Spiro&Kostrzu polecają Ukrainę
Jedziemy na urlop do naszych wschodnich sąsiadów. To nie będą zwykłe wakacje - nasze zwykłe wakacje ograniczają się do szlifowania nieznanych nam wcześniej, miejskich bruków. Tym razem przytrafią nam się również łąki zielone, pagórki leśne i polne czarnoziemy. Nie będą to zwykłe wakacje - nasze zwykle wakacje spędzamy w jakimś mieście, a tym razem liczba miast sięgnie palców drugiej ręki. Zaplanowaliśmy sobie tournee po południowo-zachodniej Ukrainie i mamy zamiar się swietnie bawić (o ile jakiś karpacki niedźwiedź albo Hucuł nie stanie nam na drodze).
W najbliższym czasie spotkać nas możecie gdzieś pomiędzy Lwowem, Rachowem a Kamieńcem Podolskim - to skrajne punkty naszej wyprawy. Skorzystamy prawdopodobnie ze wszelkich możliwych środków komunikacji, by uczynić naszą wyprawę ciekawszą. A gdy wrócimy, wróci też Pingwin... Aha, no właśnie - nasz wyjazd oznacza dwutygodniową absencję bohaterów serialu. Przepraszamy i obiecujemy, że po powrocie wena, wzmocniona ukraińskimi używkami, przyniesie oczekiwany gejzer twórczych uniesień. Jeszcze raz polecamy Ukrainę. Od Lwowa po Krym. Od Andruchowycza po Żadana. Od Lvivskiego po Nemiroffa. Od 5nizzy po Atmasferę (która nota bene gra w najbliższą niedzielę we Wrocławiu ).
Bazyl, czyli Andrzej czyli ja poleca Osiem głów w torbie
Jest ciepło i pogodnie, więc aura wybitnie nie sprzyja temu, by w sobotni wieczór zostać w domu i obejrzeć jakiś film. Jeśli jednak zdecydujecie się na takie dziwne rozwiązanie, to polecam, by owym filmem było ''Osiem głów w torbie'', którym TVP uraczy nas w sobotę o 22:10. Dlaczego? Bo gra w nim Joe Pesci, który dla niektórych jest adresatem modlitw , a dla mnie wybitnym aktorem. Zazwyczaj skazywany jest jednak na role drugoplanowe, więc każdy film z nim w roli głównej warto obejrzeć choćby dla jednego z najlepszych złodziei scen, który sceny nie musi kraść, bo ma je dla siebie. ''Osiem głów...'' prócz tego, że ma Joe jest też dobrą czarną komedią, która udowadnia, że na kumpli można zawsze liczyć, a na teściową nie. No i ma scenę ze śpiewającymi obciętymi głowami, a jak mawiali starożytni Indianie - każdy film ze śpiewającymi obciętymi głowami wart jest obejrzenia.
Piotrek poleca Something Like Elvis
Kiedy usłyszałem ich pierwszą płytę - ''Personal Vertigo'', rany boskie, dwanaście lat temu, byłem w ciężkim szoku. Gdyby ktoś powiedział mi wcześniej, że można w jeden flak owinąć naprawdę mocnego hard core'a i rozimprowizowaną psychodelię , że można do tego dorzucić akordeon i że to wszystko w dodatku będzie miało genialny klimat - popukałbym się w czoło. Potem pukałbym się w czoło, gdyby mi ktoś powiedział, że się nie da. Kiedy usłyszałem ich trzecią płytę - ''Cigarette Smoke Phantom'' byłem w ciężkim szoku. Gdyby ktoś powiedział mi, że Something Like Elvis może nagrać płytę, na której praktycznie nie będzie ciężkich gitar i hałasu, bardzo niewiele akordeonu, za to będzie nieco senny ale równie genialny klimat filmu drogi - popukałbym się w czoło. Później... Sami rozumiecie. Somothing Like Elvis od dobrych kilku lat nie istnieje, ale wszystkie ich trzy płyty do dziś bronią się świetnie, a na tle większości obecnych kapel potwierdzają, że faktycznie miał rację poeta i wódka już nigdy nie będzie tak zimna i pożywna jak kiedyś. Chociaż członkowie SLE nadal grają, ale to już zupełnie inna historia na zupełnie innego polecaja.
Miszeffsky poleca Queens of the Stone Age i ''Rated R''
Druga płyta pogrobowców Kyussa to klasyk, wiem. Wiem też, że wyszła dziewięć lat temu. Tak samo jak zdaję sobie sprawę z tego, że część obecnych czytelników Z czuba nie słuchała wtedy stoner rocka, bo nie grali go w ''Teleranku''. A płyta zdecydowanie jest godna polecenia, bo zaprawdę to najlepsze w historii połączenie psychodelii i mocnego, samczego uderzenia. No poza spodenkami Prince`a Naseema Hameda .
Queens Of The Stone Age - The Lost Art Of Keeping A Secret Załadowane przez: QOTSA . - Odkryj inne klipy wideo.
