Za materiał wideo dziękujemy AZS AWF Warszawa.
Dla 24-letniej Cimanouskiej, która specjalizuje się na dystansach 100 i 200 metrów, problemy zaczęły się podczas igrzysk olimpijskich w Tokio. Na Instagramie skrytykowała trenera i działaczy swojej federacji. W efekcie władze państwowe nakazały sprowadzenie jej do kraju. W białoruskich mediach została okrzyknięta "zdrajczynią ojczyzny". Groziło jej niebezpieczeństwo i surowe represje.
- Pewnie trafiłabym do więzienia lub kliniki psychiatrycznej. W rządowych serwisach informacyjnych mówili, że jestem niepoczytalna. Nie mogę wrócić do mojego kraju - opowiada Cimanouska w rozmowie z Damianem Bąbolem. - I dopóki Aleksander Łukaszenka będzie prezydentem, to się pewnie nie zmieni.
Schronienie znalazła w Polsce, a swój nowy bezpieczny i sportowy dom w Akademii Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego w Warszawie.