Władze tenisa grożą Anglikom ws. Rosjan. Głos z Wysp: Sytuacja, której nikt nie chce

Dominik Senkowski
Władze światowego tenisa grożą Brytyjskiej Federacji Tenisowej odebraniem turniejów, jeśli ponownie zostanie wprowadzony na Wimbledonie zakaz dla Rosjan i Białorusinów. - To sytuacja, której nikt nie chce - mówi nam brytyjski dziennikarz Adam Addicott. Jego kolega z redakcji Tony Fairbairn przypomina: "Zagorzali fani tenisa byli przeciwni wykluczeniu". Nasi rozmówcy wskazują także, że nie wiadomo, jak zachowa się rząd Wielkiej Brytanii.

Wimbledon był jednym turniejem tenisowym w 2022 roku, który wykluczył z rywalizacji Rosjan i Białorusinów. Brytyjczycy myślą o ponowieniu zakazu w tym sezonie, ale władze światowego tenisa robią wszystko, by do tego nie doszło. 

Zobacz wideo Historyczny moment dla polskiego tenisa. "Trudno to będzie powtórzyć"

Jak podał "Daily Mail", organizacje ATP oraz WTA grożą Brytyjskiej Federacji Tenisowej (LTA) odebraniem praw do organizowania turniejów w Eastbourne oraz Queen’s Club. Taka sankcja miałby zostać wprowadzona wówczas, gdyby Wimbledon ponownie nie dopuścił do startu rosyjskich i białoruskich tenisistów. 

W Eastbourne od lat rozgrywany jest turniej kobiecy rangi WTA 500 oraz męski rangi ATP 250. Obie imprezy odbędą się w tym roku w terminie 26 czerwca - 2 lipca. Dzień później wystartuje wielkoszlemowy Wimbledon. 

Z kolei Queen’s Club w Londynie to prestiżowy turniej o charakter ATP 500. W tym sezonie zaplanowany jest w dniach 19-26 czerwca. Obok niemieckiej imprezy w Halle to główny przystanek dla czołówki męskiego tenisa przygotowującej się do startu w Wimbledonie. Wygrywali tam m.in. Rafael Nadal, Matteo Berrettini, Lleyton Hewitt czy Andy Roddick.

"Ogromny cios"

- Perspektywa utraty takich turniejów byłaby ogromnym ciosem dla brytyjskiego tenisa. Sezon na kortach trawiastych to zawsze najlepsza okazja dla naszego kraju do promowania tenisa wśród szerszej publiczności. Wszystkie zawody są transmitowane przez nadawców - tłumaczy w rozmowie ze Sport.pl Adam Addicott z portalu Ubitennis.net.

Na relacje ze stacjami transmitującymi tenis zwraca nam także uwagę Tony Fairbairn, kolega redakcyjny Addicotta. - LTA będzie musiało rozważyć, czy chce iść na wojenną ścieżkę z BBC i Amazon Prime. Obie stacje zapłaciły sporo pieniędzy, by pokazać dwa największe turnieje przygotowujące do Wimbledonu. Działacze będą musieli zdecydować, czy przedłożyć moralność nad utratę dochodów. Biorąc pod uwagę finansowy wpływ pandemii na LTA, może to być trudniejsza decyzja, niż im się wydaje - twierdzi Fairbairn.

Zamieszanie odbiłoby się także na brytyjskich zawodnikach. - Ci niższej sklasyfikowani zwykle dostają "dzikie karty" do głównego turnieju lub kwalifikacji i mają wyjątkową okazję na rywalizację z najlepszymi. Podejrzewam, że nawet tenisiści spoza Wielkiej Brytanii byliby przeciwni usunięciu tych turniejów, ponieważ łatwiej jest przygotowywać się w tym samym kraju, w którym rozgrywana jest dana impreza wielkoszlemowa. Jest to więc sytuacja, której nikt nie chce - uważa Addicott.

"Daily Mail" twierdzi, że władze tenisa grożą Brytyjczykom odebraniem licencji na te turnieje. Wówczas zostałyby wystawione na sprzedaż, a zainteresowane podmioty z innych krajów mogłyby nabyć prawa do organizacji imprez w tych terminach w ramach kalendarza ATP i WTA. Prawdopodobnie - z uwagi na moment sezonu - byłyby to nadal turnieje odbywające się na nawierzchni trawiastej.

Co zrobi rząd?

- Coraz więcej wskazuje na to, że trzeba będzie wykonać zwrot, chyba że brytyjski rząd zainterweniuje i odmówi wydania wiz zawodnikom z Rosji i Białorusi - sugerują autorzy artykułu w "Daily Mail".

Nasz rozmówca tłumaczy, że rząd Wielkiej Brytanii ma decydujący głos w sprawie wniosków wizowych, więc jeśli wprowadzony zostałby zakaz wjazdu dla obywateli Rosji i Białorusi, Brytyjska Federacja Tenisowa nie mogłaby nic zrobić, ale też nie powinna być karana przez WTA i ATP. - Pamiętajmy też, że zakaz wprowadzony w 2022 roku opierał się na sugestiach, a nie na faktycznym prawie - przypomina Addicott.

A czy taki zakaz wjazdu jest w ogóle możliwy? Jakie są dziś nastroje na Wyspach w sprawie wojny w Ukrainie? - Większość osób zdecydowanie popiera Ukrainę w tych strasznych czasach. Chociaż myślę, że wielu uważa jednocześnie, że rosyjscy i białoruscy zawodnicy nie powinni odpowiadać za działania swoich rządów. Być może największym zmartwieniem dla polityków jest perspektywa wykorzystania przez Rosję swoich sportowców jako propagandy podczas wydarzeń w obcym kraju, ale osobiście nie mam wrażenia, żeby stanowiło to problem. W przeciwnym razie rząd USA wydałby taki zakaz podczas zeszłorocznego czy tegorocznego US Open i nie dopuściłby do turnieju w Nowym Jorku Rosjan i Białorusinów - wskazuje nasz rozmówca.

W tle igrzyska w Paryżu

Dziennikarz przywołał wyniki badań opinii publicznej w Wielkiej Brytanii z kwietnia 2022 roku, z których wynika, że 69 procent głosujących popierało zakaz wprowadzony przez Wimbledon. Z kolei w styczniu 2023 w podobnej ankiecie 47 procent głosujących było za całkowitym wykluczeniem rosyjskich sportowców z przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. 

Fairbairn widzi to inaczej. - Myślę, że reakcja na decyzję Wimbledonu była bardziej zróżnicowana, niż spodziewała się tego LTA. Z jednej strony zagorzali brytyjscy fani tenisa byli przeciwni, bo uważali, że skoro rosyjscy i białoruscy tenisiści mogą grać w innych imprezach ATP i WTA, to dlaczego nie w Wimbledonie. Z drugiej strony bardziej okazjonalni widzowie poparli ten ruch, biorąc pod uwagę, że nie śledzą cotygodniowych rozgrywek tenisowych i z ich perspektywy wyglądało na to, że tenis od początku stał za wykluczeniem Rosjan i Białorusinów. Generalnie myślę, że gdyby taka sama decyzja została podjęta w tym roku, reakcja brytyjskich kibiców byłaby znacznie większa - mówi dziennikarz.

Kilka dni temu przywódcy 30 państw podpisali się pod listem do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego ws. udziału sportowców z Rosji i Białorusi w igrzyskach w Paryżu. Kraje te oczekują wyjaśnień. W tle padają nawet groźby bojkotu zawodów olimpijskich. Podpis złożył m.in. premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak.

- Nasza komisja parlamentarna ds. kultury fizycznej zaapelowała: "Nie możemy pozwolić, aby rosyjscy sportowcy mogli rywalizować o medale obok brytyjskiej reprezentacji i wszystkich innych krajów" - mówi Addicott.

Mimo to brytyjski dziennikarz uważa, że nie można wykluczyć, iż Brytyjska Federacja Tenisa przestraszona groźbami WTA i ATP wycofa się z zakazu na Wimbledonie. - Myślę, że jest prawdopodobne, że nastąpi zwrot, ale ciekawe będzie zobaczyć, jak zareaguje wtedy nasz rząd - kończy brytyjski rozmówca. 

- Nastroje w Wielkiej Brytanii nie są w tym roku tak silne, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że Boris Johnson nie jest już premierem. Sunak przyjął bardziej zniuansowane podejście. Sugerowałoby to, że obecny premier może być bardziej skłonny pozwolić rosyjskim i białoruskim sportowcom zagrać za kilka miesięcy w Wimbledonie, ale tak naprawdę nadal nie wiemy, co zdecydują politycy w sprawie londyńskiego turnieju wielkoszlemowego - kończy Fairbairn.

Więcej o:
Copyright © Agora SA