NBA. Thunder o krok od finału

James Harden trafił piekielnie ważną trójkę 28 sekund przed końcem, a jego Oklahoma City Thunder zwyciężyli na wyjeździe z San Antonio Spurs 108:103. W finale Konferencji Zachodniej prowadzą 3-2.

Nie masz z kim porozmawiać o koszykówce? Wejdź na forum Sport.pl!  ?

- Mistrzowskie zespoły wygrywają na wyjeździe. Oni właśnie to zrobili - powiedział po meczu trener San Antonio Spurs Gregg Popovich. Do tej pory ani Thunder ani Spurs nie przegrali nawet spotkania we własnej hali. Co więcej, Spurs u siebie nie przegrali od prawie 1,5 miesiąca, ale w poniedziałek musieli uznać wyższość rywali.

Thunder prowadzili nawet 14 punktami w drugiej kwarcie, ale Spurs znów pokazali, że potrafią dwucyfrowe zaliczki odrabiać. Po serii 11 punktów z rzędu w czwartej kwarcie doprowadzili do remisu, ale oddech Thunder dał Russell Westbrook, który zdobył ważne dwa punkty. 28 sekund przed końcem rzut na wagę zwycięstwa oddał James Harden - najlepszy rezerwowy sezonu w NBA trafił za trzy, a Thunder odskoczyli na pięć punktów (106:101).

- Czasu było coraz mniej, a ja musiałem podjąć decyzję. Leonard grał przeciwko mnie świetnie w obronie, ale byłem pewny siebie i trafiłem rzut - powiedział po meczu Harden, choć przyznał, że rzucać miał nie on, a Kevin Durant.

Spurs mogli jeszcze doprowadzić do dogrywki. Przy stanie 106:103 na niespełna pięć sekund przed końcową syreną za trzy rzucał Manu Ginobili, ale piłka do kosza nie wpadła. Ostatecznie Spurs przegrali 103:108 i w środę muszą wygrać w Oklahoma City, by uniknąć eliminacji z play-off.

27 punktów, pięć asyst i cztery zbiórki miał Kevin Durant. Lider Thunder aż 22 punkty zdobył po przerwie. Westbrook zdobył 23 punkty i miał aż 12 asyst, a Harden dodał 20 punktów.

Najlepszym strzelcem Spurs był Ginobili, który zdobył 34 punkty i trafił pięć z 10 rzutów za trzy. Argentyńczyk zaczął mecz w pierwszej piątce w miejsce Danny'ego Greena, który niewiele dawał zespołowi w ataku. 20 punktów miał Tony Parker, a 18 punktów i 12 zbiórek Tim Duncan.

Rywalizacja w finałach konferencji toczy się do czterech zwycięstw. Zespół z Oklahoma City rozpoczął serię od dwóch porażek, ale wygrał trzy kolejne mecze i jest o krok od awansu do finału NBA. Ma też szansę zostać 15. zespołem w historii, który przegrał dwa pierwsze mecze w serii, a mimo to wywalczył awans do kolejnej rundy. Spotkanie numer sześć w środę w Oklahoma City.

Na wschodzie w rywalizacji Miami Heat z Boston Celtics jest remis 2-2. Mecz numer pięć w nocy z wtorku na środę. Początek transmisji na żywo o godz. 2.30 w Canal+ Sport.

Ole, ole, ole, ola! Trybuna Kibica zawsze pełna

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.