Tenis. Znany indyjski deblista oskarża swoją federację o brak sukcesów

Jeden z najlepszych indyjskich deblistów ostatnich lat, Rohan Bopanna, wyjawił powód, dla którego Indie nie mają zawodników w rozgrywkach singlowych. Jego zdaniem winę ponosi rodzima federacja tenisowa, która w żadnym stopniu nie wspiera młodych tenisistów.

Indie są krajem, który nie ma i nigdy nie miał żadnego czołowego tenisisty singlowego w czołówce. Aktualnie najwyżej sklasyfikowanym Hindusem w rankingu ATP jest Ramkumar Ramanathan, który zajmuje 275. pozycję.

Co ciekawe, Hindusi są za to bardzo dobrymi deblistami. Leander Paes ma na koncie łącznie 18 tytułów wielkoszlemowych w deblu i mikście, Mahesh Bhupathi posiada ich 12, a Rohan Bopanna, który pomimo braku któregokolwiek z czterech najważniejszych trofeów w tenisie od wielu lat znajduje się w światowej czołówce i aktualnie jest najwyżej sklasyfikowanym indyjskim tenisistą w rankingu deblistów.

Bopanna wyraził swoją opinię na temat braku sukcesów rodaków w singlu. Jego zdaniem Indyjska Federacja Tenisowa nie postępuje wobec nich uczciwie.

- Głównym powodem, dla którego nie mamy dobrych singlistów, jest nasza federacja i brak jakiegokolwiek wsparcia z jej strony. Kiedy zawodnicy decydują się przejść na zawodowstwo i podróżować za turniejami, nie mają żadnego sponsora. Sami musimy wkładać masę wysiłku, aby zaistnieć i osiągać dobre wyniki w Challenger'ach. Jak zawodnik osiągnie 26-27 lat, a wciąż odczuwa radość z gry, wtedy przechodzi do rozgrywek deblowych. Może kiedyś to się zmieni i wtedy zobaczymy, co będzie dalej.

- Poza tym nie mamy u siebie żadnych turniejów. Jeśli pominiemy Chennai (turniej ATP rangi 250 - przyp. red.) to może znajdziemy oprócz tego ze dwa Challengery i kilka Futures'ów. Zbieranie doświadczenia w Indiach jest niebywale trudne. W Hiszpanii, Francji czy Włoszech w każdym tygodniu są mniejsze turnieje, dlatego młodzi zawodnicy mogą się obyć w rozgrywkach bez konieczności ciągłych wyjazdów.

37-latek odniósł się także do obecnie panującego formatu rozgrywek deblowych, czyli super tie-breaka w decydującym secie meczu.

- Moim zdaniem to wszystko zaszło już za daleko. Super tie-break w decydującym secie to wielka zmiana. Obecny format przyspiesza grę i skraca mecze. Wcielanie nowych pomysłów w życie jest potrzebne, ale panujące w tej chwili zasady nie są do końca dobre. Osobiście wolałbym grać trzy normalne sety, ale jako zawodnik jestem zobowiązany przestrzegać narzuconych mi reguł - powiedział finalista US Open 2010.

Bopanna aktualnie występuje w turnieju w Monte Carlo. Jego partnerem jest Urugwajczyk Pablo Cuevas.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.