Przed sobotnią walką Krzysztofa Włodarczyka z Muratem Gassijewem [Polak przegrał w 3. rundzie], gościem studio telewizji Polsat był Szpilka. Jego zaokrąglona postura od razu zwróciła uwagę Mateusza Borka, który spytał się pięściarza o dodatkowe kilogramy. Szpilka wykazał się dużym dystansem i odpowiedział: - Kurczę, sam nie wiem. Moja kobieta już mnie wygania. Mówi, idź trenować, bo nie mogę na ciebie patrzeć. Jednym uchem wpuszczam, drugim wypuszczam.
Więcej o tej sytuacji przeczytacie TUTAJ.
Dlatego polski pięściarz uznał, że spróbuje tygodniowej głodówki. Nie udało się. Po trzech dniach zrezygnował z wyzwania, o czym poinformował na facebooku.
Szpilka zamieścił także filmik, w którym powiedział więcej o trudach głodówki. Możecie go zobaczyć TUTAJ.
Jaka przyszłość czeka Szpilkę?
Wciąż nie wiadomo. Pięściarz przegrał dwie ostatnie walki - z Deontayem Wilderem oraz Adamem Kownackim - dlatego jego pozycja na rynku bokserskim zdecydowanie zmalała. Na domiar złego, Szpilka nie wyleczył kontuzjowanej ręki, więc jego planowana walka z Krzysztofem Zimnochem została odwołana. W dodatku rozstał się z trenerem i wciąż nie ma stałego sztabu szkoleniowego. Dlatego pojawiły się plotki o jego możliwym odejściu do MMA.
- Jest bardzo duża szansa, że w 2018 roku zobaczymy go w klatce. Jak mnie zaczął obserwować na Twitterze, to już poczułem, że coś się święci (śmiech). Spotkaliśmy się i bardzo konkretnie pogadaliśmy. Kiedy by mógł zadebiutować, z kim, jak się czuje w innych płaszczyznach niż stójka, a także za ile pieniędzy by wszedł do klatki. Nie mamy podpisanej umowy, ale czuję, że u nas powalczy - powiedział Martin Lewandowski, współwłaściciel KSW.