danią nasuwały się same. Niejako trzeba je było zrobić. Był inny przeciwnik, graliśmy u siebie. Trener Adam Nawałka świetnie zareagował. To było jednym z elementów, który pozwolił nam wygrać. Zresztą spójrzmy na pierwszą bramkę. Była dziełem Rybusa, Makuszewskiego i Milika – czyli tria, które zostało wprowadzone na Kazachstan – przypomina były trener Ruchu Chorzów.

Makuszewski tak, ale musi jeszcze...

Maciej Makuszewski za swój występ był chwalony. Chociaż zdaniem obu byłych selekcjonerów ważne jest to co przed nim.

- Zalety Makuszewskiego znamy przecież od dawna, szybkość, nieustępliwość, dobra skoczność. To wszystko w tym meczu pokazał. Natomiast musi jeszcze wkomponować się w zespół, nauczyć współpracować z Piszczkiem, ale to był debiut. Na pewno należy ocenić go pozytywnie – przyznał Engel.

- Makuszewski był widoczny od początku, ale powiedzmy sobie szczerze, że miał trochę ułatwione zadanie. To nie był mecz z klasową drużyną, ale reprezentacją, która przyjechała przegrać w jak najmniejszym rozmiarze. Pamiętam debiuty Pawła Wszołka czy Piotra Zielińskiego, oni mieli trudniej. Wszołek w meczu o punkty debiutował z Anglią, też sobie poradził. Oczywiście co do Makuszewskiego to jest to zawodnik z potencjałem. Jest szybki, jedną akcją potrafi zmienić losy meczu, ale ma też przestoje. Błaszczykowski, który wszedł za niego zagrał bardzo dobrze – komentuje Fornalik.

Trener Jerzy Engel zwraca też uwagę, że nie tylko Makuszewski mógł być po Kazachstanie zadowolony. Polska zagrała drugi mecz tych eliminacji na zero z tyłu. Odetchnąć mógł nasz bramkarz

- W mojej opinii to był ważny mecz dla Fabiańskiego, szczególnie w kontekście 0:4 z Danią. Jakiś ślad w głowie pewnie po tym pozostał. Teraz spotkanie zakończył z zerowym kontem. Po błędzie Glika znakomicie zachował się w sytuacji jeden na jednego. Odbudował się idealnie – chwali golkipera niedawny prezes Polonii Warszawa.

Nerwy na wodzy i ofensywa w Armenii

Jaki jest piłkarski scenariusz na październik? Zdaniem obu ekspertów wyborny, bo napiszemy go my. Polska z trzema punktami przewagi nad Czarnogórą i Danią, prowadzi w tabeli grupy E.

- To jest rewelacyjna sytuacja. Wszystko zależy od nas. Poza tym teraz gramy z Armenią, rozumiem głosy, że to trudny teren, ale przy dobrej dyspozycji naszych nie wyobrażam sobie innego wyniku niż pewne zwycięstwo. Wygrana w Armenii powinna dać nam mistrzostwa Świata – uważa Fornalik. Podobnego zdania jest Engel, chociaż przed wyjazdem przestrzega i zachęca kadrę do ofensywnego ustawienia. Jego drużyna walcząca o mundial w 2002 roku zremisowała tam 1:1.

- Gramy z kolejnym autsajderem. Nie wyobrażam sobie byśmy zagrali na jednego napastnika. To naszej kadrze nie pasuje. Ja też kiedyś grałem z Armenią, zgubiliśmy tam dwa punkty. To był trudny i brzydki mecz. Robiliśmy wszystko, by nie dać się sprowokować. Było sporo brutalnych fauli. Nie udało się za długo utrzymać nerwów na wodzy. Wszystko zamiast futbolowo zakończyło się raczej boksersko. Tego należy się wystrzegać, szczególnie, że potem mamy mecz z Czarnogórą, drużyną walczącą o awans. To nie są jednak odbudowani i mocni Duńczycy. Mówiąc wprost zagramy dwa mecze z reprezentacjami słabszymi od siebie. Nie sadzę by było ryzyko, że może stać się coś złego – kwituje szkoleniowiec.

Mecz z Ormianami 5 października. Przy naszym zwycięstwie i remisie w starciu Czarnogóry z Danią to już wtedy zapewnić sobie możemy bilety na MŚ w Rosji. W mniej optymistycznym przypadku o awansie może zadecydować rywalizacja z Czarnogórą. Mecz w Warszawie rozegramy trzy dni później.

Więcej o:
Copyright © Agora SA