PZPS. Całe zło przez Helenę

Prezes PZPS Mirosław Przedpełski ubiega się o reelekcję. - Nie ma w związku przekrętów, nie potrzeba kontroli CBA. Mam nadzieję, że po zakończeniu śledztwa rzecznik prokuratury powie przepraszam - mówi szef polskiej siatkówki

Za tydzień w PZPS wybory na prezesa. 61-letni Mirosław Przedpełski ubiega się o trzecią kadencję. Jego głównym kontrkandydatem jest Waldemar Bartelik.

Przemysław Iwańczyk: Jak to było z pana startem w wyborach do świ atowej federacji (FIVB)? Chciał pan być wiceprezesem, a wszedł tylko do 21-osobowego zarządu.

Mirosław Przedpełski: Odniosłem sukces, tym większy że prezesem został mój faworyt [Brazylijczyk Ary Graca - przyp. red.]. Moja pozycja w FIVB będzie teraz mocna.

Wszedł pan do prezydium dlatego, że miejsce należy się Polsce jako organizatorowi mistrzostw świata.

- Nie zostałem wiceprezesem, ponieważ są tylko dwa takie miejsca. FIVB chce zatwierdzić nową konstytucję, w której - a ustaliłem to z prezesem - będę zajmował się marketingiem jako wiceprezes. Muszą tylko zapaść formalne decyzje.

W Polsce stara się pan o reelekcję, ale w telewizji mówią, że bez szans.

- Redaktor, który przygotowywał materiał, zawsze był przeciwko mnie. Dlaczego nie było w nim wypowiedzi żadnego delegata, który mnie wspiera? Informacje, że ponad 50 proc. ludzi w związku chce zmian, są z sufitu. Jestem przyzwyczajony do niesprawiedliwych sądów i uodporniony na tego typu gry przedwyborcze.

Skoro jest tak dobrze, skąd wzięła się opozycja?

- W każdej organizacji jest grupa odsuniętych, mających inne ambicje i wizje. Główny powód jest śmieszny - zawsze starałem się chronić związek przed wyciekaniem tego, co dzieje się w nim źle.

Może to błąd. Lepiej informować co się dzieje naprawdę.

- Jak mam tłumaczyć kibicom, że związek działał dobrze, a przestał, ponieważ jedna z głównych osób w związku wchodzi w kontakty osobiste z inną osoba w związku i razem mają wpływ na to co się dzieje?

Czyli pan też wyciąga przedwyborczy kwit?

- Nie wyciągam, ponieważ wszyscy o tym wiedzą, a ja chcę chronić PZPS. To śmieszne, że mówimy o wielkich sprawach międzynarodowych, a tu nagle - jak przez Helenę w "Iliadzie" - zaczyna się wojna.

I z tego powodu odwołaliście ze stanowiska sekretarza generalnego Bogusław Adamskiego?

- Konflikt trwał długo. Adamski był moim zaufanym człowiekiem, wszystkie finanse były prowadzone przez niego. Ja zajmowałem się sprawami międzynarodowymi, ściąganiem sponsorów do związku i tworzeniem pozytywnej atmosfery. Udawało się to do czasu, gdy niektórymi zaczęły kierować sprawy towarzyskie.

Ludzie zmawiali się przeciwko mnie, zaczęło się półtora roku temu, opozycja podniosła głowę. Wszystko przez złe przedstawianie raportów finansowych przez sekretarza. I mieli rację, bo wszystko było robione źle, ale dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że to akcja przeciwko mnie.

Czyli związek źle działał.

- Nie, wszystko było dobrze, natomiast informacje były inaczej przedstawiane.

Zarzuty wobec pana są konkretne: związek wyciągał pieniądze od miast, które organizować będą mistrzostwa świata w 2014 r., a mimo to jest w złej kondycji finansowej.

- Zacznijmy od tego, że mamy zorganizować tę imprezę bez praw telewizyjnych i marketingowych, które należą do Polsatu. To jest naprawdę bardzo trudne. Liczyłem na podpisanie umowy, dzięki której państwo pomogłoby nam w tym przedsięwzięciu i nadal liczę na pomoc. Dlatego podpisywaliśmy umowy z miastami. Jedna z nich, z Katowicami, była umową dotacyjną, a nie promocyjną, co powoduje komplikacje prawne. I to olbrzymi błąd sekretarza generalnego, który najpierw nie wykonał należytego zadania, a potem doniósł na to CBA.

CBA weszło do związku w czerwcu i wciąż prowadzi kolejne kontrole.

- Nie wiem, po co tam byli, ale moim zdaniem idea, aby skontrolować PZPS, zrodziła się gdy skierowano olbrzymie państwowe pieniądze na Szkolne Ośrodki Siatkarskie [ok. 25 mln zł - red.]. Chodziło pewnie o sprawdzenie, czy związek nie jest korupcjogenny. CBA próbując się dowiedzieć jak jest, wykorzystało konflikt i nawiązało współpracę z Adamskim.

Czyli doniesienie do CBA złożył były sekretarz generalny?

- Tak stwierdził prokurator. Nastąpiło pomieszanie sytuacji, bo Adamski z oskarżonego stał się oskarżycielem przechodząc na stronę CBA. Jestem rozgoryczony, że muszę się teraz bronić. Uważam, że CBA nie powinno tego samego dnia, którego weszło do nas, ogłaszać tego. Nikt mnie nie przesłuchiwał, nie pytał, pytani są za to wszyscy dookoła, a szczególnie ci, którzy są związani z opozycją. Nie rozumiem dlaczego nikt nie zainteresował się próbą wyjaśnień z naszej strony. Jestem czysty i myślę, że związek też jest. Bardziej boję się o dyscyplinę.

Jest pan absolutnie pewien, że opozycja nie ma racji formułując zarzuty wobec obecnych władz?

- Zła sytuacja finansowa to bzdurny zarzut, bo finanse związku nigdy nie były tak dobre jak teraz. Mamy problemy z płynnością finansową, ale wynikają one głównie z działalności sekretarza. Całe szczęście, że od początku roku przejąłem zarządzanie finansami, wprowadziłem nową księgowość.

Jest pan lubianym szefem PZPS?

- Mnie lubią moje dzieci. Z natury nie jestem konfliktowy i chyba z tego względu lubiany. Zawsze prezes zarządzający dużą organizacją ma i zwolenników, i przeciwników. Mam tolerancyjny i ugodowy charakter, próbuję ludzi rozgrzeszać.

Skąd więc strony internetowe, na których jest pan regularnie i konkretnie atakowany?

- Jeden gość robi to od paru lat. Staram się nie czytać, bo gdybyśmy się tym przejmowali, nie dałoby się normalnie funkcjonować. Internet na to pozwala, ale nie daj Boże budować na tym swoją opinię. Gość atakuje mnie, rodzinę, dzieci. Takie oszczerstwa dotykają, powinienem tę osobę podać do sądu. Wymyśla szalenie nieprawdopodobne rzeczy. Najgorsze jest to, że niektóre pytania CBA opierają się na tym, co jest na tych stronach. Pojawiła się tam np. kłamliwa informacja, że z okazji urodzin ugościłem znaczną część środowiska siatkarskiego i zaprosiłem ludzi z Europy. Teraz CBA dochodzi, za czyje pieniądze prezes to zrobił. A ja przecież poprosiłem gości, by nie przynosili prezentów, tylko wpłaty na fundację związaną z siatkówką.

Czuję się źle z tym, zwłaszcza że od ośmiu lat pracuję społecznie. Siatkówkę kocham, nawet po operacji serca, nie mogąc grać przez parę miesięcy, myślałem, że zwariuję.

Jakimi pięcioma sukcesami może się pan pochwalić?

- Przede wszystkim budowaniem atmosfery, jestem dobry w sprawach międzynarodowych. Ludzie nie wiedzą, ile zachodu to wymaga. Tworzymy pozytywny obraz Polski. Nawiązywanie znakomitych relacji ze sponsorami, jestem przez nich dobrze odbierany. Ludzie mieli zastrzeżenia, że za dużą władzę przekazałem sekretarzowi generalnemu. To prawda, za bardzo mu zaufałem.

Dobór trenerów z zagranicy, szczególnie w męskiej siatkówce, okazał się trafiony. Oczywiście, nie ma ludzi niezastąpionych i każdy może zająć moje miejsce. Ważne jest chronienie naszej organizacji, abyśmy wzajemnie nie obrzucali się błotem.

Walka przedwyborcza bywa bezlitosna. To walka na kwity, teczki.

- Wolałbym na programy.

Jaki jest więc pański program?

- Doszlifowanie tego, co już zrobiliśmy. Podstawą jest kontynuacja programu Szkolnych Ośrodków Siatkarskich. Potem poprawienie szkolenia na poziomie Szkół Mistrzostwa Sportowego. Wystąpię z propozycją zbudowania narodowego centrum siatkówki, jak w Brazylii, gdzie przyjeżdżają uczyć się ludzie z całego świata. Ponadto imprezy - mundial, mistrzostwa Europy, siatkówka plażowa. Chcemy wdrożyć program o roboczej nazwie "Wybieram siatkówkę".

Nie wiem jednak, czy jeśli będziemy się oskarżać, to inni będą chcieli nam pomóc i zasilać ten program. Opozycja patrzy tylko umowy i widzi, że do zagospodarowania jest dużo pieniędzy.

Dlaczego warto na pana postawić?

- Serce światowej siatkówki bije w tej chwili w Polsce. Jesteśmy najlepsi, chcą z nas brać przykład. Mam nadzieję, że nie zmarnujemy tego świetnego projektu. Gwarantuję jego ciągłość. Możemy się stać ambasadorem polskiego sportu na świecie. Boję się jednak, że zakrzyczymy się i zrobimy sobie krzywdę. Na pewno nie ma przekrętów, nie ma potrzeby działań CBA. Mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione. Chciałbym, aby po zakończeniu śledztwa, rzecznik prokuratury powiedział przepraszam.

* wywiad powstał na bazie dyskusji w audycji "Przy niedzieli o sporcie" w radiu TOK FM dostępnej na stronach Sport.pl i tok.fm.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.