Roland Garros. Alexander Zverev znów uciekł spod topora. Kolejna zwycięska pięciosetówka Niemca

Od dłuższego czasu uchodzi za zawodnika, który w przyszłości ma zdominować światowy tenis. Ma na koncie trzy tytuły Masters 1000, ale w najważniejszych turniejach, wielkoszlemowych, nie wygrywa już tak pewnie. Alexander Zverev pokonał tym razem 6:2, 3:6, 4:6, 7:6(3), 7:5 Damira Dzumhura w trzeciej rundzie French Open, choć musiał bronić piłek meczowych.

Ma dopiero 21 lat, a w światowym rankingu zajmuje już trzecie miejsce. Wyprzedzają go tylko legendy dyscypliny - Rafael Nadal i Roger Federer, z którymi już w przeszłości zacięte boje. W zeszłym roku zdobył dwa prestiżowe tytuły Masters 1000 w Rzymie i Montrealu, w tym sezonie dorzucił zwycięstwo w Madrycie. Ale wciąż nie potrafi zdać najważniejszych egzaminów.

Aż trudno uwierzyć, że tak znakomity zawodnik nigdy nie dotarł do ćwierćfinału wielkoszlemowego. Mało tego, tylko raz osiągnął czwartą rundę - podczas zeszłorocznego Wimbledonu. W pozostałych czterech największych turniejach zawodzi. Potrafił przegrywać z niżej klasyfikowanymi Fernando Verdasco, Borną Coriciem czy Hyeonem Chungiem  French Open 2018 ma być jednak przełomem. Mało brakowało, a skończyłoby się tak jak zwykle.

Przed rozpoczęciem imprezy na kortach Rolanda Garrosa mówiło się, że tylko dwaj zawodnicy są w stanie przeszkodzić Rafaelowi Nadalowi w zdobyciu jedenastego tytułu w Paryżu.  Obok Dominika Thiema jest to właśnie Zverev. Niemiec już w pierwszej rundzie dał pokaz swojej siły pokonując błyskawicznie Ricardasa Berankisa. Kolejne spotkania też miały być dla niego spacerkiem przed decydującymi pojedynkami, ale jak się później okazało - były drogą przez mękę.

Najpierw w drugiej rundzie postraszył go Dusan Lajović. Jeden z najlepszych zawodników bez tytułu ATP spisywał się na korcie numer 1 bez zarzutu. Walczył z faworytem jak równy z równym, zachwycał swoim jednoręcznym backhandem. Otarł się o sprawienie niespodzianki, ponieważ wyszedł na prowadzenie 2:1 w setach. Niestety nie starczyło mu sił, czego nie można powiedzieć o świetnie dysponowanym fizycznie Zverevie. 21-latek wygrał ostatecznie w pięciu setach i liczył, że najgorsze ma już za sobą. Tyle, że w kolejnej rundzie czekał niedoceniany bośniacki walczak, Damir Dzumhur.

Pierwsze piątkowe spotkanie na korcie Philippe'a Chatriera rozpoczęło się zgodnie z oczekiwaniami. Zverev dominował, odważnie atakował w swoim stylu i spokojnie wygrywał większość punktów. Był w tak wyśmienitym nastroju, że po jednej akcji, w której nie trafił w piłkę, na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. 

Wydawało się, że faworyt ma wszystko pod kontrolą. Prowadził 6:2, 3:1. I w tym momencie wszystko się odwróciło. Dzumhur niespodziewanie odrobił stratę, chwilę później ponownie przełamał i ku zaskoczeniu wszystkich zgromadzonych wyrównał stan spotkania. A to był dopiero początek jego dominacji.

Śmiało można powiedzieć, że Bośniak grał doskonale. Dochodził do wszystkich piłek, wymuszał błędy na Zverevie i raz po raz upokarzał go skutecznymi skrótami. Cierpliwie punktował rywala i prezentował się zdecydowanie lepiej. Wyszedł na prowadzenie 2:1 w setach, a w czwartym serwował na mecz. Nie wytrzymał presji, stracił podanie, a następnie przegrał tie-breaka.

Po raz kolejny można było odnieść wrażenie, że Zverev ma już wszystko pod kontrolą. Przy wyniku 4:2 w piątym secie musiał "tylko" wyserwować sobie mecz do końca. Ale i to było zbyt wiele. Dzumhur ponownie wyrównał i tym razem to on był bliżej zwycięstwa (5:4).

"Underdog" znowu nie wytrzymał presji. Popełnił cztery proste błędy i przegrał swoje podanie do zera. Chwilę później został przełamany raz jeszcze. Ostatni raz. Bo Zverevowi udało się ostatecznie zwyciężyć. Po ponad czterech godzinach spędzonych na korcie i obronie piłek meczowych. O pierwszy w karierze wielkoszlemowy ćwierćfinał zagra z Lucasem Pouille (15) lub Karenem Chaczanowem.

Alexander Zverev Alexander Zverev ALESSANDRA TARANTINO/AP

Sensacja była blisko, ale czy na pewno byłaby sensacją? Zverev po raz kolejny zawiódł. W zeszłym roku przegrał pierwszy mecz w Paryżu, w tym - był o krok od porażki w trzecim. Niemiec trochę się irytuje na pytania dziennikarzy, którzy próbują się dowiedzieć, gdzie tkwi problem w tym Wielkim Szlemie. Nie ma się jednak co denerwować, bo prawda jest taka, że 21-latek wciąż ma ogromne problemy w najważniejszych meczach. Czy jest gotowy psychicznie na decydującą fazę turnieju? Tego przekonamy się już niebawem.

Alexander Zverev (Niemcy, 2) - Damir Dzumhur (Bośnia i Hercegowina, 26) 6:2, 3:6, 4:6, 7:6(4), 7:5

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.