"Konwencje się eksploatują. Relacje też". Łukasz Wiśniowski po zakończeniu pracy w PZPN z mediów nie zniknie

- Konwencje się eksploatują i relacje też się eksploatują - mówił niedawno w programie "Wilkowicz Sam na Sam" Łukasz Wiśniowski, który razem z Jakubem Polkowskim postanowił odejść z PZPN. Kanał YouTube "Łączy nas piłka", który prowadzili razem, dalej ma być jednak obecny przy pierwszej reprezentacji. Sam Wiśniowski skorzysta z innej oferty.

- Pewnie piłkarze, którzy są z nami od początku mogą być tym zmęczeni, ale to idzie równolegle. Jest podobne dla obu stron – mówił Łukasz Wiśniowski w nagrywanym przed mundialem programie „Sam na Sam” Pawła Wilkowicza. 

PZPN. Łukasz Wiśniowski i Jakub Polkowski odchodzą. Koniec kulisów kadry w obecnej formie

Wyjazdem na mundial się jednak fascynował. Podczas imprezy przygotowywał nowe formaty, które miał w głowie od dawna – m.in wieczorny program na żywo (Projekt Mundial), w którym udział brali reprezentanci. Podczas MŚ Wiśniowski, tak jak od ponad pięciu lat, nagrywał też i zamieszczał na kanale federacji filmy podsumowujące kolejne dni zgrupowania. Gdy kadra była w Polsce było ich więcej, w Rosji już nieco mniej. Podczas samego mundialu filmy z hotelowych korytarzy zastępowane były raczej przez reprezentacyjne konferencje.

Atmosfera w drużynie po porażce z Senegalem nie była dobra. Uśmiechy i gwar zmieniły się w ciszę. Towarzystwo kamery raczej też nie pomagało.

Losowanie Ligi Mistrzów. Podział na koszyki

- Bazuję na swojej empatii. Jak czuję, że coś można to robię to, jak nie to nie – tłumaczył Wiśniowski w rozmowie ze Sport.pl. Nie jest jednak tajemnicą, że podczas MŚ pracowało mu się ciężko. Piłkarze nie byli już tak skłonni do współpracy i rozmów. Odmawiali brania udziału m.in w wieczornych programach, bo przy słabych wynikach kadry, bali się jak ich udział w pogadankach zostanie odebrany przez innych.

Na Twitterze podczas mundialu pojawiło się sporo dyskusji dotyczących tego, dlaczego na kanale PZPN, tak jak podczas Euro 2016, nie ma szerzej pokazanych kulis kadry.

- To wprost: dlaczego nie ma filmów? Nie możecie nagrywać? Nie możecie publikować? – pytał jeden z internautów.

- Możemy, ale nie nagrałem niczego, co byłoby warte publikacji. Nic co wniosłoby cokolwiek do tej dyskusji – odpowiadał Wiśniowski, aż w końcu napisał dobitnie.

- Nie udało mi się zarejestrować niczego co byłoby wymowne, bo najwiecej wymownych i mocnych scen było tam gdzie nie wpuszczono nas z kamerą czyli na stadionie i w szatni. Wiem, że jest samolot i hotel, ale na tym polu zawiodłem. Nie mam niczego co byłoby warte publikacji - oznajmił.

Jeszcze przed MŚ pytany przez Pawła Wilkowicza o chemię między nim, a piłkarzami powiedział jasno.

- Konwencje się eksploatują i relacje z piłkarzami też się eksploatują –  oznajmił podkreślając, że wartością publikacji nie jest znakomita produkcja wideo, jej jakość czy montaż, a to co zawarte było na filmach.

Kamil Grosicki poprosił o bilet na mecz reprezentacji Polski

Wiśniowski nie chce teraz komentować decyzji o rozwiązaniu umowy z PZPN, ale została ona zakończona na jego prośbę. Według naszych informacji dziennikarz z mediów nie zniknie. Skorzysta z oferty pracy, którą dostał poza związkiem.

Odejście Wiśniowskiego i Polkowskiego z PZPN nie oznacza przerwy w produkcji kanału "Łączy nas piłka". Jak się dowiedzieliśmy ten nadal ma towarzyszyć kadrowiczom na zgrupowaniach pierwszej reprezentacji Polski. Korytarzami kadry ma zająć się teraz Adrian Duda. Więcej informacji o funkcjonowaniu ŁNP, związek ma podać w najbliższym czasie.

Liga Mistrzów. Loris Karius wrócił do błędów popełnionych w finale LM

"Łączy nas piłka" ma obecnie na platformie YouTube niemal 600 tys. subskrybentów. To jeden z najlepszych wyników w Europie, jeśli chodzi o piłkarskie związki. Dla porównania lider stawki - kanał Francuskiej Federacji Piłkarskiej, po triumfie „Les Bleus” w Rosji doszedł do 950 tys. stałych widzów.

Więcej o: