Mariusz Pawełek w Turcji jest gwiazdą

Częścią bycia redaktorem Innego Serwisu Sportowego jest przyznawanie się do własnych typowań, które nigdy się nie sprawdzają oraz innych błędów. Dlatego oficjalnie ogłaszam, że kiedy ponad trzy miesiące temu napisałem ''Czasem miło mieć świadomość, że pewne rzeczy na tym zwariowanym świecie są niezmienne. Jak na przykład Mariusz Pawełek i jego interwencje'' - nie miałem racji. Były bramkarz Wisły jednak wzniósł się na nowy poziom. Może nie na sławetny international level, ale okazuje się, że w Turcji jest prawdziwą bramkarską gwiazdą. Tak, to prawda, jakkolwiek zaskakująco i nieprawdopodobnie by to nie brzmiało.

Mariusz Pawełek w barwach drugoligowego Konyasporu wciąż robi rzeczy, od których włos się jeży nawet u Jacka Bednarza. Rzeczy, które powodują, że kibice przestają wierzyć w dobro i piękno na świecie, a także w istnienie jakiejkolwiek siły wyższej. Na przykład takie rzeczy.

Lub takie jak pierwsza bramka w tym skrócie.

Jednak Turkom to najwyraźniej nie przeszkadza. Jeden z komentarzy pod powyższym wideo brzmi ''Pawełek został wybrany graczem miesiąca przez stronę fanów Konyasporu (chodzi o listopad). Bardzo kochamy Pawełka. Jest doskonałym bramkarzem i ma świetny charakter''.

O dziwo, były gracz Wisły uznawany jest powszechnie za najlepszego drugoligowego golkipera w Turcji. Zachował czyste konto w 12 z 21 spotkań, a Konyaspor stracił jak do tej pory zaledwie 13 bramek. Czyli w sumie można skasować ''o dziwo'' z pierwszego zdania w tym akapicie.

- Jestem lubiany i doceniany. W ostatnim czasie otrzymałem kilka upominków, a także innych dowodów sympatii, na przykład w postaci zaproszeń na poczęstunki do restauracji - przyznaje Pawełek w wywiadzie dla ''Dziennika Polskiego'' .

Wprawdzie czterokrotny reprezentant Polski już grając w Ekstraklasie potrafił pozytywnie zaskoczyć...

...ale kto by pomyślał? To, nasi mili czytelnicy, może być koniec świata, jaki znaliśmy. Oraz koniec używania określenia ''pawełki'' w odniesieniu do baboli tak spektakularnych, że dentyści mieli pełne ręce roboty, bo aż bolały od nich zęby.

ŁM

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.