Najgorsze literówki kozsulkowe

Z Czuba to serwis sportowy być może z największą ilością literówek, ale i tak nie czujemy się hipokrytami śmiejąc się z poniższego zestawienia. Bo, widzicie, znamy ten problem, a problem obśmiany jest w 70 procentach rozwiązany. Oto jedne z najgorszych ''byków'' jakie kiedykolwiek ''zasadzono'' na koszulce sportowej.

Washington Nationals. Przyczynek do tego zestawienia - w piątkowym meczu przeciwko Florida Marlins, baseballiści z Waszyngtonu wystąpili w takich trykotach:

Niestety błędem nie jest liczba widniejąca w tabeli rozgrywek MLB w kolumnie zwycięstw - Nationals są obecnie najgorszą drużyną sezonu z jednym zwycięstwem na dziesięć spotkań. W literowaniu też są kiepscy.

Los Angeles Angels of Anaheim. ''Aniołki'' musiały w 2003 roku podpaść prawdziwym aniołkom (przynajmniej tym chroniących ludzi od literówek), ponieważ ich zawodnik Adam Riggs wyszedł na boisko w jednym ze spotkań ubrany w taką koszulę:

Oczywiście ostatnim, który zdał sobie sprawę z błędu był sam Riggs, który w trakcie najbliższej przerwy został niemiłosiernie obśmiany przez kolegów z zespołu. Trener "Aniooów'', Mike Scioscia, powiedział po meczu:

Najwyraźniej w ramach współpracy ze społecznością lokalną, klub zorganizował jakimś przedszkolakom zajęcia z wyszywania i literowania

Cincinnati Reds. Pisownia nazwy tego amerykańskiego miasta zawsze sprawiała nam problemy i chyba jeszcze nigdy nie napisaliśmy ''Cincinnati'' bez sprawdzenia słowa w internecie, ale nawet z zamkniętymi oczami nie strzelilibyśmy akurat takiego byka:

Toronto Blue Jays. Choć literówki to nie głupie kontuzje , jednak baseballiści i w tej dziedzinie wiodą prym.

Aby popełnić ten błąd wystarczyła chwila nieuwagi. Jego odkrycie zajęło Joe Carterowi z Blue Jays 2/3 meczu baseballowego.

West Virginia. Nie jest to może najbardziej widowiskowa wpadka, ale na pewno zabawna. A najzabawniejsze jest to, że powielono ją w setkach albo i tysiącach egzemplarzy na koszulkach upamiętniających zwycięstwo koszykarzy uniwersytetu West Virginia w turniej NIT.

Navy . Ok, to już przesada. Nawet my potrafimy zapisać cztery litery we właściwej kolejności...

Co, dodając do tego wpadkę szkoły Ohio State , czyni nas być może członkami elitarnego grona.

Minnesota Timberwolves . Będziemy się upierać, że robienie literówek to sztuka i jako dowód prezentujemy obraz namalowany (i przedrukowany n 5000 plakatów) na zlecenie zespołu z Minnesoty chcącego uczcić byłego koszykarza Wolves, Sama Mitchella. No to uczcili:

Ten rodzaj malarstwa nazywa się martwa literówka.

Blackburn Rovers. Biorąc pod uwagę nasze chroniczne problemy z literówkami, czujemy duchową więź z ludźmi odpowiedzialnymi za drukowanie nazwisk na koszulkach Blackburn .

Tym bardziej żałujemy z perspektywy czasu, że transfer Marka Citki do Rovers pozostał jedyną plotką. Z talentem tamtejszych koszulkowych skrybów, byłaby szansa na naprawdę widowiskową wpadkę.

Wayne Gretzky. 30 października 1997 roku był dniem, który pokazał, że wobec potęgi literówki wszyscy jesteśmy równi, chociaż nie wszyscy jesteśmy najlepszymi zawodnikami w historii hokeja.

Równie dobrze można paradować w koszulce Chicago Bulls i napisem ''Jodran'', albo trykocie Brazylii z nadrukiem ''Peel''.

Ted Kluszewski. My wiemy, że Amerykanie mają z polskimi nazwiskami podobne problemy co Los Angeles Clippers ze zdobyciem tytułu mistrza NBA, ale zapisanie ''Kluszewski'' przez odwrócone ''z'' i ''x'' jest wyczynem wyjątkowo karkołomnym.

Dodajmy, że wpadka pochodzi z 1960 roku ze stroju baseballistów Boston White Sox i były to pierwsze koszulki w historii MLB z nadrukowanymi nazwiskami graczy. Można więc powiedzieć, że sportowe literówki są tak stare jak same napisy na uniformach.

kostrzu

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.