O śmierci działacza, który od 2014 roku był właścicielem Lechii oraz miał udziały w Viktorii Koeln, jako pierwsze poinformowały niemieckie media w piątek wczesnym popołudniem. "Wielki smutek w sporcie w Kolonii. Franz Josef Wernze nie żyje" - czytamy w "Bildzie".
Udziałowiec w czerwcu skończyłby 75 lat, od dłuższego czasu zmagał się jednak z ciężką chorobą. Z tego powodu od dłuższego czasu rzadko był widywany na stadionach. Planował sprzedać także swoje udziały w Lechii, o której sprzedaży mówi się już od roku.
Wernze był właścicielem firmy ETL Gruppe i przejął klub z Trójmiasta w 2014 roku. W pracę w gdańskim klubie zaangażowany był także m.in. jego syn Phillip. Sześć lat temu to właśnie na Wernze Juniora formalnie przepisano właścicielstwo klubu, jednak i tak władzę pełnił starszy z rodziny. Zaangażowanie we współpracę syna Niemca tłumaczono wówczas jako chęć wzmocnienia więzi swojej rodziny z gdańskim klubem. Tak przynajmniej informował Adam Mandziara cytowany przez portal trójmiasto.pl.
Więcej artykułów o podobnej treści znajdziesz na portalu Gazeta.pl.
Zmarły działacz rzadko widywany był w gabinetach Lechii. Jednym z ostatnich oficjalnych spotkań z udziałem Wernze był wygrany przez Lechię finał Pucharu Polski w 2019 roku. Wówczas w towarzystwie Mandziary, a także m.in. prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, dopingował Biało-Zielonych z trybun.
Franz Josef Wernze zmarł w dniu arcyważnego wyjazdowego meczu Lechii z Rakowem Częstochowa. W przypadku porażki Lechia może już niemal na sto procent zapewnić sobie spadek do pierwszej ligi. Niebawem może okazać się więc, że data 28 kwietnia 2023 roku na zawsze zapisze się ciemnymi zgłoskami na kartach historii Lechii.
W ostatnim czasie gdańszczanie notują koszmarne wyniki i to bezpiecznej pozycji tracą obecnie sześć punktów. Do końca sezonu zostało już tylko pięć spotkań - w tym piątkowy mecz z Rakowem. Początek potyczki o 20:30.