Trzy tygodnie temu, tuż przed meczem Jagiellonii Białystok z FC Kopenhaga w Lidze Konferencji Europy, prezes mistrza Polski ogłosił to, o czym od pewnego czasu się spekulowało. Wojciech Pertkiewicz potwierdził, że z końcem kadencji, przypadającym na 31 grudnia, odchodzi z białostockiego klubu. Gdy pojawiały się pierwsze, nieoficjalne informacje na ten temat wielu myślało, że może chodzić o jakąś nieprzemyślaną decyzję rady nadzorczej - właścicieli klubu. Tak jednak nie było.
- Bardzo zależało nam na tym, żeby Wojtek z nami został. Jako rada nadzorcza byliśmy w tej sprawie jednomyślni, co wcale nieczęsto się zdarza. Wojtek Pertkiewicz, Łukasz Masłowski i Adrian Siemieniec to nasze brylanty - mówi Sport.pl przewodniczący rady nadzorczej i główny akcjonariusz Jagiellonii Wojciech Strzałkowski.
- Gdy Wojtek powiedział mi o tym problemie, podjąłem próby rozwiązania tej sytuacji. Zaproponowałem przeprowadzenie się całej rodziny do Białegostoku, wynajęcie dużego mieszkania na nasz koszt, znalezienie pracy czy szkoły - przyznaje Strzałkowski. - Aktywnie obaj szukaliśmy rozwiązania, ale z wielu powodów, które w pełni rozumiem, nie udało się znaleźć takiego, które pozwoliłoby na przedłużenie kadencji prezesa zarządu w Jagiellonii.
Strzałkowski zaangażował się w swoje zadanie na tyle, że pewnego dnia sam wybrał się w drogę do Trójmiasta, aby odwiedzić rodzinę Pertkiewiczów i porozmawiać z nią o możliwych rozwiązaniach. Elegancko ubrany, z kwiatami dla żony prezesa Jagiellonii i choć rozmowa odbyła się w bardzo dobrym tonie, to zmiana zdania i pozostanie Wojciecha Pertkiewicza w Białymstoku okazały się niemożliwe, stąd wspomniany komunikat.
Mało tego, Pertkiewicz otrzymał również propozycję pozostania w Jagiellonii w innej roli, którą łatwiej byłoby pogodzić z mieszkaniem w Gdańsku. - Zaproponowałem Wojtkowi stanowisko w radzie nadzorczej klubu. Niestety, także ze zrozumiałych dla mnie powodów, nie przyjął propozycji - zaznacza główny akcjonariusz mistrza Polski.
Poszukiwania nowego prezesa Jagiellonii Białystok miały rozpocząć się na poważnie tuż po meczach reprezentacji narodowej, w trakcie których zbierał się m.in. zarząd i komisje PZPN.
- To na pewno nie może być osoba z ulicy, kompletnie spoza piłki. Musi choć trochę znać się na piłce nożnej, nawet przyjmując, że sprawami sportowymi będą się zajmować dyrektor sportowy oraz trener - wylicza Wojciech Strzałkowski.
- Wojtek Pertkiewicz będzie tu jeszcze przez 2,5 miesiąca. To wystarczająco dużo, by przekazać obowiązki następcy. Wszystkie najważniejsze sprawy - sponsorskie, marketingowe czy sportowe. Wojtek obiecał, że nie zostawi tu spalonej ziemi - dodaje.
Co dalej z Wojciechem Pertkiewiczem? Na razie trudno stwierdzić. Jedyne, co można z całą pewnością powiedzieć, to to, że wróci do domu rodzinnego w Trójmieście. Z tego co słyszeliśmy, Arka Gdynia póki co nie prowadziła z nim żadnych rozmów, więc prawdopodobnie prezes Jagiellonii sprawi sobie odpoczynek po wyczerpujących trzech latach w Białymstoku.
W Jagiellonii Pertkiewicz zastał znacznie gorszą sytuację, niż pierwotnie wskazywano. Mimo to w świetnym stylu uporządkował finanse klubu, który obecnie z kilkunastomilionowych zobowiązań może się pochwalić "górką" finansową, która ma być przeznaczona na nowe boiska dla akademii. To Pertkiewicz zatrudnił dyrektora sportowego Łukasza Masłowskiego, który wraz z Adrianem Siemieńcem stworzył mistrzowski zespół. W ubiegłym sezonie Jagiellonia po raz pierwszy w historii zdobyła tytuł mistrza kraju oraz po raz pierwszy awansowała do fazy ligowej/grupowej europejskich pucharów.
I choć teraz wszystko wskazuje, że po zakończeniu kadencji w Jagiellonii Wojciech Pertkiewicz będzie chciał odpocząć i zyskać nową energię, to jego powrót do futbolu raczej będzie kwestią czasu. A wówczas Arka Gdynia powinna mieć sporą szansę na przekonanie go do powrotu na ul. Olimpijską.