Jakub Kosecki to stały ekspert w programie "To jest Sport.pl". Były reprezentant Polski tym razem dzielił kanapę z Bartoszem Gleniem z Canal+, a nie jak zawsze do tej pory z Piotrem Żelaznym z Viaplay.
W najnowszym odcinku Kosecki opowiedział historię z czasów gry w niemiecki SV Sandhausen, gdzie grał przez dwa sezony. Najpierw w rozgrywkach 2015/16 na wypożyczeniu z Legii Warszawa, a później w kolejnym sezonie po transferze definitywnym.
I nie była to historia przyjemna, bo związana ze spóźnieniem i jego konsekwencjami. - Często mówi się, że Niemcy są jak roboty. Porządek, czystość, grafik, nie można się spóźniać. (...) Tak jak w różnych klubach się spóźniałem, tak w Niemczech nigdy. Trener potrafił cię usadzić na ławce na kilka meczów za jakąś głupotę jak spóźnienie na obiad czy do autokaru. Wszystko musiało odbywać się punktualnie - zaczął Kosecki.
- I co ja miałem za historię. Wstałem rano, wziąłem prysznic, jadę na trening. Miałem mnóstwo czasu, bo z Mannheim na trening do Sandhausen jeździłem 40 minut. Wsiadłem wcześniej, mówię: "posłucham muzyczki". Jadę, ograniczenie do 80 km/h, ja jechałem około 70 km/h. Przede mną w takim samym tempie jechała policja. I już myślę: "coś mi tu nie gra, zaraz będzie jakiś problem" - dodał.
- W końcu policja kazała mi się zatrzymać. Przetrzepali mi cały samochód, zrobili mi testy na narkotyki, do którego musiałem oddać mocz. Dzwoniłem do klubu, że się spóźnię. Robiłem zdjęcia i filmy na dowód. Oczywiście się spóźniłem, wpadłem do klubu, a trener tylko spojrzał na zegarek. Przysięgam, że przez trzy mecze nie podniosłem się z ławki. Trener powiedział mi, że to ja jeżdżę samochodem i to moja wina. Jego nic nie interesowało tylko punktualność - podsumował Kosecki.
Kosecki rozegrał w SV Sandhausen 40 meczów, zdobył cztery bramki, miał pięć asyst. Po dwóch sezonach w Niemczech 34-latek grał jeszcze w Śląsku Wrocław, Adanie Demirspor, Cracovii, Motorze Lublin oraz KTS Weszło.
Najnowszy odcinek programu "To jest Sport.pl" w piątek o 20:00 na Sport.pl, Gazeta.pl i naszych mediach społecznościowych.