Bundesliga. Królem Kolonii jest Kozioł

?Nie Deutsche Meister, nie? - 50 tysięcy gardeł wykrzykuje w stronę sektora fanów Bayeru Leverkusen. FC Köln wygrywa derby Renu i daje... mistrzostwo Niemiec Borussii Dortmund. Na RheinEnergieStadion słychać beczenie kozła, który jest symbolem klubu

Kolonia. Czwarte największe miasto w Niemczech, o liczącej dwa tysiące lat historii. W piłkę gra tu dwóch reprezentantów Polski - Sławomir Peszko i Adam Matuszczyk.

Tematem numer jeden na ulicach jest futbol - FC Köln gra z Bayerem Leverkusen. Tramwaj wypełniony po brzegi. Jeden z kibiców otwiera piwo, krople spadają na głowę siedzącego obok starszego pana. - Co to, deszcz pada w tramwaju? - żartuje młodzieniec. Starszy człowiek, o dziwo, wcale nie jest wściekły. W końcu jedziemy na mecz FC Köln! I to mecz, który miejscowi traktują szczególnie. Nie tylko dlatego, że to derby Renu. Atmosferę podgrzał gwiazdor Bayeru Michael Ballack, śpiewając tydzień temu piosenkę, w której padają słowa: "FC Köln to gówno". By zagrać mu na nerwach, miejscowi kibice przygotowali specjalne maski z jego wizerunkiem.

Przyszykowali też koszulki z napisem: "Der Geissbock braucht seinen Schaefer" ("Kozły potrzebują swojego pasterza"). Schaefer to po niemiecku pasterz, ale i nazwisko trenera "Kozłów", który właśnie pożegnał się z drużyną. Powód? Trzy porażki z rzędu i skandaliczny napis na budynku klubowym: "Jeśli spadniecie z ligi, zatłuczemy was na śmierć". Prawdziwi kibice, przywiązani do zatrudnionego od 2003 roku Franka Schaefera, nie chcą jego dymisji.

Tysiące Podolskich

Na stadion docieramy po półgodzinnej przejażdżce w asyście policjantów i tajniaków, których zdradzają przezroczyste kabelki przy uchu. Niemal każdy na 50-tysięcznej arenie ma koszulkę z nazwiskiem urodzonego w Gliwicach Lukasa Podolskiego.

Przede mną siedzi kibic Bayeru. - Widzieliście to? Coś niemożliwego! Nie wierzę, nie wierzę - krzyczy, kiedy wygwizdywany przy każdej okazji Ballack nie trafia z metra do bramki. Po chwili czerwony ze złości łapie się za głowę, bo Köln wychodzi na prowadzenie, którego nie oddaje już do końca. Obecny na stadionie kozioł Hennes VIII, maskotka klubu, może być dumny - zrobił swoje, przyniósł szczęście. FC Köln potrzebuje tylko punktu do utrzymania.

- Nie graliśmy za dobrze, ale się udało. Gratuluję chłopakom z Borussii, grali cały sezon bardzo dobrze i zasłużyli na tytuł. Gdyby wszyscy Polacy grali tak jak ci w Dortmundzie, to reprezentacja Polski byłaby znakomita - mówi nam Podolski, ściskający za rękę trzyletniego synka Louisa. Zaczepiamy też Matuszczyka. - Brawa dla kolegów, ale nie będę na razie dzwonił z gratulacjami, bo i tak na pewno nie odbiorą - śmieje się. Wszyscy są w świetnych humorach.

Przebiję Williama i Kate

Następnego dnia jesteśmy w Geissbockheim, ośrodku treningowym FC Köln. Podolski kończy trening wcześniej. Widać, kto tu jest gwiazdą. Nastoletni kibic wręcza mu maskotkę zająca - prezent dla syna, który niedawno miał urodziny. Pytamy o wesele, które szykuje w Polsce z Moniką Puchalski. - Tak naprawdę wszystko organizuje Monika, ja przyjadę na gotowe - śmieje się Lukas i zapewnia, że uroczystość będzie huczniejsza niż ślub księcia Williama i Kate Middleton.

Sławomir Peszko jest mniej rozmowny, zarówno po treningu, jak i później, kiedy spotykamy go na spacerze z rodziną. Jest zły o to, jak polskie media opisały sprawę z kibicami (m.in. tytuł "Niemieccy kibice grożą Peszce śmiercią"). Co innego Matuszczyk, który prócz wywiadów udziela też turystycznych rad. - Idźcie do zoo, tu jest naprawdę fajne. A omijajcie Muzeum Czekolady! Okropnie się tam wynudziłem.

Miał rację. W zoo nie brakuje atrakcji, ale i tak kolończycy zachwycają się tylko jednym zwierzęciem. Królem Kolonii jest kozioł.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.