Reprezentacja Polski ma nową gwiazdę. "Będziemy się z niego cieszyć 14-15 lat"

Paweł Matys
Reprezentanci Polski przyznają, że wkurza ich na treningach, ale równocześnie mówią, że może być mózgiem drużyny przez najbliższe kilkanaście lat. A on ma 21 lat, 177 cm wzrostu i fizjonomię grzecznego chłopca, który na boisku zamienia się w nieustraszonego walczaka. Piotr Jędraszczyk to jedno z największych odkryć reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych w ostatnich latach.

Styczniowe mistrzostwa świata w piłce ręcznej, których Polska była współgospodarzem, nie były udane dla biało-czerwonych. Rozczarowujący poziom gry i dopiero 15. miejsce pozostawiły duży niedosyt i wywołały sporo pytań o przyszłość reprezentacji. Jednak raczej nikt nie miał wątpliwości, że jeśli ktoś na turnieju pokazał się z dobrej strony, to był nim Piotr Jędraszczyk. 21-letni środkowy rozgrywający, zawodnik Piotrkowianina.

Zobacz wideo MŚ w piłce ręcznej. Arkadiusz Moryto po meczu z Arabią: Nie rozmawiajmy już o stylu

Szczególnie dobrze wypadł w wygranym 27:20 meczu z Czarnogórą. Zdobył sześć goli (skuteczność 6/8) i miał cztery asysty. Gdy potem chwaliliśmy jego występ, on skromnie mówił: - Brakowało jeszcze trochę spokoju w ataku, opanowania jak coś nie idzie. Miałem kilka momentów, gdy niepotrzebnie za długo trzymałem piłkę, zamiast podać dalej, by gra była jeszcze płynniejsza. Mówicie, że to mój najlepszy mecz? Niech oceniają kibice, eksperci. Ja wychodzę, by wygrać, a nie oceniać siebie - mówił Jędraszczyk.

Pełnowartościowa część drużyny

Występ w MŚ nie był jego debiutem w kadrze, młody rozgrywający dostał powołanie do kadry już na ubiegłoroczne mistrzostwa Europy. W pierwszej fazie grupowej uzbierał trzy minuty w trzech meczach, trener Patryk Rombel przekonał się do niego dopiero w drugiej fazie. Najdłuższą szansę Jędraszczyk otrzymał w starciu z mistrzami Europy Hiszpanami i zaprezentował się wybornie. Zdobył pięć bramek (skuteczność 5/5), a oprócz tego miał cztery asysty, przechwyt i trzy straty. Imponował spokojem na rozegraniu, a jego indywidualne akcje, dynamiczne wejścia w strefę rywali sprawiały, że obrońcy hiszpańscy mogli tylko bezradnie odprowadzać go wzrokiem.

Na tegorocznych mistrzostwach świata miał już zdecydowanie większą rolę. Był pierwszym zmiennikiem Michała Olejniczaka, a w niektórych meczach wychodził nawet w podstawowym składzie. Pokazał jeszcze więcej walorów niż na Euro. Doszły jeszcze ładniejsze rzuty, efektowne zagrania i umiejętność zdobywania goli w jeszcze trudniejszych pozycjach.

- Czy grałem lepiej niż na Euro? Chyba tak. Wtedy to był mój pierwszy wielki turniej i było trochę tremy. Teraz złapałem więcej luzu i fajny kontakt z zawodnikami. Czuję się częścią tej drużyny, już taką pełnowartościową - mówi nam Jędraszczyk.

Mówi skromnie, bo i o nim wszyscy mówią, że jest skromny. - To spokojny chłopak, nie szuka żadnych awantur. Palma na pewno mu nie odbije - uważa Mateusz Kornecki, bramkarz reprezentacji Polski. A inni kadrowicze podkreślają, że Jędraszczyk jest wzorem pracowitości, twardo stąpa po ziemi, chce się uczyć, sam siebie krytykuje i jest niesamowicie ambitny.

Wiele wskazuje na to, że Jędraszczyk przez najbliższe lata będzie tworzył duet środkowych rozgrywających w kadrze z Michałem Olejniczakiem. - Są podobni pod względem umiejętności i fajnie się uzupełniają. W tym momencie to jedna z najmocniej obsadzonych pozycji w naszej drużynie. Na innych albo jest jeden wyraźny lider, albo słabszy zmiennik - mówi Tomasz Rosiński, były środkowy reprezentacji Polski.

Olejniczak z Jędraszczykiem doskonale się znają, są rówieśnikami, grali razem już w reprezentacji Polski juniorów. - Ważne, by była zdrowa rywalizacja i byśmy chcieli być lepszy jeden od drugiego. Wtedy będziemy się rozwijać. Mam bardzo dobry kontakt z "Olejem" i nie mogę o nim złego słowa powiedzieć.

Podpatruje Steinsa. Wcześniej Jureckiego i Karabaticia

Wielu ekspertów uważa, że Jędraszczyk stylem gry przypomina trochę Luca Steinsa, kapitalnego rozgrywającego reprezentacji Holandii i PSG. Gdy pytamy Polaka o wzór do naśladowania, ten odpowiada z uśmiechem:

- Pewnie większość ludzi chciałaby, bym powiedział, że moim idolem jest niesamowity Luc Steins. Jesteśmy na pewno podobni pod względem fizycznym [Steins ma 172, a Jędraszczyk 177 cm wzrostu - red.]. Ja jednak wcześniej zwykle podpatrywałem Michała Jureckiego i Nikolę Karabaticia - dodaje Jędraszczyk.

Gdy Karabatić zaczynał karierę, Jędraszczyka nie było jeszcze na świecie. Młody rozgrywający sam zaczynał w Łodzi. Najwięcej zawdzięcza swojemu tacie, który prowadził go od młodzika, przez wszystkie kategorie młodzieżowe w miejscowej Anilanie. Gdyby nie ojciec, Jędraszczyka nie byłoby tutaj, gdzie jest dziś. Potem trafił do Piotrkowa, gdzie obecnie trenerem jest Bartosz Jurecki, obecny trener reprezentacji Polski, a wcześniej asystent Rombla. Jędraszczyk już na pierwszych treningach w Piotrkowie zwrócił uwagę kolegów z drużyny. - Parę razy usłyszałem, jaki jestem szybki. Koledzy byli bardzo pozytywnie zaskoczeni - opowiada.

Wyjątkową szybkością potrafi zdenerwować kolegów na zgrupowaniach reprezentacji Polski. - Czasem potrafi wkurzyć, zwłaszcza naszych środkowych obrońców, którzy mają dość, że mają z nim do czynienia. Jest niewygodnym rywalem, bo ma 150 cm (śmiech), poda między nogami, przeciśnie się, wskoczy w strefę. Mega jestem podbudowany jego postawą - mówi Patryk Walczak, kołowy reprezentacji.

- "Jędras" zwykle jak gra, to gra dobrze. To naprawdę superchłopak, choć sam mówi, że czasem nie uda mu się podać piłki dalej w akcji. Jak się nauczy to robić, będzie niesamowitym zawodnikiem. Będziemy się z niego cieszyć przez najbliższe 14-15 lat. Mocno trzymam za niego kciuki - przyznaje Maciej Gębala.

"Zaczekajmy spokojnie na niego, nie pompujmy balonika"

Koledzy z kadry podkreślają też, że nie można zbyt szybko zrobić z Jędraszczyka gwiazdy i nie porównywać go do Steinsa.

- Dajmy mu czas, niech robi swoje. Nie jestem fanem kreowania na wyrost, bo różnie może się kariera potoczyć. Niech mu zdrowie dopisuje, pracowity jest, więc może być super - uważa Walczak. - To dobry chłopak, który na każdą minutę w kadrze ciężko zapracował. Zaczekajmy spokojnie, nie pompujmy balonika, bo to może być dla niego coś najgorszego. Dajmy mu w ciszy pracować - podkreśla Tomasz Gębala, rozgrywający reprezentacji.

Jak takie komentarze odbiera sam zainteresowany? - Na pewno takie słowa są mi potrzebne. Najgorsze, co mogłoby się teraz zdarzyć, to sodówka uderzająca mi do głowy. Nie czuję się, nie wiadomo kim. Dopiero zaczynam wielką przygodę z piłką ręczną. Wolałbym w spokoju pracować niż udzielać wywiadów - dodaje z uśmiechem.

I wskazuje też, gdzie ma największe rezerwy. - Bez wątpienia rzut z drugiej linii, bo rzadko to robię. Jak nie będę oddawał rzutów z drugiej linii, to obrońcy będą stali przyspawani przy szóstym metrze i ciężko będzie mi wchodzić w strefę - analizuje.

By mieć silniejszy rzut, mocno pracuje na siłowni. - Spędzam na niej dużo czasu, bo dostałem takie wytyczne, jak przyszedłem do Superligi. Powiedziano mi, że liga jest fizyczna i sama szybkość nie wystarcza. Złapałem wtedy kontuzję i trzeba było się wzmocnić - przyznaje. Ile wyciska na ławeczce? - Ostatnio mam spadki, ale mam nadzieję, że kiedyś podniosę 100 kilogramów - odpowiada.

Kadrowicze podkreślają, że w przyszłym sezonie Jędraszczyk musi trafić do lepszego klubu.

- Powinien zmienić zespół, by grać, by coraz więcej było na jego barkach w drużynie na wyższym poziomie. Najlepiej, by w każdym meczu, a nie co dwa-trzy tygodnie, musiał wznosić się na wyżyny swoich umiejętności, bo to wymusza rozwój. Powinien obrać kierunek zagraniczny - uważa Tomasz Gębala.

- Na własnym przykładzie przekonałem się, że wyjazd za granicę jest wartościową rzeczą. To są inne realia, kultura, styl pracy, ciekawe doświadczenie prywatnie, zawodowo - dodaje Walczak.

Transfer do Kielc. "To jest ten minus"

Jeszcze nie wiadomo, gdzie Jędraszczyk będzie grał w przyszłym sezonie. Ma podpisaną już umowę z Industrią Kielce, ale być może zostanie wypożyczony. W Kielcach na środku rozegrania jest bowiem duża konkurencja: reprezentant Chorwacji - Igor Karacić, reprezentant Hiszpanii - Daniel Dujszebajew, wspomniany Olejniczak i Islandczyk Haukur Thrastarson.

- To jest ten minus. Jak chciałbym grać, to potrzebowałbym bardzo dużo minut, by zbierać doświadczenie. To przemawiałoby za tym, by iść na wypożyczenie. To jednak zależy od trenera Dujszebajewa, czy widziałby mnie w składzie - przyznaje zawodnik.

Teraz Jędraszczyk szykuje się do reprezentacyjnego dwumeczu z Francją w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy. W środę 8 marca biało-czerwoni zagrają w Ergo Arenie, a trzy dni później w Aix-en-Provence. Czy mecze z tak utytułowanymi rywalami jeszcze robią na nim wrażenie?

- Respekt mam zawsze, ale trema i nerwy już minęły. Skupiam się na swoich zadaniach na parkiecie - odpowiada.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.