Po triumfie w ATP Masters 1000 w Pekinie przed Hubertem Hurkaczem otworzyła się realna szansa na zakwalifikowanie się do ATP Finals w Turynie. Polak nie może jednak pozwolić już sobie na takie wpadki, jak niedawno w Tokio, gdy zmęczony wcześniejszymi tygodniami, przegrał w pierwszej rundzie z Zhizhenem Zhangiem (60. ATP) 6:3, 4:6, 6:7(4). Podobniej niespodzianki na starcie imprezy ATP 500 w Bazylei nie zakładał nikt. Zwłaszcza że ze swoim rywalem - Dusanem Lajoviciem (53. ATP) - miał bardzo korzystny bilans bezpośrednich starć 3:0.
Wiekowy, 33-letni Serb, w ostatnim czasie prezentuje się dość słabo. Wygrał tylko dwa z ostatnich sześciu spotkań, z czego jedno na skutek kreczu rywala. Hurkacz swoją lepszą formę sportową oraz psychologiczną udokumentował bardzo szybko, gdyż już w czwartym gemie uzyskał przewagę przełamania. W dużym stopniu była to zasługa świetnych returnów na drugie podanie Lajovicia, którymi przejmował inicjatywę w wymianach.
Gra Polaka do stanu 4:1 była koncertowa. Przy swoim podaniu przegrał raptem jeden punkt, trafiał pierwszym serwisem na poziomie 92 proc., a w dodatku posłał pięć asów. Miał także sporą przewagę w wymianach. Wówczas przewaga Hurkacza na korcie miała odzwierciedlenie w wyniku, ale chwilę później niespodziewanie obniżył poziom swojej gry. Pojawiło się sporo błędów, zwłaszcza gdy miał przewagę w akcjach ofensywnych, czy dziwnych wyborów w postaci skrótów. Nie wszystkie straty zdołał uratować serwisem. Kosztowało go to przełamanie powrotne. Nagle obraz gry uległ całkowitej odmianie, a tablica wyników wskazywała 4:4.
Mecz się wyrównał. Niestety było to powodem gorszej gry Huberta Hurkacza, ale mimo to wciąż miał widoczną przewagę nad blado wyglądającym rywalem. O losach pierwszej partii zadecydować musiał jednak tiebreak, a wiadomo, że często to nieprzewidywalna rozgrywka, w której może zadecydować pojedyncza akcja. Na szczęście więcej błędów popełnił Lajović, co kosztowało go dwa minibreaki. Dzięki nim Hurkacz wygrał pierwszego seta. To był 56 tiebreak Polaka w tym sezonie - 31 wygrany.
Kluczowy dla losów drugiej partii okazał się siódmy gem, gdy ponownie kapitalną dyspozycją returnową popisał się 26-letni Wrocławianin. Hurkacz przełamał rywala do zera, wskakując na autostradę do awansu do następnej rundy. Mało co na to wskazywało, gdyż we wcześniejszych gemach serwisowych Lajović oddawał maksymalnie jeden punkt. To Polak miał większe problemy - musiał bronić dwóch break pointów. Chwilę później za pierwszą piłką meczową, jeszcze przy podaniu rywala, usłyszeliśmy "game, set and match Hurkacz" po wyniku 7:6(2), 6:3.
W drugiej rundzie Hubert Hurkacz zmierzy się z Janem-Lennardem Struffem (27. ATP), który ograł Christophera Eubanksa (34. ATP) 7:6(7), 6:4. Niemiec to wymagający rywal, dysponujący świetnym serwisem, więc możemy spodziewać się kolejnego zaciętego spotkania. Odbędzie się ono w środę około godz. 16:00.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!