Legia - Napoli 0:2. Niedokończony plan Berga

Legia uległa Napoli 0:2 i po dwóch kolejkach Ligi Europy nie ma ani jednego punktu i ani jednej bramki. Czy był to ostatni mecz trenera Henninga Berga?

Norweski trener poprowadził Legię w 22 meczach europejskich pucharów. Według przedmeczowych informacji z klubu ten miał być ostatnim. Najdalej po niedzielnym spotkaniu z Górnikiem Norweg ma pożegnać się z Legią.

Wieczór przy Łazienkowskiej nie przypominał jednak stypy. Piłkarze Legii grali ofiarnie i ostro. Dawno nie widzieliśmy u nich takiej agresji. Być może tętno piłkarzom podniosła wieść o decyzji właścicieli albo mecz z najwyżej notowaną drużyną za kadencji Berga. Napoli zajmuje 16. miejsce w rankingu UEFA (Legia jest 71.). Dodatkowo wicemistrzowie Polski po raz pierwszy w pucharach za kadencji Norwega grali przy wypełnionych trybunach.

Stołeczny zespół zaproponował półfinaliście poprzedniej edycji Ligi Europy podobny styl, którym zadręczał rywali w zeszłorocznej fazie grupowej. Pomysł Berga polegał na zagęszczaniu obrony i zminimalizowaniu ryzyka popełnienia błędu. Odkryty niedawno na nowo dla reprezentacji Michał Pazdan - wczoraj ustawiony jako defensywny pomocnik - skutecznie wbiegał między dwóch środkowych obrońców. W zeszłym roku w ten sposób Legia wygrywała mecze wyjazdowe z ukraińskim Metalistem i tureckim Trabzonsporem. Pazdan przejął rolę Ivicy Vrdoljaka.

Plan długo działał. Może styl Legii nie wywoływał gęsiej skórki, ale przyglądając się pełnej poświęcenia grze obronnej, można było poczuć satysfakcję. Być może jednak tak długo udawało się Legii remisować 0:0, bo piąta drużyna ligi włoskiej ubiegłego sezonu największym asom dała odpocząć. Napoli zagrało z przemodelowaną linią pomocy i ataku. Po wygranej 5:0 z Club Brugge w I kolejce Ligi Europy trener Maurizio Sarri uznał, że mecz w Warszawie zacznie bez sześciu podstawowych piłkarzy. W tym bez kluczowych: Gonzalo Higuaina, Jorginho oraz Marka Hamsika, który nawet nie przyleciał do Polski.

Długo do Legii można było się przyczepić tylko o nieskuteczne kontry i anemiczne strzały sprzed pola karnego. Mecz zupełnie odmieniło jednak wbiegnięcie w pole karne niziutkiego, mierzącego ledwie 169 cm Driesa Mertensa. Belgijski skrzydłowy w 53. minucie zaskoczył linię defensywną Legii i wbił gola głową.

Legię próbował jeszcze poderwać Pazdan, który po stracie gola w ciągu kilku sekund staranował dwóch piłkarzy Napoli, czym poderwał trybuny. Ofensywnymi zmianami więcej jakości starał się dać drużynie trener Berg, ale skutek był odwrotny do zamierzonego.

Plan taktyczny Norwega, bo raczej nie oszczędzanie się na niedzielne spotkanie, zakładał wprowadzenie Nemanji Nikolicia w drugiej połowie. I najlepszy strzelec Legii (13 goli) wszedł na boisko po godzinie wraz z Ondrejem Dudą przy wyniku 0:1.

Gospodarze rzucili się do chwilami desperackich ataków, ale to doprowadziło do chaosu w obronie, który wykorzystało Napoli. Ze skrupulatnie rozpisanych planów taktycznych po godzinie gry nie zostało nic. Na bramkę Legii co chwilę ciągnęły kontrataki Napoli. Drugą bramkę po indywidualnej akcji zdobył Higuain.

Legii nie żegnały gwizdy, w tym meczu można było mierzyć najwyżej w remis. Ale Berg mógł liczyć, że drużyna bardziej mu pomoże.

Dla niego była to piąta porażka w rozgrywkach europejskich (16 wygrał, 1 zremisował). Najpewniej w piątek dowiemy się, czy poprowadzi Legię w niedzielę. Jego drużyna zajmuje trzecie miejsce w ekstraklasie. Licząc jednak całą kadencję norweskiego trenera (pracuje od stycznia 2014 r.), zdobył on z warszawską drużyną zdecydowanie najwięcej punktów. Aż 17 więcej niż drugi w tym czasie Lech.

Bilans Berga na starcie sezonu nie jest też dużo gorszy niż rok temu. W pierwszych 21 meczach rozgrywek 2014/15 wygrał 14 spotkań, trzy zremisował, cztery przegrał (gole: 48-17). W obecnym wygrał 12, cztery zremisował, pięć przegrał (40-19). A mimo to szefowie klubu uznali, że powinien zostać zmieniony właśnie teraz.

Robert Lewandowski i inni piłkarze Bayernu na Oktoberfest [ZDJĘCIA]

Więcej o: